Wypędzeni to dziś organizacja z kilkudziesięcioletnim stażem, więc jest bytem samodzielnym i niepotrzebującym nawet wypędzonych w postaci cielesnej do swego istnienia, gdyż skazaliby się na biologiczne rozwiązanie działalności. Członkowi starczą wypędzeni przodkowie, a w ostateczności nawet li tylko sentyment do dawnych ziem.
Pani Steinbach spełnia jak najbardziej wspomniane wymogi, gdyż jej Heimat to nie Rumia, lecz miejsce pochodzenia śląskich przodków tatusia Wilhelma, a sympatię okazuje wyjątkowo żarliwie.
Natomiast wspomniane przez Pana wsparcie ministra Schäuble jest mocno dyskusyjne, jeśli zechciał Pan zapoznać się z jego wypowiedzią. Według mnie była jak najbardziej politpoprawna. Zaś sam jego udział wpisuje się właśnie w tą kilkudziesięcioletnią tradycję.
Podobna tradycja istniałaby w Polsce, gdyby Lwowiacy i Wilniucy mogli się zorganizować w 45, gdy byli piękni i młodzi. Przez te lata zbudowaliby takie układy i powiązania, iż tegoroczny zjazd gościłby stosownego ministra, choćby stosunki z Ukrainą i Litwą kwitły jeszcze bardziej niż teraz.
Tak się z przyczyn wiadomych w Polsce stać nie mogło, więc tylko okazjonalnie trafiają do opinii publicznej, lecz na dość specyficzne myślenie również immunizowani nie są. Przypomnę tylko kościół w Przemyślu, w którym radosne grono broniło polskiej wiary katolickiej przed ekumenistycznymi zakusami JP II.
@Banan
Wypędzeni to dziś organizacja z kilkudziesięcioletnim stażem, więc jest bytem samodzielnym i niepotrzebującym nawet wypędzonych w postaci cielesnej do swego istnienia, gdyż skazaliby się na biologiczne rozwiązanie działalności. Członkowi starczą wypędzeni przodkowie, a w ostateczności nawet li tylko sentyment do dawnych ziem.
Pani Steinbach spełnia jak najbardziej wspomniane wymogi, gdyż jej Heimat to nie Rumia, lecz miejsce pochodzenia śląskich przodków tatusia Wilhelma, a sympatię okazuje wyjątkowo żarliwie.
Natomiast wspomniane przez Pana wsparcie ministra Schäuble jest mocno dyskusyjne, jeśli zechciał Pan zapoznać się z jego wypowiedzią. Według mnie była jak najbardziej politpoprawna. Zaś sam jego udział wpisuje się właśnie w tą kilkudziesięcioletnią tradycję.
Podobna tradycja istniałaby w Polsce, gdyby Lwowiacy i Wilniucy mogli się zorganizować w 45, gdy byli piękni i młodzi. Przez te lata zbudowaliby takie układy i powiązania, iż tegoroczny zjazd gościłby stosownego ministra, choćby stosunki z Ukrainą i Litwą kwitły jeszcze bardziej niż teraz.
Tak się z przyczyn wiadomych w Polsce stać nie mogło, więc tylko okazjonalnie trafiają do opinii publicznej, lecz na dość specyficzne myślenie również immunizowani nie są. Przypomnę tylko kościół w Przemyślu, w którym radosne grono broniło polskiej wiary katolickiej przed ekumenistycznymi zakusami JP II.
W Niemczech tacy ludzie klaszczą pani Steinbach.
Ukłony dla imiennika
kpkonrad -- 10.09.2008 - 19:11Konrad