Tekst o tym okropnym roku wcale nie chce być napisany. I dobrze. Nie, to nie.
Zatem postanowiłam snuć się jak osmętnica, relacjonując na żywo z Placu tę nieprawdopodobnie szaloną, jednosobową imprezę sylwestrową, jaka się właśnie u mnie będzie rozkręcać.
Jak komuś samotnie, albo nudno, albo coś tam coś tam, znajdzie tu nie wiadomo co.
18:56
Rozmawiałam z Pino, która jedzie pociągiem. Zgubiła sirota papierosy, ale za to znalazła towarzystwo, które uświadomiło jej, że są przedziały dla palących. Coś prawda za coś. Nie ma fajek, ale ma przedział dla palących. Nieźle, bo zazwyczaj jest odwrotnie.
Wedle zeznań dosiadła się też jakaś kobieta, która ledwie weszła już się zwierzyła, że mąż ją zdradził i bardzo ją to zdenerwowało. Nie tak do końca tymi słowy się wyrażała, ale sens oddałam.
Czy można zamówić pizzę w taki dzień jak dziś? Może to sprawdzę, a może wygrzebię coś z lodówki, choć nie bardzo jest w czym grzebać. No, ale jak się wybrałam do sklepu za późno, to nie ma się czemu dziwić.
Na Placu jak we wojnę już. Tylko pies się od tego boi, więc nie bardzo mogę się ruszyć, bo jak siedzi obok mnie, to boi się trochę mniej. Takie mam kojąco-uspokajające działanie.
W każdym razie na psy tak działam.
Część oficjalna jednoosobowej imprezy od ósmej wieczornej.
Trzeba się przygotować na nowe. Nie pamiętam co ja miałam napisać na tych kartkach do spalenia? Chyba co mnie denerwuje i czego chcę się pozbyć...
Grunt, że wiem o dokonaniu spalenia i pamiętam, że chodzi o kartki, a nie o chałupę.
19:36
Igła do mnie zadzwonił. Powiedziałam mu, że jest kochany, ale nie zająknę się w odpowiedzi na co, bo zrobi się ckliwie jak u Merlota.
Jeszcze czego, żeby chlipać.
Bez przesady.
Lepiej ugotuję sobie makaron, z pesto ze słoika, w którym z pewnością są odpowiednie orzeszki i ser. Mam na myśli sos, nie słoik, chociaż w tym wypadku na jedno wychodzi.
Jak już przestanę być głodna i zacznę imprezę skoczną, to może mi co do głowy przyjdzie, żeby napisać z sensem.
Z czym?
Z sensem.
20:45
Zadzwoniła Magia. Próbowała mnie wyrwać z objęć jakże miłej prywatnej imprezy, a nawet jej mąż próbował. Mężowi się nie dziwię, bo mnie nie zna, najwyraźniej Magia nie poczyniła odpowiednich zastrzeżeń, ale że też ona chciała sobie na głowę prawda mnie brać.
Wesolutkie towarzystwo Gretchen rozkręci każdą imprezę.
Boże, dziękuję za tych ludzi.
Wyszargałam psa.
Wyszłam, popatrzyłam oczami i… muszę to napisać: kocham ten Plac.
Bardzo.
Kościół podświetlony ładnie.
Śnieg popadywa.
Ludkowie chodzą, pewnie gdzieś idą.
Pies jednak nie chciał spacerować w obliczu zagrożenia bombowego. Wracamy więc.
Cisza. Spokój.
Makaron nie za bardzo smaczny. Merlot mi na to, że trzeba sos samemu robić. Zupełnie jakbym nie wiedziała. Tyle, że trzeba było jeszcze pójść do sklepu i nawet poszłam, lecz za późno, za późno.
Dobrze. Miałam sobie uprzyjemnić, a świece uprzyjemniają.
Idę rozpalić ile się da.
21:59
No i sobie uprzyjemniłam, nie można powiedzieć. Prawie palec sobie obcięłam.
Nie, nie świeczką, ani nawet nie zapalniczką. Tego nie potrafię nawet ja.
Normalnie o szybę.
Nie, nie próbowałam zapalić szyby.
Latarenka, w środku świeca, dłoń po świecę, szyba, krew.
Dobrze, że to od tej strony, bo bym sobie żyły podcięła, wykrwawiła się i umarła, a zapewne nikt w takich okolicznościach nie uwierzyłby, że to przypadek-wypadek. Wydaje mi się to nawet zabawne.
Jakby tak moje zwłoki odnaleziono, całkiem nieżywe z powodu, że chciałam zapalić świecę.
Zabił się ktoś świecą?
Dzielnie wytrzymałam widok, nie tak jak to było z uciętą nogą. Zniosłam to po męsku. Teraz będę miała kolejną widowiskową bliznę.
Jak na kogoś, kto nie bierze udziału w bójkach i innych ulicznych zamieszkach, mam całkiem niezłe osiągnięcia.
22:53
Przyjemnie cicho. Palą się śmiercionośne świece. Jest ładnie.
Z różnych miejsc dobiegają odgłosy ludzkich zabaw i swawoli.
W każdej chwili mogę sobie przez okno popatrzeć jak młodzież się bawi, to jest zaleta mieszkania w kamienicy.
Myślę o różnych, ważnych dla mnie osobach. Przewijają się obrazki z ostatnich miesięcy. Różne, bo to były miesiące wielkich nadziei, czy raczej wielkiej nadziei, powitań, pożegnań, fali optymizmu i realnych zderzeń z życiem.
Pod wieloma względami ten rok był najgorszy ze wszystkich, ale nic nie jest tylko czarne. Doświadczyłam wiele dobra, życzliwości, i chyba nigdy wcześniej nie miałam tylu dowodów na obecność drugich w moim życiu.
Rozczarowania, ból, makabryczne chwile, których nikomu bym nie życzyła… To też było, oczywiście. Tyle, że zniknie, a dobre będzie we mnie żyło.
Rok pożegnań.
Z kilkoma osobami.
Ze złudzeniami.
Widziałam jak rodzi się coś pięknego i jak to piękne ginie na moich oczach.
Widziałam okropność, która przyniosła prawdziwą bliskość, więź, nadzieję.
Miałam możliwość usłyszenia tylu słów, które powtarzam sobie w gorszych momentach.
Zobaczyłam prawdziwe twarze, niby znane a jednak nie.
Dzisiaj wypala się do końca to, co w tym roku miało się skończyć.
Niech tak będzie.
Poprosiłam Drugą o piosenkę. Taką wybrała.
Lubię ją.
Drugą.
O:OO
właśnie skończyło się wszystko co złe, wredne i parszywe
słoneczko już nadchodzi nad moją uliczkę
ten rok przynosi to, co dla poprzednich było niemożliwe
2010, to numerologiczna trójka jak ja
przypływa Moc
jest dobrze
Wszechświat jest bezpiecznym miejscem
Ktoś zaśpiewa dla mnie.
1:32
Wygasza się coś we mnie.
I odradza.
Nie bardzo siebie czuję w tej chwili, ale to dobrze. Pierwsze, co jutro poczuję, to ten ucięty palec. Biedaczek.
Czas zmienić motto blogowe. Czas zmienić wiele.
2:47
Schowaj się, pod powiekami
w snu głębokiej jamce
Naokoło cała ciemność
kładzie się do spanka
Dobranoc świecie.
Do jutra.
komentarze
Mnie zainteresowała ta zdradzona
niewiasta.
Bo niby czym ona się tak denerwuje?
Przecież ona dostała szansę od losu aby se poszaleć.
Igła -- 31.12.2009 - 19:18Ale to dopiero jak jej wściek przejdzie
Poza tym nie znam szczegółów. :)
Okadzać będę niedługo. :))
Gretchen -- 31.12.2009 - 19:22-
I dobrze. Ja co do zasady nie lubię tego całego Sylwestra. Pogaństwo, też powód żeby robić zagadnienie.
——————————
referent Bulzacki -- 31.12.2009 - 19:26r e f e r a t | Pátio 35
Przereklamowane
To wszystko Panie Referencie.
Zagadnienie rozdmuchane, bo to ludzie każdy powód, żeby się napić uznają za dobry.
Zupełnie jakby powód był potrzebny!
Aaaaa tam.
Wszystkiego dobrego Referencie dla Pana.
Gretchen -- 31.12.2009 - 19:35-->Gretchen
Oczywiście, że każdy powód jest dobry i oczywiście nie trzeba mieć żadnego powodu. Ciężko się jednak pije, kiedy nie ma się za bardzo z kim, krótko mówiąc — bywa że się ciężko pije… Ufff… ten cały Sylwester doprawi mi jakąś depresję. Na szczęście mrożę co trzeba w lodówce, choć — powiem na marginesie — jestem wrogiem nadmiernego chłodzenia białego wina. Dlatego że — kolejna dygresja — mając w miarę dobre białe wino wytraca się bukiet. A co to za wino bez bukietu! Kiedy wino jest słabe, to trzeba chłodzić, prawda… Co zrobić...
Wszystkiego dobrego ;)
——————————
referent Bulzacki -- 31.12.2009 - 19:43r e f e r a t | Pátio 35
Sylwester,
jak każdy facet jest przereklamowany.
Sylwester, Sylwek, Sylwuś – co to, kurna jest?
To jest chłop?!
Raczej jakaś kpina.
Chwilę temu otrzymałam życzenia SyMySy: “W związku z Sylwestrem…”
No ludzie! :D
Gretchen, jednoosobowe pożegnanie Starego i powitanie Nowego, to dobra szkoła polubienia własnego towarzystwa. Sprawdzone, zaklepane.
:)
Magia -- 31.12.2009 - 19:43Gre
Ale zobacz, ta cała nieletnia Pino, co to dopiera niedawno z majtek z klapą wyrosła znowusz w jakąś awanturę się wdaje.
Czy na tym PKP to już w ogóle sokistów nie ma?
A może ona, Pino znaczy, z domu uciekła?
Igła -- 31.12.2009 - 19:43W imie ojca i ….
Referencie
Nie musi mi Pan prawda oczywistości tłumaczyć. Czasem pije się ciężko, nie da się ukryć, że nie bardzo jest z kim. Jak z tym winem bez bukietu.
Wino bez bukietu, też coś!
Pójdę sprawdzić jak tam u mnie z tym schłodzeniem.
:)
Gretchen -- 31.12.2009 - 19:52-->Gretchen
Wino z bukietem albo we wianku. Jak wypite to we wieńcu.
——————————
referent Bulzacki -- 31.12.2009 - 19:56r e f e r a t | Pátio 35
Hihii
Jakby Gre zaczeła tego wieńca, wianuszka szukać, to do siego roku by jej się zeszło i przywlokłaby za sobą cały peleton wyznawców&miłośników.
To ja już wolę, jak ona w samotności (hehe ) sliozy diewicze toczy, łypiąc chytrze na boku.
Igła -- 31.12.2009 - 20:00Magia
A ja znałam jednego Sylwestra.
Piękny był chłopiec jak walczyk, normalnie.
Za późno jednak uprzytomnił sobie jakieś zawiłe kwestie emocjonalne (a patrz Pani, jego własne kwestie, a za późno sobie uświadomił) i dalej w lament. Po roku jeszcze!
No ludzie! Może ja działam jak bomba z opóźnionym zapłonem?
Bo potem po kolejnym roku.
Co ja tu rozprawiam? Lepiej mi powiedz, co ja mam na tych kartkach napisać, no. Oczywiście nie co konkretnie, ale jaka jest instrukcja, bo pomylam i bedzie dopiro.
Stare powoli, ślimacząc się idzie precz.
Gretchen -- 31.12.2009 - 20:04Igła
Wszystko z PinOlą pod kontrolą. :)
Jedzie, bez awantury do Danzig. Kacper tam jest.
To nie gigant, tylko zakończenie roku.
Gretchen -- 31.12.2009 - 20:06Co to znaczy "piękny jak walczyk"
że zapytam?
merlot -- 31.12.2009 - 20:06Referencie
We wieńcu brzmi najgorzej, bo ponuro.
Cóż jednak może być wesołego w już wypitym winie?
Dopóki jest, to inna rzecz.
Gretchen -- 31.12.2009 - 20:09Merlot
Zatańcz walczyka, to będziesz wiedział. ;)
Magia -- 31.12.2009 - 20:10Igła
Weź Ty przestań, bo jeszcze kto uwierzy i nieszczęście gotowe.
To ja już też poprzestanę na tym, co aktualnie mam, czyli na niczem. :)
Muszę psa wyszargać na Plac, a tam wojna chyba już na całego. Słyszę w tej mojej studni wyraźne odgłosy.
Gretchen -- 31.12.2009 - 20:11Merlot
Znaczy to piękny jak walczyk. Walczyka nie widział, a?
:))
Gretchen -- 31.12.2009 - 20:12łypiąc chytrze na boku…
…wyjaśnia sprawę. Walczyka widział, ale nie używa.
merlot -- 31.12.2009 - 20:17Gretchen
To ja już nie będę się zagłębiać w zawiłości męskiej duszy. Niech, ta… zasłona coś tam, coś tam…
A na karteczkach przeznaczonych do spalenia i zapomnienia masz wypisać wszystko to, co Cię zabolało, wściekło, sponiewierało… Wszystko, co chcesz wywalić na śmietnik. Bez elaboratów. Krótkie zdania. Czasem nawet imię wystarczy… :)
No.
A potem będziemy wietrzyć... Przez chwilkę.
Kurde, zaraz mnie tu kto na stos zawlecze. :)
Magia -- 31.12.2009 - 20:19Magia,
i to działa? Siadam i piszę.
merlot -- 31.12.2009 - 20:21Co wyjaśnia, co wyjaśnia?
Proszę o nie dokonywanie karkołomnych interpretacji.
Ja i łypanie! Chytre!
Phi!
Gretchen -- 31.12.2009 - 20:32Magia
Dziękuję, napiszę, podpalę i spalę. Imiona tam nie będzie.
Jedno imię samo się spaliło już bardzo dawno temu, to które wiesz… :)
Nie moja wina, że dokonuje tego samospalania co i raz. No.
Zawiłości męskiej duszy… Taaaak… Za trudny temat dla mnie.
Gretchen -- 31.12.2009 - 20:34wiadmość dla Igły od Pino
Jakoś tu zajrzała i mówi, żeby Ci Igła przekazać, że ją wzrusza Twoje dla niej zainteresowanie, czy tam coś, ale chyba właśnie to.
Jak już się podłączysz pod nowe kabelki to poinformuj, bo zniknąłeś z radarów.
Gretchen -- 31.12.2009 - 20:36Ja nic nie interpretuję.
Po prostu doceniam syntetyczne opisy przyrody w wykonaniu Igły;-)
merlot -- 31.12.2009 - 20:37Aha,
no dobrze. Nie zamierzam się wykłócać.
Na znak dobrej woli, złamię swoją zasadę niekomentowania tekstów, w których występuje poczta.
Gretchen -- 31.12.2009 - 20:44Tylko może najpierw coś zjem.
Skrzepło, czy przecieka?
Z tej ręki?
merlot -- 31.12.2009 - 23:13Skrzepło
Przeciekało, ale zwalczyłam.
Opatrzyłam bardzo elegancko.
Jutro będzie bolało, dzisiaj siedzi cicho.
Moje uzdolnienia są zadziwiające.
Gretchen -- 31.12.2009 - 23:22I tego się będziemy
trzymać. W 2010.
merlot -- 31.12.2009 - 23:28Tak
Jeszcze 29 minut…
Już chyba nic mnie nie zabije. :)
Pies naćpany leży. Kot bez dopalaczy, a jakby na nich.
Druga okazuje zrozumienie.
Gretchen -- 31.12.2009 - 23:40Bierz przykład z Drugiej.
Po niej jak po kaczce…
merlot -- 31.12.2009 - 23:44Prawda,
ale ona jest trochę dziwna. Dla mnie to jak po kaczce jest niezrozumiałe.
Pogadam z nią, może zrozumiem.
Gretchen -- 31.12.2009 - 23:49Joł!
Gupi bażant!
Znalazłam papierosy przed Tczewem.
Wcześniej zabawiałam przedział dla palących anegdotką o pociągu, który spłonął w Siemianowicach Śląskich – pozdro MAW!
Moja kurtka jest zbyt zaawansowana technicznie pour mua. Nie byłam w stanie zlokalizować odpowiedniego suwaczka i wyciągnąć tych cholernych wielbłądów.
Kacper zjawił się na banhofie w zajebistym skórzanym prochowcu i łypnął na mnie krwistoczekoladowymi oczami. Poszliśmy se na Podwale Staromiejskie.
(możecie mi aktualnie wszyscy zusammen zazdrościć widoku z okna…)
Oczywiście, Kacper w ciągu 30 sekund zdołał wydostać z mojej kurtki te Camele.
Następnie przez pół godziny mnie czesał, wcierał we włosy jakieś mleczko i suszył suszarką, aż wreszcie uznał, że może ze mną bez wstydu się pokazać. Oraz kazał mi przymierzać rozmaite kreacje. Chwała Bogu, że z rozpędu nie zrobił mi makijażu, bo też to potrafi, o zgrozo. No ale zostało mi oszczędzone tym razem.
Nie wiem, czy będą jakieś zdjęcia, ale i tak ich nie pokażę, bo jak Jachoo czy inny nieletni się zaloguje, to podpadnę pod zgorszenie publiczne.
A poza tym się piło, się tańczyło, się wydało wszystkie pieniądze, tak Czajniku, macham do Ciebie uprzejmie. Autostop welcome to.
Pururu!
Łelkame bażancie :)
Trzeba było do tej kieszonki schować pieniądze, he he.
Grunt, że dobrze się bawiliście, co słyszałam na uszy własne.
Zaczęło się nowe. Nareszcie. A to jest jedna z moich ulubionych piosenek, pierwsza płyta Ya Hozna to było coś, w całości.
Hi hi, posłuchaj tego. :))
Pururu!
Gretchen -- 01.01.2010 - 13:09Jesteś niezwykle adekwatnym bażantem,
nie kto inny, a Kacper zaraził mnie miłością do Renaty Przemyk.
potem Australia, egzotyczny świt
kochaj mnie jak wariat, kochaj mnie jak świr
Fachowa opieka psychiatryczna jest w tym mieszkaniu zapewniona, by George, Dostojna Kaczka właśnie podejrzliwie zagląda mi przez ramię i mówi “stara Renata Przemyk, o wiele lepsza od nowej.”
Aha,
bardzo mi się podoba ta złota myśl grubasa.
To dokładnie tak jest, kurde, ja jestem właśnie tym, co sobie wymyśliłam kiedyś :P Bez potrzeby naśladowania Careya…
Są gorsze tragedie :)
Renatę odkryłam samodzielnie, jeszcze w liceum. Wtedy tamta płyta wyszła, którą miałam na kasecie, jak to zwykle prawda płyty, w tamtych czasach. :)
Ma ona coś podobnie wrednego w sobie ta Renata.
Nie ma na tubce baby , a z wrzuty nie chce się wkleić, żesz…
Jeszcze Nosowska…
No to siłą jakby rozpędu…
Gretchen -- 01.01.2010 - 13:29Gruby gupi nie był, fakt
Ja też jestem tym, co sobie kiedyś wymyśliłam.
Rzecz w tym, że tylko niektóre rzeczy wymyśliłam pozytywnie dla siebie, a realizuje się wszystko.
Od dzisiaj wymyślać mądrzej. :))
Wiesz, że Budda porzucił żonę i dziecko?
Gretchen -- 01.01.2010 - 13:45Niegrzeczny taki.
Kotku,
Gautama jest m.in. postacią historyczną, a zatem.
Bo zacznę Ci mówić Jurek :)
Ja też byłam wtedy w liceum, hy hy.
Co tam baba (jakoś akurat nie przepadam), topu nie znalazłam :(
Zaraz jadę do Sopotu, realizować zamówienie wasze.
Tylko nie Jurek
Rzuć solidnie i daleko.
Pamiętaj o pozdrowieniach dla morze ode mnie.
Chwilowo więcej zadań dla Ciebie nie mam. :)
Gretchen -- 01.01.2010 - 14:36No masz Ci los,
zawsze się o czymś zapomni.
Na pociechę będzie fotorelacja zabawna, jak Maja mi wyśle te zdjęcia.
Zapomniałaś, bażancie
Trudno. Tak miało być.
Sama mogę się wybrać przecież i pozdrawiać do woli.
Jakiż to romantyczny widok byłby! Samotnie snująca się plażą Gretchen, na tle zachodzącego słońca.
Jeleń na rykowisku.
Gretchen -- 01.01.2010 - 17:35Gretchen
Niech ten rok przyniesie Ci ukojenie i spokoj duszy.
Borsuk -- 01.01.2010 - 17:40Borsuku
Niech to samo przyniesie Tobie.
Gretchen -- 01.01.2010 - 17:41I wypełni.
Gretchen
Mam nadzieje, ze tak bedzie. Waza sie bowiem moje izraelskie losy.
Borsuk -- 01.01.2010 - 17:47?
Wracasz?
merlot -- 01.01.2010 - 17:51Borsuku
Tak będzie.
Wszechświat czasem musi nieźle zamieszać, żeby można było zobaczyć to, co mamy zobaczyć. Potem nagle widzisz, w jednej chwili, i już wiesz, i się nie cofasz.
Sam się przekonasz.
Gretchen -- 01.01.2010 - 17:53Jeleń na rykowisku?
W lipcu 2007 też się snułam, pijana w trzy dupy, w środku nocy, a że mam zwyczaj poruszać się z punktu A do punktu Z – i niech reszta alfabetu sama się martwi o siebie – to natrafiwszy na molo z boku jakby, wspięłam się na nie, aż mi zapóźnieni turyści bili brawo i nazwali człowiekiem pająkiem :)
Hehe
I tak wiadomo, że wszystkie żydy są z Nalewek.
A Polaczki to żydy słowiańszczyzny.
Więc gdzie im najlepiej?
I dlaczego mnie to w ogóle nie przeszkadza a nawet cieszy!!
Jedno mnie martwi tylko, żeby Pino znowu nie załadowała się do PKP na dodatek pijana w 3 dupy.
Podskakując z radości na jednej nodze.
A może to nie Pino?
Igła -- 01.01.2010 - 20:39O cholera..
To pomówienie jest
Niby kogo?
Co?
Igła -- 01.01.2010 - 20:50Mua,
jak zwykle.
Chleję wino, dobre, jak nie powiem kto.
Karkówka w żołądku gwarantuje mi trzeźwość absolutną...
No to jak sama widzisz..
karkówka koszerną nie jest za to ty coraz łatwiejszą.
Igła -- 01.01.2010 - 20:58Więc zachowaj czujność.
E tam,
jeden mężczyzna śpi, a drugi jest szczęśliwie żonaty.
Znaczy obaj
poza zasięgiem.
Igła -- 01.01.2010 - 21:06To po cholerę ty się tam plączesz między niezdecydowanymi eunuchami?
Z powodu obydwaj
gotują jak żaden na świecie…
ww.pinomc.blox.pl
Pino -- 01.01.2010 - 21:10A umieją ..
gęsią szyjkę albo żydowski kawior?
Myślę, że wątpię?
Igła -- 01.01.2010 - 21:15To przestań,
oni do Danzig przywędrowali gdzieś z Czerniowiec.
Acha,
znaczy oni umieją nalać i wypić.
No to na zdrowie.
Igła -- 01.01.2010 - 21:23Ciekawa
rozmowa się Państwu przytrafiła. :)
Aż miło posłuchać.
Gretchen -- 01.01.2010 - 21:48Szanowna Gretchen
Ano skończył się tej okropny rok.
Wszystko zostało tam za burtą za granią za zakrętem.
Nie oglądajmy się za siebie, a wszystko się zmieni i będzie dobrze.
Pozdrowienia rewolucyjnych (ewolucyjnie się nie da) zmian
Samotności i wszelkiej podłości, akyż
Pozdrawiam serdecznie
MarekPl -- 02.01.2010 - 13:46Panie Marku
Ano. :)
Wszystkiego co najlepszościowe i najszczęśliwsze.
Złe poszło precz w cholerę.
Przeżyłam, więc będę żyć.
Gretchen -- 02.01.2010 - 14:00Wróciłam bażancie et consortes
Wagon WARS-u, gdzie na ostatniej prostej przekomarzaliśmy się z wkurwioną kobietą za barem. Wjeżdżamy na Cmentarny.
Czajnik: ale tłok. Chyba szybciej byś wyszła oknem.
Pino: kałaaaaabaaaanga! Łap plecak!
Czajnik: no tak. Zapomniałem, że jesteś nienormalna.
A zatem witam, po wyskoczeniu oknem.
pururu
Pino
faktycznie
MarekPl -- 02.01.2010 - 21:43coś w tym jest
uśmiechasz mnie Dziewczyno
Chyba tak działam na ludzi,
no chyba, że wręcz przeciwnie, to wtedy ich wkurwiam. :)
Witaj w stolicy, bażancie
aktualnie zniknięty, nie powiem gdzie.
Pururu :)
Gretchen -- 02.01.2010 - 22:25Cześć, Gretchen...
.
dorcia blee -- 02.01.2010 - 22:59Cześć Dorciu
Cudowności w nowym.
Wszystko się udało z tą satyną, pazurami, że o resztę nie zapytam z powodu wrodzonej dyskrecji?
:)
Gretchen -- 02.01.2010 - 23:07Napisałam odpowiedź, ale chyba nie wydrukowałam..
O ja gapa.
dorcia blee -- 03.01.2010 - 00:47Ale już wiesz oczywiscie, gdzie odpowiedź :)
Już wiem
W dobrym momencie zapytałam wykazując się nadzwyczajną pamięcią, uważnością, oraz refleksem. :)
Gretchen -- 03.01.2010 - 00:53Tak, bo dzięki Tobie właśnie powstał ten tekst
Odpowiadałam Ci, kiedy olśniło mnie i postanowiłam opisać....
dorcia blee -- 03.01.2010 - 01:06Dzięki więc!
Naprawdę?
Ale się cieszę. :)
Przydałam się na coś i pośmiałam. Cudo.
Gretchen -- 03.01.2010 - 01:10