Słyszałem dzisiejsze wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego z Koniecpola i się zmartwiłem na losem PiS. Moje zmartwienie nie jest jednakowoż zmartwieniem o przyszłe tejże losy partii, a raczej o jej styczną z realnym światem.
Obraz Polski jaki pokazał Jarosław Kaczyński mieszkańcom Koniecpola nazwałbym „Pandemonium”. Takiego chaosu jeszcze żeśmy nie zaznali, no może po zaborami było gorzej, ale tylko troszkę gorzej. Kryzys ogarnął wszystkie sektory, w szczególności rolnictwo i służbę zdrowia itd. Zgadzam się, iż we wszystkich dosłownie dziedzinach życia społecznego jest wiele do zrobienia, ale jednak warto trzymać choć skrawki rzeczywistości w głowie, w przeciwnym razie można przetoczyć się na drugą stronę tęczy. Hipernadużycia semantyczne w wykonaniu Jarosława Kaczyńskiego to nie pierwszyzna i można zrozumieć, iż w ten sposób prezes pragnie zmobilizować betonowy elektorat swojej partii, ale pozostała część społeczeństwa posiadająca czynne prawo wyborcze zapewne z uśmiechem ocenia tego rodzaju wynurzenia.
No bo jak pogodzić ze sobą oto takie dwie tezy: Premier prowadzi tchórzliwą politykę zagraniczną i Premier poucza Premiera Browna w sprawie kryzysu finansowego. Jak jednak sądzę, magicy wielbiący prezesa jak świętego Szymona Słupnika i ową logiczną zagadkę rozwikłają bez trudu. To nic, że prasa brytyjska zwróciła uwagę na odważną wypowiedź Tuska, i tak Joachim Brudziński lub inny filozof dostąpią iluminacji pierwszomajowej i wyjaśnią narodowi, iż premier Polski zrobił tak ze strachu.
Jeżeli jednym celem PiS jest pozostanie na scenie politycznej na drugim lub trzecim miejscu, to obrana taktyka – o strategii nie ma co wspominać – jest jak najbardziej właściwa. PiS nie ma szans na wyniki lepszy niż 25 procent, i bardzo bym chciał by taki osiągnął. Taki wynik będzie gwarancją, iż żaden LPR ani Samoobrona nie wstanie z politycznej trumny, a nikomu nie trzeba tłumaczyć, że lepiej mieć w na scenie politycznego teatru takie PiS na smyczy przewidywalności niż ociemniałych szaleńców z miotaczami ognia w rękach.
Takoż życzę prezesowi Kaczyńskiemu i całemu PiS jak najdłuższego latania na zaczarowanym dywanie wespół ze swym bajkowym elektoratem i ojcem od posłusznych fal radiowych, tak by działania skupiały w PiS cały narodowosocjalistyczny ładunek społeczny. Tu petarda, tam opona, strajk, blokada i jakoś to panowie i panie będzie. Czekam więc z niecierpliwością an kolejny odcinek powieści „Kryzys, chaos, zagrożenie – historie wyparte logicznie” czytane przez Jarosława Kaczyńskiego.
Trzymam kciuki za was dziewczyny i chłopaki z PiS.
Pozdrawiam