Brak podstaw


 

Przy okazji dzisiejszej konferencji prokuratury wojskowej i komentarzy do niej, przypominam niepublikowaną na TXT notkę z lipca 2011.

Brak podstaw

Obserwując dyskusje po tzw. “raporcie Millera” i kontynuację rosyjskiej narracji z 10 kwietnia 2010 o winie pilotów przejrzałem jeszcze raz polskie uwagi do raportu MAK. Niżej chciałbym przypomnieć polskie komentarze do prezentowanego przez Rosjan wątku wpływu warunków atmosferycznych oraz komunikacji między wieżą a samolotem na okoliczności katastrofy w Smoleńsku. Pozostała jeszcze kwestia jednego człowieka…

Strona 109 polskich uwag do raportu MAK

MAK do dnia dzisiejszego nie odpowiedział na pytanie dotyczące roli i uprawnień płk. Krasnoutskiego. Według zapisów w Raporcie (strona 145)”

MAK: “W czasie lotów 10.04.2010, sądząc z zapisu rozmów z magnetofonu kierownika lotów i własnoręcznych oświadczeń, osoba ta okresowo znajdowała się na BSKP (bilższym startowym punkcie dowodzenia)(łącznie z chwilą zdarzenia lotniczego), realizując ogólną koordynację pracy różnych służb. Informowanie (telefoniczne) różnych osób funkcyjnych o rzeczywistej sytuacji w kwestii przyjmowania samolotów i sytuacji meteorologicznej, a także uzgadnianie lotnisk zapasowych. Osoba ta nie brała bezpośredniego udziału w kierowaniu ruchem lotniczym.” (pisownia oryginalna).

Wyboldowany i podkreślony komentarz polskich ekspertów:

“Zgodnie z zapisem nagrań (szpula nr 9 kanał 4) brał on udział w prowadzeniu korespondencji radiowej, jak również pomimo kilkukrotnych sugestii KL (kierownika lotów – Foxx) o przerwaniu podejścia Tu-154M jednoznacznym rozkazem “Doprowadzamy do 100 metrów, 100 metrów i koniec rozmowy” urywa jakiekolwiek dalsze próby KL odesłania samolotu na lotnisko zapasowe.

Strona 127

MAK: “Na chwilę wylotu samolotu rzeczywista pogoda na lotnisku Smoleńsk “Północny” była poniżej ustalonego minimum samolotu i dowódcy statku powietrznego, dla podejścia do lądowania według posiadanych na lotnisku systemów podejścia.”

Polscy eksperci:

Warunki atmosferyczne poniżej minimalnych nie tylko samolotu, ale i jego dowódcy wystąpiły już o godz. 05.09 UTC przed lądowaniem samolotu JAK-40 o godz 05.15, o czym kierownik lotów (KL) nie poinformował załogi tego samolotu. Zdaniem strony polskiej lądowanie w takich warunkach atmosferycznych zapoczątkowało proces przyczynowo-skutkowy zakończony katastrofą samolotu Tu-154M.

Po wylądowaniu samolotu Jak-40 KL wyraził zgodę (wbrew przepisom FR dla lotnictwa państwowego – “W lotnictwie państwowym “próbne” podejścia do lądowania w warunkach pogodowych poniżej minimów nie są przewidziane.” str. 164) na próby lądowania samolotu Ił-76 w warunkach znacznie poniżej ustalonego minimum samolotu i dowódcy tego statku powietrznego. Występowanie na lotnisku Smoleńsk “Północny” warunków atmosferycznych poniżej minimum lotniska powinno być podstawą do skierowania samolotów Jak-40, Ił-76 i Tu-154M na lotniska zapasowe, co w przypadku Tu-154M sugerował KL.

Strona 128

MAK: “Załoga otrzymała przed startem dane meteorologiczne dla lotniska startu, lotnisk zapasowych, a także po trasie lotu. Rzeczywistej pogody i prognozy dla lotniska docelowego Smoleńsk “Północny” załoga nie miała. Prognoza pogody dla lotniska zapasowego Witebsk była nieaktualna. Meteorologiczne zabezpieczenie lotu szczególnie ważnego było niedostateczne.”

Polscy eksperci:

“Polska strona przed wylotem samolotu Tu-154M z Warszawy nie posiadała dostępu do danych meteorologicznych z lotniska Smoleńsk “Północny”, które były jedynie dostępne w rosyjskiej wojskowej służbie meteorologicznej i u kontrolerów na lotnisku Smoleńsk “Północny” oraz w biurze meteorologicznym bazy lotniczej w Twerze. (...) Załodze udzielono przed wylotem z Warszawy pełnej konsultacji meteorologicznej o pogodzie zarówno po trasie jak i przedstawiono prognozę pogody na lądowanie na lotnisku Smoleńsk “Północny”. (...) Zarówno kierownik stacji meteorologicznej, jak i nadzorująca jego pracę zmiana dyżurna biura meteorologicznego w bazie lotniczej w Twerze, opracowały prognozy, które się nie sprawdziły. (...) najmniejsza widzialność pozioma była 3,0-4,0 km, a najniższe podstawy chmur 600-1000 m. (...)

Po pogorszeniu się WA (warunków atmosferycznych – Foxx) na lotnisku Smoleńsk “Północny” o godz. 05.09 UTC, poniżej minimum lotniska, prognoza o godz. 05.12 UTC została poprawiona i najbardziej niekorzystne WA przewidywały podstawę chmur niskich na 150-200 m oraz widzialność poziomą 1,5-2,0 km, pomimo że na lotnisku w tym czasie występowały już warunki znacznie poniżej prognozowanych. (...)

Zabezpieczenie meteorologiczne lotu szczególnie ważnego było zorganizowane niedostatecznie nie tylko przy starcie z Warszawy, ale także podczas lotu w przestrzeni powietrznej Federacji Rosyjskiej, w tym podczas zabezpieczania lądowania na lotnisku Smoleńsk “Północny”. Świadczy o tym brak pełnej informacji o pogodzie od KL lotniska Smoleńsk “Północny” po nawiązaniu z nim łączności przez załogę Tu-154M, w tym danych o widzialności pionowej (info o podstawie chmur – Foxx).”

Strona 131

MAK: “Faktyczna widzialność w miejscu katastrofy (rejon BPRM) była mniejsza, niż na lotnisku, z powodu osobliwości ukształtowania terenu (zagłębienie). Widzialność pionowa w rejonie BPRM nie przekraczała 20 metrów.”

Polscy eksperci:

“Zgodnie z danymi zawartymi w Raporcie na 188 str. widzialność pozioma w rejonie BPRM została oceniona na 50-100 m, natomiast widzialność pionowa na 10-15 m.”

MAK: “Załoga Tu-154M niejednokrotnie w procesie zniżania i podejścia do lądowania była uprzedzana przez służby kierowania ruchem lotniczym (...) o braku niezbędnych warunków atmosferycznych dla wykonania lądowania na lotnisku. Decyzji o locie na lotnisko zapasowe załoga nie podjęła, co można uznać za początek szczególnej sytuacji w locie.”

Polscy eksperci:

“KL lotniska Smoleńsk “Północny” przekazywał przez radio załogom Jak-40 i Ił-76 dane o widzialności poziomej nieodpowiadające faktycznie już występującej, a odpowiadającej minimum lotniska. (...) Nie informował załóg Ił-76 i Tu-154M o podstawie chmur (a w zasadzie widzialności pionowej) po wylądowaniu Jak-40, kiedy widział, że jest poniżej 50 m. Była to informacja dla załóg mówiąca, że na wysokości decyzji ziemia nadal nie będzie widoczna.”

Na koniec jedna rzecz z wielu wątków, o których “media głównego nurtu” nieszczególnie mówią.

Strona 126

MAK: “Samolot był wyposażony w system wczesnego uprzedzania o zbliżaniu do ziemi (TAWS ) i w system kierowania lotem (FMS). Systemy w czasie lotu były włączone i sprawne.”

Polscy eksperci:

“System kierowania lotem (FMS) samolotu Tu-154M nr 101 składał się z dwóch jednakowych urządzeń UNS-ID, których głównymi elementami były komputery – Navigation Computer Unit (NCU). W wyniku przeprowadzonych prac odzyskano dane tylko z jednego – NCU nr 281. Drugi NCU nr 1577 był uszkodzony w stopniu uniemożliwiającym odzyskanie danych. Nie zostało wyjaśnione w jaki sposób ustalono, że obydwa FMS-y były włączone i sprawne.”

Jednym słowem, wiemy że piloci nie korzystali z TAWS (lotnisko w Smoleńsku nie było wprowadzone do systemu), a nie ma podstaw, by stwierdzić, że jedyny system kierowania, z którego korzystali działał prawidłowo. Skoro tak, dlaczego Rosjanie stwierdzili, że działał?

18 kwietnia 2010 w notce “Cui bono 2 czyli kwestia stylu” ( http://foxx-news.blogspot.com/2010/04/cui-bono-2-czyli-kwestia-stylu.htm... ) postawiłem trzy kwestie:

- w pierwszych dniach po katastrofie strona rosyjska prowadziła akcję dezinformacyjną, kierując powszechną uwagę wyłącznie na osobę polskiego pilota

- biorąc pod uwagę przebieg jego dotychczasowej służby oraz cechy osobowości, popełnienie przez niego błędu, w wyniku którego samolot podchodząc do lądowania znajdował się o ok. 100 metrów niżej, niż powinien wydaje się umiarkowanie prawdopodobne

- zdaniem strony rosyjskiej wszystkie urządzenia w samolocie przed katastrofą działały poprawnie – każdy wie, że komputer mający rozwiązać równanie, po wprowadzeniu nieprawidłowych danych również działa jak najbardziej poprawnie, tylko wynik operacji się nieco różni od prawidłowego

Jest 31 lipca 2011.

Pełny tekst, nie ujętych w “raporcie Millera” polskich uwag:
http://static.polskieradio.pl/doc/mac1.pdf

Średnia ocena
(głosy: 8)

komentarze

Foxx

Nie neguję przedstawionych powyżej wątpliwości. Jednakże nie jest też tak, że kpt. Protasiuk nie wiedział nic o warunkach panujących na Siewiernym.
Cytuję ze stenogramu powstałego na podstawie ostatniej analizy fonoskopijnej, która tak “niby” namieszała:

8:24:24:8, Wieża na Siewiernym:
A, Papa-Lima-Foxtrot jeden-dwa-zero-jeden, na Korsażu mgła, widzialność czterysta metrów.

8:24:42:3, Wieża na Siewiernym:
Na Korsażu mgła, widzialność czterysta metrów, cztery-zero-zero metrów.

8:24:52:2, załoga Jaka-40:
No witamy Ciebie serdecznie. Wiesz co, ogólnie rzecz biorąc to pizda tutaj jest. Y, widać jakieś czterysta metrów około i na nasz gust y, podstawy są poniżej pięćdziesięciu metrów grubo.

8:24:53:8, Wieża na Siewiernym:
Temperatura plus dwa, ciśnienie siedem-czterdzieści pięć, siedem-czterdzieści pięć. Nie ma warunków do przyjęcia.

Na to pada odpowiedź, że spróbują podejść a jak się nie uda – odejdą na drugi krąg.

Potem zaś słychać znowu kogoś z Jaka-40, który zachęca załogę TU-154M do podejścia do lądowania i to w dość szczególny (jak dla mnie) sposób:
8:25:08:1
No, nam się udało tak w ostatniej chwili wylądować. No, natomiast, powiem szczerze, że możecie spróbować jak najbardziej.

Kpt. Protasiuk nie miał uprawnień do lądowania w takich warunkach meteo i przy takim wyposażeniu lotniska. Podjął decyzję...

Reszta jest milczeniem. Przynajmniej z mojej strony.


Witam Magio

Z mojej perspektywy pierwsze primo – poproszę o linka. Były już stenogramy, gdzie Protasiuk mówił “zobaczycie jak lądują debeściaki”, te, w których poprawne wskazania barycznego wysokościomierza odczytywał (pijany) gen. Błasik a załoga wykonała cztery podejścia do lądowania.

Zwraca uwagę motyw z “odejściem na drugi krąg” (nie jako cytat, tylko opis). Tymczasem polscy eksperci w cytowanej przeze mnie publikacji z grudnia 2010 dowiedli, że nie było żadnego odejścia na drugi krąg z zamiarem ponownego podejścia do lądowania, tylko próba odejścia i obrania kursu na lotnisko zapasowe (kpt. Protasiuk zlecił nawet sporządzenie karty lądowania w Witebsku).

Sednem mojej notki jest jednak co innego, niż bardzo trudne dywagacje o przyczynach katastrofy – jaki racjonalny powód może uzasadniać przyjęcie rosyjskiej narracji przy odrobinę innym rozkładzie akcentów przez komisję pod kierunkiem człowieka odpowiedzialnego za zabezpieczenie wizyty prezydenta przez BOR, w świetle istnienia oficjalnego polskiego dokumentu de facto kwestionującego “ustalenia” MAK. Wykazującego wręcz fałsz – wątek sprawności systemów kierowania lotem. Po co Rosjanie mieliby “oszczędnie gospodarować prawdą”, przecież nie tylko w tej sprawie? Przypominam, że samolot wcześniej był remontowany w zakładach podlegających MAK...

Nie rozumiem też Twojej uwagi o wiedzy Protasiuka o wyposażeniu lotniska, skoro było ono znacznie skromniejsze, niż trzy dni wcześniej, podczas wizyty premiera…


Foxx

Nie interesuje mnie taka czy inna “narracja”.
W nosie mam czy jest to narracja chińska, amerykańska, rosyjska, polska, czy ludu z wysp Zielonego Przylądka.

Info o podawanych warunkach meteo pojawiało się już we wcześniejszych ustaleniach, jak sam to zaznaczyłeś w swoim tekście. Nie sądzę byś był jednym z tych, którzy podają informacje wyssane spod małego palca. Z Twojego tekstu wynika, że kontrolerzy na Siewiernym nie podali widzialności pionowej. I to był ich błąd, możliwe, że karygodny (nie znam się na prawie karnym w odniesieniu do zaniedbań w ruchu lotniczym).
To był błąd, lub – jak wolą inni – “świadome wprowadzenie w błąd”.
Ci “inni”, w ten sposób zakładają debilność załogi Tutki, ale to już inna inszość.

Link do stenogramów, z których cytowałam znajdziesz tu.

Prześlę Ci (na adres autografu) plik PDF, z którego korzystałam, bo nie jestem w stanie ustalić adresu, z którego go ściągnęłam. Powód jest prozaiczny – wczoraj wysiadł mi interdrut i szlag trafił tzw. “historię”. Jeśli chcesz, mogę podać numer zgłoszenia reklamacyjnego w firmie świadczącej mi usługi internetowe. Chcesz?
Bo zapewne jestem “podejrzana”. Podam numer, Ty go sprawdzisz i będzie git. Chcesz?

Jeśli z mojego komentarza wywnioskowałeś, że to ja próbowałam prowadzić “bardzo trudne dywagacje o przyczynach katastrofy”, to się mylisz. Mylisz się tak, jak myli się Poldek próbując stosować zamiennie czasownik “prosić” z czasownikiem “szukać”.

To wszystko, bo nie chcę się wściec. Capito?


Nie wyślę pliku w PDF,

bo po spakowaniu ma 20 MB. Nie przechodzi.
Jednakże w linku, który podałam powyżej odpowiednie strony zaczynają się od:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/5,114883,10973917,_PELNE_STENOGRA...
do strony 51, bodajże.

Jeśli to za mało, możesz mnie wciągnąć na listę “narracji rosyjskiej”. Mam to gdzieś...


Magio

Nie rozumiem dwóch ostatnich akapitów oraz ostatniej kwestii, więc raczej nie capito. Odniosłaś do siebie szereg rzeczy, bez najmniejszych podstaw – biorąc pod uwagę mój komentarz.

Poza tym nie rozumiem tekstu o “zakładaniu debilności” w sytuacji, gdy wciąż nie wiadomo co wskazywały systemy kierowania lotem, a info z wieży było falszywe (“na drodze i na ścieżce”, widoczność.

Nie wściekaj się więc proszę. Wskazałem konkretne punkty budzące moje wątpliwości. Wszystko.

PS Naprawdę intrygujący jest ten poziom emocji z “wciąganiem na listę”, czy “mieciem tego gdzieś”... nadal bez związku z moją notką i komentarzami.


Foxx

Nie rozszerzaj swoich występów (pardą).
W notce nie ma ani jednego słowa o “drodze i ścieżce” (zabezpieczyłam się zrzutem z ekranu).
W notce jest mowa o warunkach i komunikatach meteo.
Mój komentarz odnosił się tylko i wyłącznie do poruszanych w notce tematów: warunków i komunikatów meteo.
Zaznaczyłam błąd (wykroczenie/przestępstwo?) wieży na Siewiernym, odnoszący się do braku informacji co do widzialności pionowej.

Rozszerzanie zakresu tematycznego, jaki zaprezentowałeś w komentarzu z 22:32 (“na drodze i na ścieżce”) ma odpowiedni numer i opis w “Erystyce” Schopenchauera. Poszukaj sobie, mnie się nie chce.

Kpt. Protasiuk nie miał prawa podchodzić do lądowania w warunkach widoczności poziomej 400 metrów, o których informowała zarówno Wieża jak i koledzy z Jaka-40. Koniec. Kropka.
[edit] Powyższe zdanie nie określa przyczyn katastrofy. Powyższe zdanie stwierdza fakt przekroczenia uprawnień kapitana tego statku powietrznego. W tego typu rozważaniach interesują mnie tylko fakty. Przepraszam, taka już ułomna jestem. Jeśli przyszłoby mi do głowy spekulować, to zaznaczyłabym, że są to tylko dywagacje nie poparte żadnymi dowodami.[/edit]


Mądrości ludowe...

Szedł kmieć z żoną po kładce przez rzekę, ujrzał chłopa bez brody, co ongi miał brodę.

— Ba wej! — mąż rzecze — jak się nasz somsiad wygolił!

— Wzdyć się ostrzygł — żona prawi — i to znać po głowie.

— Ba, ogolił.

— Nie, ostrzygł! — krzyknie baba.

Od słowa do słowa, ze słów do rąk przyszło, gdy mąż woła, że ogolił, baba wrzeszczy, „że ostrzygł brodę”, aż kmieć zniecierpliwiony zepchnął uporczywą niewiastę do rzeki. Baba tonie, ale z wody ukazawszy rękę, dwoma palcami ruszała — boć mówić nie mogła — na znak, że brodę ostrzygł, nie ogolił.

Gdy sąsiedzi usłyszeli o takowej przygodzie, bieżą na dziw, a mąż idzie przeciw wody, szukając żony. — Jakoże znajdziesz babę, przecież z wodą spłynęła do Gdańska?

Kmieć kiwnął głową i rzecze:

— Prawdać, że wszystko płynie razem z wodą, ale moja baba, co sprzeczna była cały żywot, i po śmierci, aby nie szła po mej woli, rozumiem, że płynie pod wodę.
====

Ludowe doświadczenia pasują – jak widać – do każdej epoki.

Pozdrawiam!


Zabawna anegdota ale jakoś mało przystająca...

W tym wypadku, to akurat nie baba płynie pod prąd. To raz.
W tym wypadku, to nie baba rozszerza zakres poruszanych zagadnień, bo tak wygodniej.
Gdyby baba była wredna, to już wcześniej przypięłaby się np. do “kpt. Protasiuk zlecił nawet sporządzenie karty lądowania w Witebsku”.
Z bardzo prostej przyczyny. Lotnisko w Witebsku było w tym dniu zamknięte i nie przyjmowało ŻADNYCH samolotów.
Ta rzekomo “sporządzona karta” może tylko świadczyć o przygotowaniu całej ekspedycji a’la “burdello-bum-bum”.

[edit] ps. Odnotowuję z przyjemnością komentarz Hodowcy. :) [/edit]


Magio

Nieustająco frapujące jest to konfrontacyjne podejście. Motyw ze zrzutami z ekranu mojej notki, czyli bezpośrednie podejrzenie, że będę zmieniał jej treść w zalezności od linii komentarzy to już totalna aberracja :)

Niczego nie “rozszerzam”. W notce wyraźnie zaznaczyłem (sprawdź na zrzucie :):

Niżej chciałbym przypomnieć polskie komentarze do prezentowanego przez Rosjan wątku wpływu warunków atmosferycznych oraz komunikacji między wieżą a samolotem na okoliczności katastrofy w Smoleńsku.

Czyli skupiłem się na jednym wątku. Motyw “na kursie i na ścieżce” (pomyliłem się z tą “drogą”) mieści się w deklarowanym zakresie notki, zwłaszcza, że w chwili podawania tej informacji przez wieżę, samolot znajdował się ok. 3 kilometrów poza “kursem i ścieżką”. Gdybym miał jednak prezentować cały przebieg komunikacji, to nie byłaby notka, tylko forma znacznie dłuższa i strasznie nudna.

“Kurs i ścieżkę” przywołałem nie w formie erystycznego “narzędzia”, tylko jako przykład oczywistego wprowadzania w błąd pilotów, co razem z obecnością na wieży Krasnoutskiego, jego zakazu odesłania samolotu na lotnisko zapasowe oraz kolejnych kłamstw Rosjan odnośnie jego roli na wieży wszelkie wątpliwości potęguje. Podobnie, jak przyjęcie tych kłamstw przez komisję Millera wbrew ustaleniom polskich ekspertów.

Pełna zgoda z Twoją oceną organizacji lotu (bardzo dobrze jest zaprezentowana w filmie “Mgła”). Przypomnijmy więc, że ten lot jako dysponent rządowej floty organizowała Kancelaria Premiera z Arabskim na czele (którego zaniedbania w tym względzie stwierdził również NIK). Do Kancelarii Prezydenta należało wyczarterowanie samolotu oraz podanie listy pasażerów – w przypadku parlamentazystów w konsultacji z Marszałkiem Sejmu, w przypadku oficerów – z ministrem ON. To jedno. To nie ja wprowadziłem ten wątek do dyskusji.

Drugie natomiast – po jedynym podejściu do lądowania, został wydany rozkaz o odejściu i locie na lotnisko zapasowe, gdy – zgodnie z procedurą – wysokościomierz wskazał wysokość decyzji (100 m) i nie było widać ziemi. Dlaczego ten manewr się nie powiódł, a na wysokości 15 metrów przestały działać trzy niezalezne od siebie systemy zasilania oczywiście pojęcia nie mam i żadnych tez nie stawiam.

Uważam jednak, że znacznie bardziej zasadne jest zestawianie informacji poszlakowych dotyczących przebiegu tych wydarzeń, które znamy, niz np. teksty po przedwczorajszej konferencji (np. R. Kalisz), że “brak dowodów obecności gen. Błasika nie ma znaczenia, bo nie ma też dowodów, że go tam nie było” (cytat z pamięci). Aż, mimo powagi sprawy, chce się polecieć Bareją: “... a gdyby to wasza matka…”.

Moje podejście jest proste – skoro od momentu katastrofy mamy do czynienia z piętrową ściemą, coś jest “nie halo”. Nie “rozgrzeszam” załogi, po prostu chcę znać prawdę. To czy Protasiuk “miał prawo”, czy go “nie miał” w niczym nie zmienia faktów, o których wspomniałem, ale także wielu innych.

Podtrzymuję pytanie zawarte we wpisie “Cui bono 2 czyli kwestia stylu” z 18 kwietnia 2010 podlinkowanym w tej notce (do sprawdzenia…) :

Dlaczego stawiając wstępne hipotezy (również śledcze) “z góry” pominięto wszelkie wątki związane z błędnym działaniem sprzętu nawigacyjnego i naprowadzającego, skupiając uwagę opinii publicznej na “czynniku ludzkim” w sytuacji, gdy praktycznie każdy punkt dotyczący kwestii technicznych budzi poważne wątpliwości?
(w tamtym wpisie wymieniam, co mam na myśli)

Chciałbym poznać przyczynę tego podejścia, zaprezentowanego przez Sikorskiego, gdy wrak jeszcze nie ostygł i Rosjanie w ramach “wyjaśniania przyczyn katastrofy” nie zdążyli powybijać w nim wszystkich pozostałych jeszcze szyb i pociąć reszty, by ułożyć je w “tzw. obrysie samolotu”. To właśnie wiele osób nazywa “rosyjską narracją”. Najbardziej awangardowy tryb “wyjaśniania katastrofy” ever.

Można to wszystko zbyć wzruszeniem ramion jako “PiS-owskie szaleństwo”. Kto chce – ma do tego prawo. A ja mam prawo interesować się tematem zwracać uwagę na sytuacje, gdy polscy eksperci w oficjalnym dokumencie wykazują Rosjanom fałsze, a mimo to polski rząd te fałsze uznaje i sankcjonuje swoim, hm, “autorytetem”.


O nożycach i stole...

Ten wpis (http://tiny.pl/hjlgd) nadzwyczaj precyzyjnie przystaje do powiedzenia
“Uderz w stół, a nożyce się odezwą”.
Jest też kolejnym potwierdzeniem pokazanej wyżej mądrości ludowej (http://tiny.pl/hjlg5).
Nie da się ukryć – lata lecą i wszyscy się starzejemy…


Hodowco

Byłoby trafne, gdyby przytoczeni w mądrosci ludowej po ujrzeniu, że somsiad brody pozbawion podumali nad opcją, że długą brodę samemu golić niełatwo, więc być może ciekawsze od przytoczonej łupanki “golono, czy strzyżono” jest: skoro on już tej brody tak dokładnie pozbawion, jakiż to fryzjerczyk sprawny mieszka w okolicy. No, i ile bierze za golenie/strzyżenie.


Foxx

1) “Frapujące podejście konfrontacyjne + aberracja.”
Wynika z doświadczeń “salonowych”. Tam wystarczyło, że podałam warunki pogodowe dla lotniska Siewiernyj z poranka dnia katastrofy, które nota bene znalazłam na jednym z amerykańskich portali zajmujących się tematyką lotniczą, i już byłam zaliczona do “bojówek kremlina”. :) No tak to już niestety bywa, że jeśli niektórym fakty nie pasują do teorii (sztuczna mgła), to tym gorzej dla faktów a posłańca należy zabić. :)

2) Rozszerzanie.
Odnosiło się do zawartości komentarza. I znowu doświadczenia “salonowe” wskazują na możliwość modyfikacji zawartości notki, żeby z krytycznego czytelnika zrobić wielbłąda. :)

3) “Moje podejście jest proste – skoro od momentu katastrofy mamy do czynienia z piętrową ściemą, coś jest “nie halo”. Nie “rozgrzeszam” załogi, po prostu chcę znać prawdę. To czy Protasiuk “miał prawo”, czy go “nie miał” w niczym nie zmienia faktów, o których wspomniałem, ale także wielu innych.”

Pełna zgoda z “piętrową ściemą”, jednakże decyzja Protasiuka o podejściu do lądowania w danych warunkach meteo i na prymitywnym lądowisku, jest faktem, który wpłynął na przebieg wydarzeń. Nie zmienia to oczywiście mniejszej czy większej zasadności zgłaszanych przez Ciebie wątpliwości. Też je mam, mimo, że już nawet tu zaczęłam robić za “nożyce”. :)

4) “Podtrzymuję pytanie zawarte we wpisie “Cui bono 2 czyli kwestia stylu” z 18 kwietnia 2010 [...] (w tamtym wpisie wymieniam, co mam na myśli)”

Przeczytałam, i uważam, że po 20 miesiącach ten wpis jest w kilku miejscach nieaktualny. Dla przykładu, w kwestii wszechstronnego i świetnego przygotowania załogi. Jak było z treningami i zaświadczeniami o niby-treningach, to już mniej więcej wiadomo.
W kwestii samego “qui bono” też parę miejsc w tym wpisie jest dla mnie zastanawiających. Nie rozumiem, przykładowo, dlaczego tak chwacko łyknąłeś lansowaną przez mainstreamowe media tezę o ukatrupieniu Litwinienki a w przypadku katastrofy Tupolewa te same media w Twojej opinii podają same kłamstwa.
Bo nie pasują do z góry powziętej tezy? – się zastanawiam. Wybacz, ale jakoś nie gra mi to ze słowami “po prostu chcę znać prawdę”.
Zresztą, nawet kiedy zgadzasz się ze mną, że cała ta ekspedycja była partacko zorganizowana, to i tak całą winę przypisujesz tylko jednej stronie.
“Qui bono?” – nigdy nikt tego nie dojdzie, jeśli będzie patrzył z uporem maniaka w jedną stronę, zamykając się na inne, mniej wygodne opcje. Zwrócę tylko uwagę na pewien artykuł Bloomberga, który jasno mówił o zmianach gospodarczych po katastrofie i pewien artykuł na Infowars, w którym napisano o pewnych posunięciach Skrzypka, łącząc te ruchy na rynku finansowym z ewentualnym motywem w hipotezie zamachu. Niestety, kierunek geograficzny w stawianych tam pytaniach, był zgoła odmienny.

5) Sikorski to “ciekawa” postać. Jednakże wiązanie go z “narracją rosyjską” jest dla mnie nieporozumieniem. :)

6) O jakiej pracy jakich naukowców wspominałeś? Pytam, bo (po przeczytaniu wielce popularnej na “salonie” teorii FYMa o “maskirowce” :D) odpuściłam sobie śledzenie kolejnych rewelacji. (Pardą.) Jedyne na co zwróciłam, niepotrzebnie, uwagę to rachunkowa ekwilibrystyka prof. Biniendy. (Pardą.) Jego wyliczenia, dotyczące toru lotu i odległości w jakiej spadł urwany kawałek skrzydła, są dla mnie tak samo wiarygodne, jak wyliczenia policyjnych speców dotyczące prędkości motocykla Jarka Wałęsy. (Pardą). Raport Millera też ma podobną wartość jeśli chodzi o opis zdarzeń stricte fizycznych. (Pardą.)

To nie jest historia o “białych kapeluszach” i “czarnych kapeluszach” (tak kiedyś wyróżniano “dobre i złe” charaktery w westernach). Tu są tylko odcienie szarości, jak we mgle, czego nie chce przyjąć do wiadomości żadna ze zwalczających się stron.
Dla mnie to przykre, bo w ten sposób nigdy nie dojdziemy Prawdy. A może o to właśnie chodzi?

To wszystko, co miałam do napisania.
Cześć! :)


Magio

1 & 2 – ale Ty dyskutujesz ze mną, czy z kimś z S24? Pomijając, że gdy tam pisywałem, nie tylko nie stosowałem “narzędzi”, które wspomniałaś, ale np. – mimo licznych apeli komentatorów “z mojej strony” – nikogo nie zbanowałem :)

3 – decyzja Protasiuka oczywiście wpłynęła, jednak np. w kontekście meteo trudno pominąć choćby te okoliczności, które przytoczyłem w notce.

4 – moim zdaniem mój wpis się zdezaktualizował praktycznie wyłącznie w odniesieniu do jakości wyszkolenia pilotów, czy też raczej ogólnego bajzlu w pułku. Jeżeli chodzi o Litwinienkę -nie mieliśmy sytuacji z narracją “mediów głównego nurtu”, tylko z relacjami i komentarzami do stanowiska Brytyjczyków:

http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/474331,Brytyjczycy-chca-by-Rosja-...

Inna sprawa, że nie traktuję tych mediów w ten sposób, że jeżeli napiszą coś zgodnie z prawdą, neguję to z automatu ze względu na tytuł periodyku. Mam wieloletnie doświadczenia – również osobiste – z ich technikami sprzedawania “pigułki do Matrixa” polegającymi zwykle z celowym mieszaniem prawdy z kłamstwem i relacji z komentarzem. Pisałem o tym trochę w notce “faszystowsko-satanistycznej” i trochę w komentarzach pod “urodzinowym” wpisem Grzesia. Co poradzić, jeżeli ci sami autorzy za kadencji Kaczyńskiego ostrzegali przed “putinizacją” polskiego systemu politycznego (w znaczeniu jak najbardziej pejoratywnym), a po 10 kwietnia 2010 nad tym samym Putinem rozpływali, niczym kryształki cukru w samowarze pełnym czaju… Cóż, życie :)

Jeżeli chodzi o “Qui bono” – zebrałem rzeczy, które zwracały moją uwagę w tym kontekście. Tylko takie, które nie są ocenami, tylko faktami. Ociaż ocena premiera:

Otóż stwierdzam, że zasób informacji dostarczanych przez służby, niezbędnych dla premiera i prezydenta, jest po prostu bardzo ubogi – mówi premier. I dodaje – Mógłbym natomiast już dziś napisać książkę, jakie klany walczą ze sobą wewnątrz poszczególnych służb – mówi Donald Tusk “Polityce”. – Odnoszę przygnębiające wrażenie, że bardzo wielu oficerów służb specjalnych, to są prywatne armie.

... moją uwagę zwraca. Nawet nie zamierzam intelektualnie eksperymentować z opcją, co by było gdyby takie słowa padłu z ust Kaczyńskiego.

Nie mam problemu ze “stronami”, jeżeli by się okazało, że odpowiedzialnych za ewentualny sabotaż (?) należałoby szukać na Zachodzie. W tamtym wpisie, w wątku rosyjskim i polskim przedstawiłem swój tok rozumowania w sposób nawiązujący do nowej metody badania zapisów audio serwowanej przez medialnych “ekspertów” – prezentując “uwarunkowania kontekstowe” ;)

5. Znasz z pewnością pojęcie “odwrócony”. Przypominam opinie Sikorskiego sprzed 20 lat:

http://foxx-news.blogspot.com/2008/09/radek-sikorski-po-drugiej-stronie-...

Niczego nie przesądzam, bo nie ma dowodów, jednak pewne zmiany w wygłaszanych sądach zauważyć nietrudno. Nawet jeżeli przemówienie w PE zawierające propozycję utworzenia Stanów Zjednoczonych Europy pod przewodnictwem Niemiec pisze mu jankeski analityk ;)

6. O opracowaniu “Uwagi Rzeczpospolitej Polskiej jako: państwa operatora i państwa rejestracji do projektu Raportu końcowego z badania wypadku samolotu TU 154M numer boczny 101, który wydarzył się w dniu 10 kwietnia 2010r., opracowanego przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy MAK (link na dole notki).

Nigdzie nie lecę kliszą o “białych i czarnych kapeluszach”. Naprawdę nie jest moją winą, że zgodnie z ustawowym statusem prezydenta i rządu, drugi z tych podmiotów w 100% dysponuje flotą lotniczą dla VIP-ów. W końcu tylko z tego powodu wcześniej Arabski mógł po prostu odmówić udostępnienia samolotu prezydentowi przed brukselskim szczytem w sposób dość bezczelny, przy aplauzie “mediów głównego nurtu”. Jeżeli zaś chodzi o szereg szczegółów przez mainstream przemilczanych, naprawdę polecam film “Mgła”. To po prostu relacje prezydenckich urzędników ze wszystkich etapów przygotowań do wizyty w Katyniu oraz tego, co się działo tuż po katastrofie. Chociaż te pierwsze 13 minut…

Każdy sam decyduje, komu daje wiarę i w jaki logiczny ciąg układają się poznane fakty. Wcześniej jednak dobrze jest poznać je z jak największej liczby perspektyw ;)

Cześć :)


Foxx

“1 & 2 – ale Ty dyskutujesz ze mną, czy z kimś z S24?”

Stosuję zasadę ograniczonego zaufania, jak na drodze. :)

4) “Jeżeli chodzi o Litwinienkę -nie mieliśmy sytuacji z narracją “mediów głównego nurtu”, tylko z relacjami i komentarzami do stanowiska Brytyjczyków:”

No i o to chodzi. Kiedy “narracja” w MSM jest antyrosyjska, jak w przypadku Litwinienki, to jest “cacy”. Kiedy “narracja” w MSM, jak w przypadku katastrofy Tupolewa nie jest jednoznacznie antyrosyjska, to jest “be”. :)

Wypowiedź Tuska daje mocno do myślenia i, tu pełna zgoda, gdyby padła z ust Kaczyńskiego, to “drżyjcie narody”. Ale nie padła i nigdy być może by nie padła, bo w przekonaniu tej frakcji – wymiana “personelu operacyjnego” miała dać gwarancję pełnej kontroli, co jest pewnego rodzaju iluzją. IMO.
Jednakże, nawet ta wypowiedź Tuska nie jest aż tak bardzo szokująca dla kogoś, kto poczytał sobie cokolwiek np. z Prouty’ego (o, taki “Secret Team” na przykład).

5) Czy Ty naprawdę wierzysz w samodzielność (w tym intelektualną) tego “dżentelmena”? :) Kilka lat temu ktoś mi zrobił “numer”, kupując na prezent świąteczny “strefę zdekomunizowaną”. Nie dobrnęłam do końca i pozwolisz, że nie będę tego uzasadniać. Jest przed 22:00.
I jakby to powiedzieć oględnie… to ja, pracując wcześniej nad tłumaczeniem pewnego tekstu zauważyłam nadzwyczajne zbieżności między rzeczonym w tekście “memołem” a wystąpieniem pana ministra w Berlinie (co znajduje potwierdzenie w moich komentarzach na blogu Kuźmiuka w S24).

6) Widziałam. Jednostronny – IMO. A mnie to nie pasuje, bo: “dobrze jest poznać je [fakty] z jak największej liczby perspektyw”.

Pozdrówka. :)


Magio

1-2 – ja zawsze na starcie wolę zakładać dyskusję w dobrej wierze z obu stron. Na “ostateczny fight” zawsze jest czas, chociaż średnio w takich motywach gustuję ;)

4. O, ciekawy moment – przytoczyłem depeszę PAP na temat realnych ruchów brytyjskiej prokuratury w sprawie Litwinienki świadczącą o pewnej sytuacji niezależnej od polskich “mediów głównego nurtu”, a Ty to ignorujesz zestawiając z narracjami tych mediów narzucającymi interpretacje różnych sytuacji. Ja w sprawie Litwinienki w ogóle nie korzystałem z polskiego mainstreamu jako źródeł. Jakież to narzędzie erystyczne i co na to Schopenchauer? ;)

5. Nie wierzę, przecież to wynika wprost z tego, co piszę i przytaczam :)

6. Wszelkie relacje są jednostronne. Chodzi o prezentację punktu widzenia nieobecnego w “głównonurtowej” wymianie zdań. Wartego poznania, jako jeden z wielu punktów i zestawienia np. z datami i treścią upublicznionych pism, czy sekwencją wydarzeń znanych z innych relacji (np. chronologii planowania wizyty prezydenta i zaproszenia przez Putina premiera).

Ano pozdrówka :)


Panie Foxksie!

Bardzo ciekawe i bardzo nieprawomyślne…

Moim skromnym zdaniem, tylko polskie służby miały dojście do samolotu na tyle swobodne, by móc przygotować zamach. Pytanie, kto wydał polecenie. Niekoniecznie musi to być Polak.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość