biedna Gretchen wpadnie w szpony tego z czego wyciąga innych zanim się obejrzy.
Rano, śniadanko “U Grzesia”, w południe orzeźwiający kieliszek merlota u mnie, po drodze do Docenta przez pomyłkę wdepnie do zakładu “Pod Wściekłym Boxerem” i wysączy w ramach happy hours szklaneczkę absyntu, aż wreszcie zakończy trasę na imprezie “Tanz mit Uns” patrząc w oczy Buddzie…
No to Panowie,
biedna Gretchen wpadnie w szpony tego z czego wyciąga innych zanim się obejrzy.
Rano, śniadanko “U Grzesia”, w południe orzeźwiający kieliszek merlota u mnie, po drodze do Docenta przez pomyłkę wdepnie do zakładu “Pod Wściekłym Boxerem” i wysączy w ramach happy hours szklaneczkę absyntu, aż wreszcie zakończy trasę na imprezie “Tanz mit Uns” patrząc w oczy Buddzie…
I tak dzień w dzień. Kto by to wytrzymał?
merlot -- 15.12.2008 - 20:12