Nie mam nic przeciwko wykorzystaniu netu w zbożnym celu poprawy sytuacji. Tylko że należy mieć (i przedstawić) w tym celu w miarę spójny zarys koncepcji politycznej i gospodarczej, a nastepnie uzupełniać lub modyfikować ową koncepcję aż do statusu programu.
Obawiam się jednak, że w tym przypadku jest to hasło, jakie sami możemy “wrzucić” w lud, czyli “ma być lepiej, a wy nam powiedzcie, co chcecie”, okraszając to kilkoma innymi hasłowymi banałami.
Ponieważ w większości przypadków będą to z obu stron nadal banały i pobożne życzenia, więc efekt jest łatwy do przewidzenia. Tyle że w podświadomości (bardziej) i świadomości (mniej) wyborców oraz etatowych przywódców funkcjonujących partii zachowa się obraz “nowoczesnych” polityków stojących za (albo przed) XXI.
Najśmieszniejszym dla mnie jest jednak to, że żadna z partii nie ma zamiaru zatrudnić autentycznych fachowców do stworzenia propozycji programu, przekazując to zadanie w ręce polityków, ktorzy są fachowcami w jednej tylko dziedzinie, autoprezentacji mianowicie. Nie znam banku, ktory przyjąłby, jako podkładkę pod udzielenie finansowania, biznesplanu sporządzonego przez przedstawicieli związku zawodowego polityków i dziennikarzy. A idzie tu przecież o twór większy od znanych mi firm (przynajmniej w Polsce).
Czyli znowu idzie o zrobienie ludziom wody z mózgu i kolejnej burzy medialnej. Niestety tylko w szklance wody.
Szanowna Pani Renato
Nie mam nic przeciwko wykorzystaniu netu w zbożnym celu poprawy sytuacji. Tylko że należy mieć (i przedstawić) w tym celu w miarę spójny zarys koncepcji politycznej i gospodarczej, a nastepnie uzupełniać lub modyfikować ową koncepcję aż do statusu programu.
Obawiam się jednak, że w tym przypadku jest to hasło, jakie sami możemy “wrzucić” w lud, czyli “ma być lepiej, a wy nam powiedzcie, co chcecie”, okraszając to kilkoma innymi hasłowymi banałami.
Ponieważ w większości przypadków będą to z obu stron nadal banały i pobożne życzenia, więc efekt jest łatwy do przewidzenia. Tyle że w podświadomości (bardziej) i świadomości (mniej) wyborców oraz etatowych przywódców funkcjonujących partii zachowa się obraz “nowoczesnych” polityków stojących za (albo przed) XXI.
Najśmieszniejszym dla mnie jest jednak to, że żadna z partii nie ma zamiaru zatrudnić autentycznych fachowców do stworzenia propozycji programu, przekazując to zadanie w ręce polityków, ktorzy są fachowcami w jednej tylko dziedzinie, autoprezentacji mianowicie. Nie znam banku, ktory przyjąłby, jako podkładkę pod udzielenie finansowania, biznesplanu sporządzonego przez przedstawicieli związku zawodowego polityków i dziennikarzy. A idzie tu przecież o twór większy od znanych mi firm (przynajmniej w Polsce).
Czyli znowu idzie o zrobienie ludziom wody z mózgu i kolejnej burzy medialnej. Niestety tylko w szklance wody.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 08.04.2008 - 12:24