Grzegorz Braun uparł się, że dojdzie sprawiedliwości wbrew kafkowskim regułom panującym we wrocławskim światku policyjno-prokuratorsko-sądowniczym.
I. Wrocławska bogini
Kiedy jakiś czas temu mieliśmy okazję rozmawiać na antenie Niepoprawnego Radia PL z Grzegorzem Braunem i zahaczyliśmy o temat drakońskich wyroków w tzw. „Baumangate”, podzielił się on z nami pewną ciekawostką. Otóż nad wejściem do wrocławskiego Sądu Okręgowego stoi rzeźba rzymskiej Iustitii bez opaski na oczach. Posąg został wykonany w 1934 roku przez niemieckiego rzeźbiarza Theodora von Gosena, kiedy to Wrocław nazywał się Breslau i był częścią III Rzeszy. Odsłonięte oczy bogini symbolizować miały według Brauna nowy rodzaj narodowo-socjalistycznej sprawiedliwości – takiej, która w przeciwieństwie do klasycznej poprzedniczki bacznie zwraca uwagę, czy staje przed nią delikwent słuszny czy niesłuszny i stosownie do tego feruje wyroki. Za komuny rzeźbę pozostawiono w niezmienionym kształcie, co nie może dziwić zważywszy jaką wagę czerwoni okupanci przykładali do tego, czy przed ludowym wymiarem sprawiedliwości staje element socjalnie i klasowo bliski, czy też jakiś reakcjonista. Socjalistyczne sądownictwo bowiem, czy to w wersji brunatnej czy czerwonej, nie miało wręcz prawa być ślepe, gdyż jego zadaniem było eliminowanie wrogich elementów w ramach totalitarnego aparatu represji.
Jak później doczytałem, w latach 2005-2006 wrocławskiej Temidzie założono metalową opaskę, lecz na skutek nacisków wrażliwców oburzonych dewastacją „zabytku” rzeźbie przywrócono pierwotny wygląd, który można podziwiać do tej pory.
II. Ulubieniec Temidy
Trudno doprawdy o lepszą metaforę tego, co wyrabia się we wrocławskim sądownictwie. Tamtejsi sędziowie mają bowiem pilny wzgląd na to, kogo przyprowadza się przed ich nieubłagane oblicza. Taki Grzegorz Braun surowej ręki sprawiedliwości ludowej doświadcza od sześciu lat – jest oskarżony o pobicie pięciu funkcjonariuszy Policji stojącej na straży „demokratycznego państwa prawa”. Dla porządku przypomnijmy, iż w kwietniu 2008 roku Grzegorz Braun został poturbowany podczas manifestacji w rocznicę zbrodni katyńskiej przez policjantów w cywilu, którzy wbrew prawu odmówili wylegitymowania się, następnie zaś rzucili go na ziemię, skuli i celowo wyłamali palce. Reżyser złożył skargę, jednak tę odrzucono, a wkrótce oskarżono właśnie jego. Sprawa ciągnie się już siódmy rok, odbyło się kilkadziesiąt rozpraw w różnych instancjach i póki co nie widać końca tej sądowej farsy. Najwyraźniej wrocławska, pozbawiona opaski Temida do tego stopnia upodobała sobie niepokornego reżysera, że za nic w świecie nie chce wypuścić go ze swych objęć.
Ostatnio, w ramach szykan represyjno-prewencyjnych, żeby podsądnemu Braunowi odechciało się kozaczyć, postanowiono wlepić mu tydzień ciupy. Polecam dostępne w internecie nagranie z sali sądowej, bo to naprawdę niezły kabaret. Oto na rozprawę przychodzi jeden ze świadków – były już policjant Grzegorz Balcerzak, który dowodził w 2008 roku grupą tajniaków – i niemal od progu rzuca, że bardzo się śpieszy, bo akurat ma do podpisania „kontrakt na 2 miliony”. W związku z tym sędzia Krzysztof Korzeniewski spytał się jedynie, czy świadek ma coś do dodania w sprawie, a następnie szybciutko zwolnił go z rozprawy, uniemożliwiając Braunowi zadanie Balcerzakowi pytań i pozbawiając go tym samym prawa do obrony. Wzburzony Braun zaprotestował, nazywając przy tym eks-policjanta „bandytą”, za co rozgrzany sędzia przysolił mu grzywnę, podając częściowo fałszywe uzasadnienie – mianowicie włożył w usta Brauna również słowo „złodziej”, którego pan Grzegorz w odniesieniu do Balcerzaka nie użył. Braun się odwołał, ale ponieważ Sąd Odwoławczy podtrzymał karę nie pozwalając oskarżonemu dojść do słowa, Braun wyszedł z sali trzaskając drzwiami za co dostał 7 dni aresztu.
Ostatecznie, po przeszukaniu mieszkania podczas jego nieobecności, korowodach proceduralnych, kiedy to chcącemu odbyć karę Braunowi kazano czekać na wezwanie, zatrzymano go 29 lipca (jednak wciąż bez wezwania do odbycia kary) i reżyser poszedł siedzieć.
III. Samotność „Bożego szaleńca”
Tak naprawdę, to mamy w sprawie Grzegorza Brauna impas z którego sąd nie potrafi się wywikłać. Każdy widzi, że Braun jest niewinny, a jego oskarżenie jest wynikiem zemsty policjantów, którzy postanowili uprzykrzyć mu życie. Do skazania reżysera nie ma podstaw, jednakże gdyby go uniewinniono, to wówczas w stan oskarżenia trzeba by postawić funkcjonariuszy – za odmowę wylegitymowania się, przekroczenie uprawnień, mataczenie i składanie fałszywych zeznań. Na domiar złego, Grzegorz Braun – prawdziwy „szaleniec Boży” – najwyraźniej uparł się, że dojdzie sprawiedliwości nawet wbrew kafkowskim regułom panującym we wrocławskim światku policyjno-prokuratorsko-sądowniczym. No i „niezawisły” sąd ma teraz problem. Wszystko wskazuje na to, że przed „ulubieńcem Temidy” jeszcze kolejne lata sądowych przepychanek.
W całej tej sprawie przygnębiające jest, że Braun w swych zmaganiach jest tak osamotniony. To, że chce go zgnoić postkomunistyczny establishment III RP reprezentowany w tym przypadku przez tzw. „układ wrocławski” nie dziwi w kontekście poglądów reżysera i polityczno-kulturowej wymowy jego filmów. Gorzej, że mur obojętności można zauważyć również po prawej stronie sporu publicznego. Odnoszę wrażenie, że Braun jest niewygodny także dla sporej części „naszych” polityków i dziennikarzy – i to już od dłuższego czasu. Najpełniej tej postawie dał wyraz Piotr Skwieciński pisząc w październiku 2013 na łamach „wSieci” o „Lunatycznych wizjach Brauna”. Zdefiniował wówczas radykalizm Brauna i jego publiczną aktywność jako groźną i destrukcyjną, ma ona bowiem odstraszać od prawicy potencjalnych umiarkowanych wyborców. Dziś za Braunem ujmuje się KSD, „Polonia Christiana”, blogerzy czy poszczególne osoby, takie jak Ewa Stankiewicz lub Adam Słomka, lecz dla największych prawicowych mediów diagnoza Skwiecińskiego wydaje się być wciąż obowiązująca. Oby ta zaprogramowana obojętność kiedyś się na nich nie zemściła.
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
Na podobny temat:
http://blog-n-roll.pl/pl/bauman-i-neokolonialny-kulturkampf#.U9mGxKPd77Q
http://niepoprawni.pl/blog/346/prawicowi-celebryci-a-sprawa-grzegorza-brauna
Artykuł został opublikowany w tygodniku „Polska Niepodległa” nr 31 (04-10.08.2014)
komentarze
Panie Piotrze!
Jak można zrobić coś dla pana Grzegorza Brauna?
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 13.09.2014 - 17:59@JM
My możemy po prostu o tym wszystkim mówić. Ale we Wrocławiu ludzie zebrali się na demonstracji pod aresztem – nie jest więc tak całkiem sam
pozdrawiam
Gadający Grzyb
Gadający Grzyb -- 13.09.2014 - 19:08