Trudno nauczyć się dziennikarstwa na uczelni. Nikt nie zostaje pisarzem w wyniku studiów, więc przez analogię spodziewam się, że dziennikarzem się też nie można stać.
Dobry dziennikarz, o ile jeszcze taki “dinozaur” istnieje, winien przedstawiać rzeczywistość w sposób maksymalnie obiektywny.
Twój esej o Pete Burnsie nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem. To publicystyka, w której przedstawiasz swój osobisty punkt widzenia na dany temat. Nie ma w tym nic złego, o ile nie usiłujesz podciągać takiego sposobu pisania pod dziennikarstwo.
[edycja] Ps. Fajnie, że wyszłaś z “kazamatów” TXT. A jeszcze fajniejsze jest to, że odpowiadasz na komentarze. :)
Natalio
Dzięki za szczerą, jak domniemywam, odpowiedź.
Powtórzę za Jerzym:
Trudno nauczyć się dziennikarstwa na uczelni. Nikt nie zostaje pisarzem w wyniku studiów, więc przez analogię spodziewam się, że dziennikarzem się też nie można stać.
Dobry dziennikarz, o ile jeszcze taki “dinozaur” istnieje, winien przedstawiać rzeczywistość w sposób maksymalnie obiektywny.
Twój esej o Pete Burnsie nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem. To publicystyka, w której przedstawiasz swój osobisty punkt widzenia na dany temat. Nie ma w tym nic złego, o ile nie usiłujesz podciągać takiego sposobu pisania pod dziennikarstwo.
[edycja] Ps. Fajnie, że wyszłaś z “kazamatów” TXT. A jeszcze fajniejsze jest to, że odpowiadasz na komentarze. :)
Magia -- 26.11.2012 - 15:42