Jest 16 października 2009 roku, a w moim mieście – świętokrzyskich Starachowicach – przedwcześnie rozpanoszyła się Pani Zima. Chłód, który przejął mnie do szpiku kości i “śnieżna woda”, która przemoczyła do suchej nitki moje skarpetki (różowe, kurde pazur!), sprawiły, iż przypomniała mi się zeszłoroczna zima. A była to nie byle jaka zima, gdyż napisałam wówczas najbardziej depresyjny i katastroficzny utwór w całej mojej karierze pisarskiej – opowiadanie psychologiczne pt. “Honor, Siła, Niezależność”. Bezpośrednim bodźcem, który zmobilizował mnie do ubrania w słowa mojej wyobraźni, był list od redakcji pewnego czasopisma literacko-filozoficznego (nieważne, jak brzmi jego nazwa).
Twórcy periodyku poprosili mnie o stworzenie “mrocznego, metafizycznego opowiadania w stylu Młodej Polski”, bowiem stwierdzili, że mam talent pisarski i chętnie opublikowaliby taki tekst, gdybym go napisała. Zachęcona perspektywą publikacji w kolejnym czasopiśmie, zgodziłam się na napisanie “mrocznego opowiadania”, jednak redakcja – ku mojemu najwyższemu zdumieniu – zmieniła zdanie i odrzuciła mój “świeżo upieczony” tekst. Chcąc – nie chcąc, musiałam się pogodzić z faktem, iż zostałam oszukana. Utwór “Honor, Siła, Niezależność” nie został wydrukowany, ale trafił do kilku internetowych serwisów literackich. Dzisiaj wiem, że był to błąd, bowiem Internauci nie zrozumieli mojego opowiadania, a właściwie: przeczytali je “po łebkach”, zwracając uwagę wyłącznie na jego formę i szeroko pojętą powierzchowność (mam nadzieję, że wiecie, o co mi chodzi).
Czytelnicy, przyzwyczajeni zapewne do atrakcyjnej, sensacyjnej, prostej i zapierającej dech w piersiach literatury popularnej, stwierdzili, iż mój tekst jest nudny, monotonny, ciężki, trudny w odbiorze i w ogóle beznadziejny, bowiem nic się w nim nie dzieje, a bohaterka-narratorka zbyt dużo uwagi poświęca swoim przeżyciom wewnętrznym. Nie dotarły do nich tłumaczenia, że “Honor, Siła, Niezależność” to utwór psychologiczny, a więc taki, w którym wydarzenia i świat przedstawiony są tylko pretekstem do dokładnej prezentacji psychiki głównej postaci. Internauci skrytykowali mnie również za język, który uznali za bardzo piękny i poetycki, a więc nieadekwatny do poruszonego tematu (przemoc fizyczna wobec przeciwnika politycznego). Krótko mówiąc: “zjechali” mnie jak po nieheblowanej desce!
Nie myślcie sobie, drodzy Odbiorcy niniejszego felietonu, że oburzam się, bo uważam “HSN” za arcydzieło. Trzeba Wam bowiem wiedzieć, że dostrzegam jego wady (chociażby to, iż tekst ma więcej wspólnego z publicystyką, pamiętnikarstwem lub prozą poetycką niż z epiką). Wiem, że akcja mojego utworu stoi w miejscu, a jego bohaterka często zachowuje się w sposób histeryczny, niedojrzały i nieobliczalny. Ale sęk w tym, że tak już miało być! “Honor, Siła, Niezależność” to utwór dokładnie przemyślany, w którym każdy fragment (nawet płacz kata spowodowany słowami ofiary oraz przytulenie martwego skazańca przez oprawcę) ma sens i znaczenie. Korzystając z okazji, chciałabym wyjaśnić parę spraw związanych z “HSN”, bowiem łudzę się, iż ktoś wreszcie zrozumie, “co autorka (czyli ja) miała na myśli?”.
Pozwólcie, że scharakteryzuję rzecz najistotniejszą, czyli psychikę głównej bohaterki, wokół której “kręci się” akcja mojego dziełka. Powtarzam po raz N-ty, iż “Honor, Siła, Niezależność” należy do opowiadań psychologicznych, toteż podczas jego lektury należy zwrócić uwagę na uczucia i przemyślenia postaci, a nie na zdarzenia i opisy. A teraz: krótkie przypomnienie. Akcja utworu rozgrywa się w niedalekiej przyszłości (tzn. jeszcze w XXI wieku). Miejscem wydarzeń jest przyszła, totalitarna Polska rządzona przez narratorkę-dyktatorkę: kobietę, która kilkanaście lat wcześniej, wraz ze swoim mężem, przyczyniła się do wyzwolenia swojego kraju spod jarzma krwawej, skrajnie lewicowej, gwałcącej naszą suwerenność Unii Europejskiej. Obecnie owa kobieta, która odziedziczyła władzę po swoim zmarłym małżonku, jest wodzem państwa i postępuje tak samo jak jej znienawidzona UE…
Bohaterka “HSN” to osoba, która postawiła swoją ideologię ponad wszystkimi innymi wartościami. Jest absolutnie wierna własnym poglądom, co udowodniła w czasie działalności antyunijnej – nie wyrzekła się swoich przekonań, nawet, gdy była brutalnie prześladowana i torturowana. Można powiedzieć, że narratorka opowiadania zaparła się siebie w imię wyższych wartości. Aby wyzwolić Polskę z sideł Unii Europejskiej, wyrzekła się osobistego szczęścia, bezpieczeństwa, a nawet zdrowia fizycznego i psychicznego. Niestety, udręka, którą przeżyła w więzieniach politycznych, zmieniła ją na zawsze. Bohaterka straciła wiarę w człowieka i zrozumiała, że świat jest przysłowiową dżunglą, w której obowiązuje zasada “jesz albo zostajesz zjedzony” (silniejsi niszczą słabszych i nie da się tego zmienić). Zarówno ona, jak i jej mąż, mieli już dosyć nieustannych represji oraz życia w nieodpowiadającej im rzeczywistości. Stwierdzili, iż tylko zamach stanu może zakończyć ich mękę (aczkolwiek będzie się to wiązać ze stosowaniem przemocy oraz zadawaniem cierpień innym ludziom).
Pucz, chociaż krwawy i brutalny, przyniósł im upragnioną niepodległość, a mąż narratorki przejął pełnię władzy w Polsce. Niestety, nie wszystko było takie, o jakim nasi bohaterowie marzyli – społeczeństwo polskie, przerażone ich drastycznym czynem, długo nie mogło się przekonać do nowego przywódcy. Jednakże mąż narratorki szybko powrócił do równowagi psychicznej. Zerwał z wizerunkiem terrorysty (przyjętym pod wpływem rozpaczy i gniewu), a potem zaprezentował światu swoje prawdziwe, pełne miłosierdzia, szlachetności, dobroci i łaskawości oblicze. Nie wiadomo, jak w tamtym okresie postępowała główna bohaterka “Honoru, Siły, Niezależności”. Prawdopodobnie była normalną kobietą, skoro jej małżonek – dobry dyktator – wyznaczył ją na swoją następczynię.
Niestety, decyzja umierającego prezydenta pociągnęła za sobą fatalny skutek. Narratorka opowiadania okazała się nieudolną przywódczynią, przeciwko której zbuntowało się wielu obywateli. Pojawiło się wysokie prawdopodobieństwo, że opozycja odbierze jej władzę i wprowadzi w Polsce nowy ład. Bohaterka przeraziła się, iż wkrótce straci to, o co tak długo i zaciekle walczyła. W końcu postanowiła, że nie dopuści do tego, aby zniszczono jej okupione krwią dzieło. Zamieniła się w potwora. Zaczęła zabijać i męczyć swoich przeciwników, przy czym była w pełni wyrachowana, bowiem wiedziała z własnego doświadczenia, które tortury sprawiają największy ból. Kobieta-tyran nieustannie racjonalizowała sobie swoje postępowanie – wszak już dawno wbito jej do głowy, iż takie metody sprawowania władzy są normalne i trzeba się do nich przyzwyczaić. W głębi serca, nie była jednak do nich przekonana, gdyż doskonale pamiętała swoje własne cierpienie. Dyktatorka straciła szacunek do własnej osoby, zaczęła się siebie brzydzić, aż w końcu zachorowała na depresję i pogrążyła się w natrętnych myślach o samobójstwie. Niestety, nie mogła się zabić, bo stwierdziła, że jej czyn zostanie uznany za akt tchórzostwa (sama była zbyt dumna, aby pozwolić sobie na taką hańbę). Poza tym rozumiała, iż zwolnienie prezydenckiego fotela będzie tożsame z dobrowolnym oddaniem władzy opozycji. Na to honor też jej nie pozwalał...
Bohaterka “Honoru, Siły, Niezależności” to osoba bardzo nieszczęśliwa. W całym swoim życiu – a jest ono dosyć długie, o czym świadczy jej duże doświadczenie, wieloletnia walka o niepodległość oraz kilkunastoletnie rządy – widziała i przeżywała głównie tragedie. Była prześladowana i katowana, żyła w strachu o jutro swoje i swojego męża, straciła wielu przyjaciół (np. Bartka), którzy zostali zamordowani przez władze unijne. Co więcej, nie spełniła się jako kobieta – wszystkie jej dzieci zmarły jeszcze przed urodzeniem, bowiem była zbyt osłabiona i zestresowana, żeby donieść do końca którąkolwiek ciążę. Jakby tego było mało, narratorka utworu stała się świadkiem kolejnego wstrząsającego procesu – widziała, jak jej ciepły, wielkoduszny, nieśmiały z natury małżonek przeistacza się w brutalnego i cynicznego mściciela, który w końcu przeprowadza zamach stanu oraz podporządkowuje sobie całe państwo. Od momentu objęcia władzy przez ukochanego w życiu bohaterki nastąpił spokojniejszy i szczęśliwszy okres, jednak nie trwał on długo. Sześć lat po zostaniu prezydentem mąż głównej postaci zachorował na nieuleczalną chorobę (być może spowodowaną starymi ranami i obrażeniami wewnętrznymi) i zmarł. Narratorka “Honoru, Siły, Niezależności” została nową przywódczynią, ale – jak wiemy – jej działalność okazała się po prostu nieudolna. Wszystkie nieszczęścia, które wymieniłam w tym akapicie, miały ogromny wpływ na psychikę naszej bohaterki oraz doprowadziły do jej moralnego upadku. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, iż opisana przeze mnie kobieta była nikim innym jak… człowiekiem zlagrowanym.
Dyktatorka to również chodząca sprzeczność. Jej ulubione hasło, które często powtarza, brzmi “Honor, Siła, Niezależność”, jednak warto się zastanowić, czy ma ono jakikolwiek związek z jej osobowością i zachowaniem. Narratorka z jednej strony jest dumna i świadoma swojej godności, a z drugiej – postępuje w sposób skrajnie niehonorowy (torturuje oraz zabija niewinnych ludzi, jest nieszczera, unika wyrażania swoich prawdziwych uczuć). Wydaje się silna, ponieważ wytrwale dąży do celu, nie zraża się niepowodzeniami, stosuje przemoc fizyczną, potrafi powiedzieć sobie “NIE”, jest zdolna do poświęceń i idealistyczna. Jednocześnie odznacza się słabością, gdyż nie umie kontrolować swoich emocji, łatwo się załamuje, czuje się bezradna i opuszczona, nie potrafi nic zmienić w swoim życiu, ukrywa swoje smutne, zlęknione, zagubione oblicze pod wojskowym mundurem i licznymi orderami. Stara się być niezależna, jako przywódczyni totalitarnego państwa nie podlega niczyjej kontroli, nie liczy się z uczuciami innych ludzi, uważa niepodległość Ojczyzny za najwyższą wartość. Z drugiej strony, bardzo się przejmuje opinią bliźnich, daje się sprowokować zwykłemu obywatelowi, i to opozycjoniście, którego osobiście torturuje.
Bohaterka “HSN”, pomimo swojej demonicznej teraźniejszości, nie jest jednak zupełnie zła i odczłowieczona. Zadawanie cierpień drugiemu człowiekowi nie sprawia jej żadnej przyjemności, lecz przeciwnie – przypomina jej o własnej męce. W jednym z fragmentów narratorka, przejęta błyskotliwą, aczkolwiek krytyczną wypowiedzią swojego przeciwnika, wybiega z sali tortur, otwarcie zwierza się Czytelnikowi ze swoich wyrzutów sumienia, płacze, solidaryzuje się z własnymi ofiarami, a nawet próbuje popełnić samobójstwo. Kiedy wraca do katowni i dowiaduje się, że nieszczęsny opozycjonista umarł z wycieńczenia, jest zszokowana i przygnębiona, daje się ponieść skrusze i empatii, aż w końcu przytula zwłoki umęczonego przez siebie młodzieńca (spóźnione przeprosiny, ot co!). Warto zaznaczyć, że strażnicy więzienni reagują podobnie jak ona. Uświadomiwszy sobie, co tak naprawdę zrobili, są przerażeni, zawstydzeni i zasmuceni własnym okrucieństwem, dostrzegają w swojej ofierze człowieka.
Ważnym fragmentem “Honoru, Siły, Niezależności” jest opis snu głównej bohaterki. Kobiecie, która już od dłuższego czasu pragnie się zabić, śni się, iż umiera i spotyka “po drugiej stronie” swojego zmarłego męża. Narratorka jest bardzo szczęśliwa, patrzy na ukochanego niemal jak na anioła, który przyszedł po nią, by ją uwolnić od znienawidzonego życia i związanych z nim cierpień. Jednak jej mąż, zamiast mówić o śmierci, porusza temat reinkarnacji – oferuje bohaterce nowe życie, podczas którego będzie mogła naprawić swoje błędy (sam również przyznaje, iż “ma parę krzywd do wynagrodzenia”). Wówczas okazuje się, że dyktatorka wcale nie chce rozpoczynać nowej egzystencji: ma uraz do życia, jest nim zmęczona i rozczarowana, boi się, iż jej nowe “ja” będzie równie nieszczęśliwe jak obecne. Narratorka oświadcza, że jeśli koniecznie musi żyć, to woli powrócić do swojej ostatniej, dobrze znanej, acz jeszcze nie dokończonej egzystencji. Mąż zgadza się na to rozwiązanie, mimo że sprawia mu ono zawód i przykrość. Na tym sen się kończy. Bohaterka “HSN” wstaje z łóżka, by rozpocząć nowy dzień, chociaż spodziewa się, iż “dzisiaj” będzie gorsze niż wczoraj, ale lepsze niż jutro.
Mam nadzieję, że w niniejszym felietonie udało mi się wyjaśnić, o co chodzi w opowiadaniu pt. “Honor, Siła, Niezależność”. Czy moje dziełko naprawdę jest tak słabe i bezwartościowe, jak stwierdzili bezlitośni krytykanci z Internetu? A może posiada ono głębię i przesłanie, nad którym warto dłużej się zastanowić? Oceńcie to sami, Przyjaciele!
Natalia Julia Nowak
P.S. Korzystając z okazji, chciałabym podziękować niejakiej Lux_Lisbon, która wysłała mi e-maila z bardzo długim, szczegółowym i dogłębnym opracowaniem “HSN”. To właśnie Ona zauważyła, iż bohaterka mojego tekstu jest kobietą o dwóch obliczach: jednym na pokaz, drugim dla siebie. Dzięki Ci, Lux_Lisbon!