czy w ogole jakims biznes planem ktos sobie glowe zawracal, czy raczej na zasadzie przeblysku genialnej mysli “zrobmy polaczenie do Chin, bo wszyscy tam lataja, to i my mozemy”. Jakby byl biznes plan, to oczywistym jest (przynajmniej dla mnie), ze czesc z tych rzeczy, na ktore uwage pan zwrocil, pod rozwage by wzieto (kto, gdzie, po co i na jak dlugo lata) analizujac oplacalnosc przedsiewziecia. Ja bym sie nie pchala w projekt, ktory na starcie nie wrozy powodzenia. Wycofanie sie z projektu po 2 miesiacach swiadczy, ze wiele czasu na analize i planowanie nie poswiecono.
A koncepcja z zatrudnianiem Chinczykow tez z kategorii poboznych zyczen i pewnie zbudowana w oparciu o metode “ekspercko-sufitowa” – bo tak sie komus wydaje, ze to tak musi byc … no problem jest taki, ze wcale nie musi …
smiem watpic,
czy w ogole jakims biznes planem ktos sobie glowe zawracal, czy raczej na zasadzie przeblysku genialnej mysli “zrobmy polaczenie do Chin, bo wszyscy tam lataja, to i my mozemy”. Jakby byl biznes plan, to oczywistym jest (przynajmniej dla mnie), ze czesc z tych rzeczy, na ktore uwage pan zwrocil, pod rozwage by wzieto (kto, gdzie, po co i na jak dlugo lata) analizujac oplacalnosc przedsiewziecia. Ja bym sie nie pchala w projekt, ktory na starcie nie wrozy powodzenia. Wycofanie sie z projektu po 2 miesiacach swiadczy, ze wiele czasu na analize i planowanie nie poswiecono.
anett -- 21.05.2008 - 14:02A koncepcja z zatrudnianiem Chinczykow tez z kategorii poboznych zyczen i pewnie zbudowana w oparciu o metode “ekspercko-sufitowa” – bo tak sie komus wydaje, ze to tak musi byc … no problem jest taki, ze wcale nie musi …