Kampanie nawoływujące do zaniechania wychowania najmłodszych kłują w oczy wciąż nowymi billbordami. Rodzice atakowani są hasłami, z których wynika, że nie kochają swoich dzieci, gdy reagują na złe zachowanie dając im klapsa czy podnosząc głos.
Nachalność tej propagandy przekroczyła wszelkie racjonalne granice. Plakaty wiszą prawie na każdym płocie, mnóstwo tego też w telewizji i Internecie. W końcu ktoś nie wytrzymał i ogłosił kontrakcję. Oto fragment deklaracji ideowej:
Mam nie bić, nie krzyczeć, mieć czas, no i przede wszystkim, reagować.
To niniejszym reaguję mając trochę czasu. (...)
I dlatego postanowiłem zrobić kontrakcję – KochamNIEwychowuje.pl
Jako, że celem kampanii Kocham nie krzyczę jest “zmiana postaw społecznych wobec przemocy w rodzinie”, to moim celem będzie: przywrócenie normalnego wychowania w normalnych rodzinach.(...)
Wbrew temu, co wmawiają nam organizatorzy różnych akcji, większość rodzin w Polsce NIE jest patologiczna i zwykle jednak rodzice swoje dzieci bardzo kochają. Moją akcją chciałbym pokazać, co się stanie, gdy ludzie zaczną słuchać celebryckich ćwierćinteligentów, którzy mają wrażenie, że każdy rodzic to sadysta i z tego powodu najlepiej przestać wychowywać dzieci w ogóle.
Akcja ma charakter spontaniczny, obywatelski. Jej pomysłodawcą jest Marcin Hugo Kosiński twórca między innymi serwisu Korespondent.pl oraz radia internetowego KonteStacja. Akcja nie jest wspomagana przez wielkie media i instytucje państwowe. Nie można się też łudzić, że przyłączą się do niej celebryci, którzy trzymają się polit-poprawnego kodu i nie odważą się zrobić czegoś wbrew nakazom tzw. “elit intelektualnych”.
Mimo wszystko Internet stwarza szansę na dodarcie do sporej grupy Polaków. Z tego względu warto propagować tę inicjatywę na forach internetowych, stronach www i blogach.
komentarze
Autor,
moim zdaniem wcale sytuacja nie jest tak jednoznaczna.
Akcja moż ei nie ma sensu większego, ta którą krytykujesz, ale z drugiej strony, ja nie lubię np. słowa wychowywać.
MOim zdaniem są lepsze słowa: kształtować, uczyć, przygotowywać i co najważniejsze dawać przykład, dawać świadectwo, dawać miłość.
Wychowanie kojarzy się tylko z kontrolą, z chownaiem, z trzymaniem pod kloszem, nie z z rozwojem, nie z uznaniem autonomiii drugiej osoby.
Zresztą, bądźmy realistami, jak np. można wychowywać 15-latka?
jeżeli brak z nim kontaktu, brak zwykłej przyjaźni (bo że kocha się swoje dzieci, to fakt), ale czy rodzice potrafią się przyjaźnić z dziećmi i odwrotnie, czy umieją rozmawiać, czy chętnie ze sobą przebywają, czy się umieją śmiać razem?
Bo co z wychowawcy mi który daje zasady, nakazy i zakazy, to za mało.
grześ -- 18.11.2009 - 12:55To niewiele jest.
Wychowanie
jest przereklamowane… ja będę na swoje dzieci wrzeszczeć i pić z nimi piwo, obawiam się
@Pino
Nie chodzi o to by wrzeszczeć czy iść na piwo. Ale by nie ulegać tej głupawce. Są sytuacje, że trzeba krzyknąć, a czasami pasem przyłożyć. Każdy wie o co chodzi…
Dariusz Zalewski -- 18.11.2009 - 15:40@grześ
Wychowanie dla mnie to paideia (usprawnianie natury) i z kształtowaniem (formowaniem) używane jest zamiennie. Zarówno jedno jak i drugie potrzebuje dobrze wyważone środka bez przegięć w stronę “bezstresowości” oraz w stronę “rygoryzmu”. Dlatego uważam, że taka akcja jest potrzebna.
Dariusz Zalewski -- 18.11.2009 - 15:44Panie Dariuszu
Doprawdy nie wiem jak można tak jawnie i wprost manipulować. Trochę finezji by się przydało.
Celem kampanii Kocham nie biję jest, o czym sam Pan pisze, “zmiana postaw społecznych wobec przemocy w rodzinie” , natomiast pański tekst rozpoczyna się od stwierdzenia: “kampanie nawoływujące do zaniechania wychowania najmłodszych kłują w oczy wciąż nowymi billbordami.
Można wysnuć (raczej bez trudu) wniosek, że rodzice nie bijący dzieci, nie wychowują ich. Ciekawy pogląd, muszę przyznać.
Odpowiedź na kampanię Kocham nie biję jest w tym kontekście jedynie półśrodkiem. Proponuję pójść krok dalej i wprost powiedzieć Kocham więc biję i w ten sposób przeciwstawić się, tej pogardy godnej propagandzie, oraz politycznej poprawności.
Pomysły na banery przyjdą same.
Gretchen -- 18.11.2009 - 16:20Dariusz Zalewski,
“Są sytuacje, że trzeba krzyknąć, a czasami pasem przyłożyć. Każdy wie o co chodzi…”
Niezgoda, ja nie wiem, moi rodzice nie wiedzą, w życiu nie uderzyli mnie ani nikogo z mojego rodzeństwa (no może brejdol raz zarobił, ale to gruba sprawa była bardzo)
I wiem, że gdyby to zrobili, nie miałbym do nich tyle szacunku, co mam teraz.
I nie przekonuje mnie gadanie o sytuacjach,bicie jest zawsze pójściem na łatwiznę jednak.
grześ -- 18.11.2009 - 16:57