pijanej sójki co prawda nigdy nie widziałem, ale zdarzyło się kiedyś koledze łamadze, na podwórku flaszkę bimbru rostłuc.
A tam drób był rozmaity, ale domowy. Kury to nawet dostojnie się zachowały, bo się zaraz, jak państwo jacyś, poprzewracały na miejscu. Za to kaczka jedna jakaś Bożą wolę poczuła i fruwać chciała. Nawet w powietrze się wzniosła, ale zaraz w drzwi magazynu z dynamitem (bo to stacja przeciwpowodziowa w Wyszogrodzie była) przywaliła i niezadowolona poszła sobie. Tyle wiem o pijanych ptakach
PS To pisałem ja, yayco i ewentualne przeprosiny Pałacu biorę na siebie
Panie a la zięciu Jareckiego
pijanej sójki co prawda nigdy nie widziałem, ale zdarzyło się kiedyś koledze łamadze, na podwórku flaszkę bimbru rostłuc.
yayco -- 13.12.2007 - 20:36A tam drób był rozmaity, ale domowy. Kury to nawet dostojnie się zachowały, bo się zaraz, jak państwo jacyś, poprzewracały na miejscu. Za to kaczka jedna jakaś Bożą wolę poczuła i fruwać chciała. Nawet w powietrze się wzniosła, ale zaraz w drzwi magazynu z dynamitem (bo to stacja przeciwpowodziowa w Wyszogrodzie była) przywaliła i niezadowolona poszła sobie. Tyle wiem o pijanych ptakach
PS To pisałem ja, yayco i ewentualne przeprosiny Pałacu biorę na siebie