Wielu ludzi uważa, że w Polsce jest wszystko co trzeba, ja zaś twierdzę
z całą stanowczością na jaką mnie stać, że w Polsce brakuje Godzilli!
Wyobraźcie sobie taką scenę.
Wiatr.
Ludzie spacerują po plaży. Znajdują bursztyny i różne inne rzeczy, ze wymienię pięć złotych. Usportowieni w krótkich portkach a defetyści oraz ponuracy w czapkach.
Wdychają jod.
Na sopockim molo posłanka Pomaska udziela wywiadu TVN24 a przebrany za białego karła prezydent Karnowski przechadza się i nasłuchuje, co elektorat ma do powiedzenia. Na molo.
Nagle woda w zatoce zaczyna się burzyć i z diabelnym rykiem wynurza się z Bałtyku nasza własna, przerażająca Godzilla!
- To Godzilla! – Krzyczy przebywający akurat w Trójmieście Eryk Mistewicz!
- To Godzilla! – Podchwytują liczni turyści oraz kręcący się po terenie miejscowi obywatele i wszyscy solidarnie dają nogę. Na molo pozostają jedynie turyści z Niemiec oczekujący przybycia policji.
- Godzilla zmierza w kierunku stoczni! – Godzilla wszystko wywraca! – Godzilla nie podporządkowuje się wezwaniu służb do rozejścia się!
Reporterzy dwoją się i troją. Newsy wprost ryczą! Jak dawniej oczy całego świata skierowane są na Gdańsk z przyległościami!
Premier przerywa sparing i słucha informacji o ataku Godzilli. Schetyna chce wyrzucić piłkę z autu, ale widząc, że gra została przerwana, odkłada piłkę i podbiega do premiera.
-, Co jest grane? – Pyta, ale większość graczy akurat koszulkami obciera pot z twarzy i wszyscy wyglądają jak Buka z bajki o Muminakch.
Godzilla atakuje! Ochroniarze Zubrzyckiego w panice! Strażnik miejski próbujący założyć Godzilli blokadę na ogon został po prostu zmiażdżony!
Młoda reporterka krzyczy do mikrofonu:
- Został zmiażdżony i wygląda jak placek ziemniaczany serwowany w jednej z tych budek przy plaży! Wygląda jak leczo!
- Przestań w końcu o tym żarciu, bo mnie z głodu skręca – narzeka realizator dźwięku.
Ale co tam! Wszystko jak w filmie katastroficznym. Ludzie biegają, autobusy jeżdżą, Godzilla zieje!
Przy okazji, jak to zwykle bywa padają zarzuty i rodzą się zasadnicze pytania.
– Jakie F16? Wszyscy są na urlopie! Godzilla to problem Schetyny. Armia może przygotować co najwyżej profil psychologiczny tego Godzili.
- Niedługo musieliśmy czekać by znany z nieudolności Donald Tusk zafundował społeczeństwu, społeczeństwu i tak umęczonemu kryzysem, który to kryzys nie wziął się przecież z niczego, potwora Godzillę!
- Godzilla to relikt szczęśliwie zapomnianej IV RP! Jego pisowskie pochodzenie nie pozostawia żadnych wątpliwości!
- Wiele można zarzucić lewicy, ale nie Godzillę!
- Czy Godzilla jest gejem?
- Czy profil Godzilli na twitterze jest autentyczny?
- To Godzilla zniszczył ostatnie dowody w sprawie Olewnika!
- Zlustrować Godzillę!
- Wiemy doskonale jak brzmi prawdziwe nazwisko Godzili!
- To kolejna sprawka ojca Rydzyka!
- Godzilla w rankingu prezydenckim sytuuje się pomiędzy Jolantą Kwaśniewską a Donaldem Tuskiem!
- Czy wywiad Kownackiego dla Dziennika miał związek z pojawieniem się Godzilli?
- Wszystko pięknie. Temat Godzilli jest bardzo rozwojowy i w ogóle, ale gdzie jest Godzilla, że spytam? – zapytał w końcu jeden z tych, których jedyną ambicją jest psuć innym zabawę.
Rozglądają się wszyscy ze zdziwieniem, bo faktycznie Godzilli nie ma.
Został bałagan i trochę śmierdzi, ale potwora brak.
Szukają. Zaglądają w każdy plener i w każdą dziurę. Nie ma!
Wołają: „taś...taś” Nie ma!
Wołają: „cip…cip” Nie ma!
Przepadła Godzilla i znowu trzeba się wziąć za robotę, a burdel nieziemski.
Ekipy telewizyjne zbierają sprzęt. Dziennikarze wycierają zaplute mikrofony. Nad molo wrzeszczą mewy i zaczyna wiać od morza. Schet wyrzucił wreszcie z autu. Prezydent wyszedł na taras by popatrzeć na morze. Plattini odleciał samolotem.
W Krakowie pewien nieznośny obywatel całował się akurat w parku z pewną obywatelką. Był wieczór. Pachniało świeżo skoszoną trawą. Z powodu tego zapachu a może z całkiem innego powodu, obywatel włożył właśnie obywatelce rękę pod spódnicę.
- To Godzilla! – przeraźliwie wrzasnął zboczeniec, który cierpliwie podglądał ich ze swego stanowiska w krzakach i uciekł żwirową alejką zapomniawszy o podciągnięciu portek.
Zakochani spojrzeli na siebie a po chwili za siebie, skąd dobiegał potworny ryk. Wysoko nad drzewami pojawił się straszny łeb Godzilli.
W parku zaroiło się od ludzi.
- Czy widzieliście państwo Godzillę?
....................
OGŁOSZENIE BLOGERSKIE – JARECCY W SIECI – ZMIANY
komentarze
Hm,
“Na molo pozostają jedynie turyści z Niemiec oczekujący przybycia policji.”
To jest dobre:)
a i pytania zasadnicze też.
A w sumie sezon ogórkowy tak zwany, więc a nuz jaka(jakiś Godżilla) się pojawi niczym wieloryb “:Faktu” w Wiśle.
A w ogóle ja to ignorant jestem, bo żadnego filmu o tejże Godzilii nie oglądałem.
pzdr
grześ -- 26.07.2009 - 19:59re: Godzilla w Polsce!
super tekscior 100/ 100, ciekawe co powie grzes ? zalamany -jarecki to najlepszy bloger jakiego nie znam osobiscie.
-wz
wasylzly (gość) -- 26.07.2009 - 20:14Wasylzky
Już nie jestem blogerem.
Wylaszczam się na Hoene – Wrońskiego, ale Mickiewicza – kurwa – nie ma!
Wspólny blog I & J
Jacek Jarecki -- 26.07.2009 - 20:20Grzesiu ulubiony
Godzilla sobie biega ale pod przykrywką.
Sezon ogórkowy to był kiedyś.
Yeti, potwór z Loch Ness i te sprawy.
Wspólny blog I & J
Jacek Jarecki -- 26.07.2009 - 20:28Dobre Jacku
tak całościowo i wcale nie widać w tym ironii.
MarekPl -- 26.07.2009 - 21:25No może deczko :)
Ukłony
re: Godzilla w Polsce!
sluchaj Nasz Drogi Jacku, posluchaj to do Ciebie -jak mam to zrozumiec ze nie jestes juz blogerem ?
Gdy ostatnio widzialem Twoje zdjecie na s24 wygladales super.
Dogladasz koty ? Ktos mi mowil ze masz dogladac koty.
-wz
wasylzly (gość) -- 26.07.2009 - 22:30Świetneeee!
Nie wiedziałem, że Godzilla to jest ON.
Dymitr (gość) -- 27.07.2009 - 06:25A tak w ogóle
to Waldi Pawlak robi dzisiaj za Godzillę
Dymitr (gość) -- 27.07.2009 - 06:27Dymitrze
W Godzilli siedział jakiś facet, znaczy się w kostiumie.
Kto siedzi w Pawlaku?
Pozdro
Ja się domyślam!
Wspólny blog I & J
Jacek Jarecki -- 27.07.2009 - 15:23Panie Jarecki
Toż to ludzkie pojęcie przechodzi.Pan zadnej świętości nie uszanujesz.Taka Godzilla to był zaraz po Columbo mój ulubiony bohater filmowy czasów burzliwej młodości.Do dziś pamietam straszliwy dylemat czy na strzelnicę środki finansowe obrócić czy na film Godzilla kontra Hedora.No i film zwycięzył.A jak jeszcze pan weźmiesz na warsztat niemiecką wersję Winnetou to chyba nie wieim co zrobię.Ten Apacz to prawie tak jak Godzilla był nikt mu nie podskoczył tylko jakoś tak mi coś nie grało jak ten indianiec celował do kogoś ze swojej rusznicy i mówił w dialekcie Apaczów Hende hoh czy jakoś tak .Sam nie wiem czemu miałem skojarzenia jakies takie nieindiańskie.
dreptak -- 02.08.2009 - 18:23