Przedruk z Salonu, a jakże, nic innego tu nie mogę.
———————
Bóg Maślaczek
Problem wiary to rzecz niesamowita. Ale i niebezpieczna. Bo nawet ateista wierzy. Nie ma ludzi nie wierzących w nic. Bóg, miłość, pieniądze, asceza – zawsze jest wiara w to magiczne “coś” i to odróżnia człowieka od reszty zwierząt. Wiara jest niczym innym, jak zaletą (a dla innych klątwą) ludzkości. Wierząc w coś działamy, tworzymy, dokonujemy rzeczy niemożliwych lub tylko spełniamy marzenia i własne zachcianki.
Gdyby nie wiara braci Wright, nie latalibyśmy. Gdyby nie wiara Pitagorasa wiele spraw nie ujęlibyśmy we wzory. Gdyby nie wiara braci Lumiere Patrycja Kotecka nie miałaby wpływu na ruchome obrazki w TVP.
Ale mówiąc “wiara” myślimy głównie o wierze w bogów. I tu się zaczynają schody.
Wiara w boga (a piszę z małej literki, bo nie dla każdego bóg oznacza tę samą Istotę) jest wiarą nieprzekładalną na konkretne, zmierzone, wyliczone wartości. W sztuce wiara przypomina mi surrealizm – ile osób spojrzy na obraz, tyle różnych opinii. I sama wiara też wymyka się spod reguł. Zresztą – reguły wiary nie pojawiły się ot tak – ułożyli je ludzie, a przez wieki inni ludzie je korygowali, doskonalili bądź psuli.
Najbliższa Polakom jest wiara katolicka. Ale czy ta wiara czyni ludzi jednakowo… “katolickich”? Już nie chodzi mi o to, że wieki temu w imię tej wiary palono na stosach. Ale spójrzmy na dziś – jakże inną wersję wiary przedstawia sobą bp. Petz, inną ks. Isakiewicz-Zaleski, a jeszcze inną ks. Oko i inną ks. Sowa. I nie wnikam w szczegóły – po prostu stwierdzam fakt “inności”.
Islam? Wow, to ci dopiero! Wiara w Mahometa kojarzy się nam tu w Polsce z terroryzmem, a to przecież absurd. Bo… inna jest wiara Hezbollahu, inna Al-Kaidy, a jeszcze inna setek milionów muzułmanów, dla których Koran jest ścieżką przez godne i uczciwe życie.
I tak można wymieniać kolejne religie, ale to nic nie da. Nie da się skonkretyzować wiary nawet w obrębie jednej z tychże religii. To ludzka przywara – rzeczy oczywiste musimy komplikować. Gmatwać i utrudniać. Czynić surrealistycznymi.
No dobra, napisałem się jak głupi, ale o co mi chodzi w tym przydługawym wstępie? O obrazę wiary.
Nie tak dawno Palikot proponował, by znieść przepis umożliwiający karanie za obrazę uczuć religijnych. Spokojnie!!! Palikota przywołałem dla porządku, naprawdę nie chodzi mi o to, by powstała tu kolejna głupia i durna wojenka między zwolennikami, a przeciwnikami PO. Chodzi o problem. Tylko i wyłącznie.
Ustawa mówi:
Kto umyślnie obraża uczucia religijne innych osób poprzez publiczne znieważenie miejsca przeznaczonego do wykonywania obrzędów religijnych lub znajdującego się w tym miejscu przedmiotu czci religijnej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do 6 miesięcy.
Co to jest “przedmiot czci religijnej”? Wybudowany kościół, postawiony posąg czy krzyż na skraju dróg? Pewnie wszystko naraz. Ale czy “przedmiotem czci” są poglądy? Nawet te wyrażone publicznie?
Ktoś powie, że bóg to drań. No i? Czy jest to “miejsce przeznaczone do wykonywania obrzędów”? Lub “przedmiot czci”? Bóg miałby być przedmiotem? Nie wierzę (ach, znów ta wiara :)
Wiara i jej obraza jest też wybiórcza. Nie tak dawno emocjonowaliśmy się, że skandynawski redaktor miał problemy, bo dał karykaturę Mahometa. Ależ było z tego drwin. Że świat “staje na głowie”, bo przejmuje się takimi “głupimi oskarżeniami”. Ale czy Mahomet dla wyznawców islamu nie jest tak samo ważny, jak Jezus dla katolików?
Więc dlaczego drwimy, gdy ktoś sponiewiera Mahometa, a obrażamy się na drwiny z Chrystusa? Ustawa nie mówi o jakiej wierze mamy myśleć. Ustawa określa to uniwersalnie.
Pojedźmy dalej w tych rozważaniach. Parę osób zwołuje sektę wyznaniową, od dziś czczą maślaki rosnące na skraju lasu (tylko na skraju lasu, te w głębi to inny odłam). Stawiają im ołtarzyki, modlą się do nich. Dogmaty wiary to rzecz bez granic. I co? Czy mogą zaskarżyć z tego paragrafu grzybiarza, który zerwał maślaczka? Bo czym ich wiara jest gorsza od innych wiar? Wierzą, mają swój “kult religijny”.
Każdy, kto uzna, że ci wyznawcy maślaczków to debile, odmawia im prawa do korzystania z istniejącego obecnie prawa. Pamiętajmy – dla jednych bóg to Bóg, dla innych to inny Bóg, a dla jeszcze innych – Bóg-Maślaczek. Wiara nie da się ogarnąć przepisami.
Skąd więc wiemy, że ktoś mówiąc o bogu obraża? A może to jest właśnie zgodne z jego wiarą?
Konkluzja. Myślę, że ten przepis naprawdę warto uchylić. Nawet dla dobra polskich katolików – by nie skorzystali z tego wyznawcy Maślaczka. I można dać coś w zamian – oddać sprawę kościołom. Naprawdę uwierzmy w naszch biskupów i księży. Ta ustawa im uwłacza. Bo to oni, jako fachowcy, są tu ekspertami.
Więc nie żadne sądy, ABW, CBA czy ZHP i PZPN, ale oni reagują, jeśli uznają, że pan Kowalski obraża ich wiarę... Niech go w cholerę ekskomunikują. W wierze to kara najboleśniejsza, zamyka (w mniemaniu karzących) drogę do Bram Niebios. I całkowicie wystarczalna. Żadnych państwowych ustaw tu nie trzeba.
Dobre, dobre..
Ale czemu Pan niby “nic nie może” ?
Niech Pan napisze na maila do mnie albo na TXT i wtedy wspólnie zobaczymy, co Pan może a czego nie?
Uklony
jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com
Jacek Jarecki -- 10.01.2008 - 14:11ano wlasnie
podobny jareckowemu komencik mialem popelnic. a teraz tylko wypada mi zameldowac obecnosc.
It`s good to be a (un)hater!
Mad Dog -- 10.01.2008 - 17:11Hehe
Już ja go znam, tego salonowca.
On się pode mnie na imprezach podszywał.
Igła
Igła -- 10.01.2008 - 19:40