to był test dla mnie, bo po napisaniu był w jakiejś dziurce przejściowej. Ciekaw byłem, czy gdzieś wychynie, choćby po to, by Grześ go zobaczył, bo to on mnie zaczepił, by cuś napisać. Mimo niepisania zaglądałem, i nawet niekiedy komentowałem, choć w bardzo wąskim kręgu blogerów.
Zieloność mego nicka mnie zaintrygowała, a nie bardzo wiedziałem o co chodzi. W dżungli blogosfery chadzam swoimi ścieżkami, zaglądając w różne miejsca i odpoczywając tam, gdzie mi wygodnie. Do TXT mnie zaproszono, tak mi się wydaje. Podobnie jak RKK, stąd to moje zastanowienie, jak tu dotarłem. Jak dotąd formalnie mnie nie wyproszono…
W S24 też bywam, zaglądam i nawet niekiedy coś skomentuję. I tam nikt tego nie analizuje, pewnie nie zauważa. W miejscach radykalizujących się, wedle oczywiście mojej oceny, bywam rzadziej. To TXT nie jest tym TXT, do którego trafiłem 2 lata i 9 tygodni temu. I tego nie ukrywałem, czego przejawem jest moja aktywność, ale i nie zabierałem demonstracyjnie torebki sprzed telewizora. Złe emocje pod moim adresem potrafię wyczuwać. Odbieram je też różnie – albo obojętnie, albo emocjonalnie.
Pocztowość jest czymś, co lubię, więc tam jest jedno z moich miejsc odpoczynku. Wędruję jednak tędy i owędy, unikając używania słów “nigdy już” czy “żegnam” albo “koniec”. Za każdym razem wchodząc do TXT czuję na stopach zupełnie inną wodę. Grecy mieli rację!
Adminie,
to był test dla mnie, bo po napisaniu był w jakiejś dziurce przejściowej. Ciekaw byłem, czy gdzieś wychynie, choćby po to, by Grześ go zobaczył, bo to on mnie zaczepił, by cuś napisać. Mimo niepisania zaglądałem, i nawet niekiedy komentowałem, choć w bardzo wąskim kręgu blogerów.
Zieloność mego nicka mnie zaintrygowała, a nie bardzo wiedziałem o co chodzi. W dżungli blogosfery chadzam swoimi ścieżkami, zaglądając w różne miejsca i odpoczywając tam, gdzie mi wygodnie. Do TXT mnie zaproszono, tak mi się wydaje. Podobnie jak RKK, stąd to moje zastanowienie, jak tu dotarłem. Jak dotąd formalnie mnie nie wyproszono…
W S24 też bywam, zaglądam i nawet niekiedy coś skomentuję. I tam nikt tego nie analizuje, pewnie nie zauważa. W miejscach radykalizujących się, wedle oczywiście mojej oceny, bywam rzadziej. To TXT nie jest tym TXT, do którego trafiłem 2 lata i 9 tygodni temu. I tego nie ukrywałem, czego przejawem jest moja aktywność, ale i nie zabierałem demonstracyjnie torebki sprzed telewizora. Złe emocje pod moim adresem potrafię wyczuwać. Odbieram je też różnie – albo obojętnie, albo emocjonalnie.
Pocztowość jest czymś, co lubię, więc tam jest jedno z moich miejsc odpoczynku. Wędruję jednak tędy i owędy, unikając używania słów “nigdy już” czy “żegnam” albo “koniec”. Za każdym razem wchodząc do TXT czuję na stopach zupełnie inną wodę. Grecy mieli rację!
jotesz -- 24.02.2010 - 14:26