Yossarian pochylił się nad spisem zaproszonych i szeptem odczytywał kolejne nazwiska. W końcu ogryzkiem ołówka podkreślił jedno.
- Zagłoba? – Co to za nazwisko, Zagłoba?
- To nazwisko Zagłoby, panie kapitanie!
- No tak. Nazwisko jest, a jego nie ma. Nie ma też Zorby. Nieporządek.
Przez chwilę gryzł ołówek, ale przestał gdy zorientował się, że wszyscy na niego patrzą. Zapalił Camela. Przy stole zapadła mecząca, kozia wręcz cisza. Za to przy kominku w najlepsze żarli się faceci o drewnianych nogach.
- Przedziwne, jak wysoki jest wśród nas odsetek niepełnosprawnych, a żadnego porządnego, pogodzonego z losem rencisty! Posłuchajcie jak się przekrzykują, jeden o wielorybie – już mi się tranem od tego Moby Dicka odbija – drugi o skarbach a trzeci cały ponury, bo autor z niego mruka osobliwego uczynił, ale w rękach okrutnie silny. On to moich kompanionów wygubił. Rekucia…
- Wiemy, wiemy – lepiej Pan, panie Kmicic opowiedz, jak to na Żmudzi seks oralny zapuściłeś. To jest dobre! Jak to leciało? Jam twych ran niegodna całować, a Waść byłeś w tak dokumentnie posieczon, że i do całowania miejsca nie było.
- Było, było! – Pan Andrzej podkręcił wąsa i rozejrzał się zadzierzyście po izbie.
Yossarian ziewnął.
- Ale dlaczego tu nie ma kobiet? Inwalidów się nalazło od jasnej cholery a kobiet nie ma!
Już też ci nasi autorzy się nie przyłożyli. Parytetów, cholera, nie było – Nie mogłeś Jędruś, choć tej swojej Oleńki zabrać?
- Potraktuje to pytanie jako retoryczne – obraził się niespodziewanie Kmicic
- To, co czekamy czy zaczynamy?
Nozdriow spojrzał na zegarek Yossariana.
- Dajmy im jeszcze kwadrans. Dzwoniłem do nich, ale Zagłoba jest poza zasięgiem, a Zorba pewnie telefon zepsuł.
- On nawet laptop kiedyś zepsuł. Powiadał, że mu na laptopie krowa usiadła – odezwał się spod kominka Józwa.
- A gdy Lewiatan połknął starożytnego Jonasza, przecie tak długo aparatem obracał, aż zasięg złapał. Stąd i… – Ahab nie skończył, bo trzasnęły drzwi wejściowe. W sieni wszczął się rumor i hałas okrutny. Zebrani spojrzeli na siebie ze zdziwieniem, ponieważ można było rozróżnić trzy, nie dwa głosy. Zorba śpiewał, Zagłoba przeklinał, a ten trzeci jako pierwszy drzwi uchylił i stanąwszy przed zgromadzonymi poprawił na sobie mundur i zatarł zmarznięte dłonie, spoglądając z miłym uśmiechem na zebranych.
- Posłusznie melduję, że znowu jestem!
Yossarian ziewnął i dopisał nazwisko gościa na końcu listy zaproszonych.
komentarze
Znaczy, że
choć niespodziewany i na dodatek idiota to jednak został przyjęty do kompanii?
Igła -- 30.12.2009 - 22:25Odpowiadam na pytanie tytułowe
nic.
wszystko już było.
I to nieraz.
tekst zaś przeczytam w 2010 roku, jak dożyję.
No, idem pisać za to jak to rasowy grafoman, który nie czyta a pisze:)
grześ -- 30.12.2009 - 22:34Nie podoba mi się Jacenty,
za bardzo odtwórcze.
Pino
Taki był zamysł.
Z trzech kawałków jestem zadowolony. Jeśli nie spije się niczym parobek, chętnie zamieszczę protokoły z obrad. Wyekstrapolowane…taki tekst ostatnio słyszałem!
Wspólny blog I & J
Jacek Jarecki -- 31.12.2009 - 13:10Igła
Sam jesteś idiota. Szwejk dobrze kombinował.
Wspólny blog I & J
Jacek Jarecki -- 31.12.2009 - 13:15