Sprawa ma kilka aspektów. Pierwszy, geologiczny. Pod Toruniem na pewno są wody jurajskie i ich temperatura jest oceniana na 55 stopni. Leżą na głębokości 1600 m. Podaję to z pamięci.
Głębiej zalegające, triasowe wody nie są w ogóle rozpoznane. Dlatego wielce by było pożądane wiercenie hydrogeologiczne do triasu.
Gdyby się okazało, że są tam wody, to ich bezpośredni przepływ podziemny od odwiertu chłonnego do wydobywczego byłby zbyt krótki aby doprowadzić do ponownego podgrzania. Górotwór nie jest tak wydajny. Zatłacza się chłodną wodę do basenu, odzyskując w zamian inną, gorącą. Bilans pozostaje niezmienny a pod ziemią zmieniają się jedynie warunki cieplne i hydrostatyczne.
Drugi – ekonomiczny. Jurajskie wody wystarczą do ogrzewania ciepłej wody użytkowej i ewentualnie pomieszczeń, jeżeli sa wyposażone w odpowiednie, wielkopowierzchniowe grzejniki. Dodatkowego prądu z tego powstanie niewiele. rzecz trzeba bardzo przytomnie eksploatować. I tutaj zmysł praktyczny ojca Rydzyka znalazłby zastosowanie.
Trzeci – psychologiczny. Gdyby się Rydzykowi udało, znaleźliby się naśladowcy. Dlatego, że my się w zasadzie nowości boimy.
Wszystkie trzy aspekty przemawiają za tym aby ojca Rydzyka tu wesprzeć. Po pierwsze – mielibyśmy wiedzę o triasie i wyżej leżącej jurze za jednym zamachem. Gdyby się okazało, że trias jest płony, byłaby jura do wykorzystania. Gdyby Rydzyk udowodnił, że można – mielibysmy w Polsce geotermią a ja bym ojca dyrektora pochwalał – jako górniczego przedsiębiorcę.
Dletego poważnym, politycznym błędem było pozbawienie go dotacji i koncesji z powodu zupełnie nieistotnego błędu formalnego. Obszar natura zupełnie by nie ucierpiał od zmiany kierunku przepłuwu solanek półtora kilometra pod nim. O tym wie każdy, nawet początkujący ochroniarz przyrody.
Igła
Sprawa ma kilka aspektów. Pierwszy, geologiczny. Pod Toruniem na pewno są wody jurajskie i ich temperatura jest oceniana na 55 stopni. Leżą na głębokości 1600 m. Podaję to z pamięci.
Stary -- 01.01.2008 - 20:29Głębiej zalegające, triasowe wody nie są w ogóle rozpoznane. Dlatego wielce by było pożądane wiercenie hydrogeologiczne do triasu.
Gdyby się okazało, że są tam wody, to ich bezpośredni przepływ podziemny od odwiertu chłonnego do wydobywczego byłby zbyt krótki aby doprowadzić do ponownego podgrzania. Górotwór nie jest tak wydajny. Zatłacza się chłodną wodę do basenu, odzyskując w zamian inną, gorącą. Bilans pozostaje niezmienny a pod ziemią zmieniają się jedynie warunki cieplne i hydrostatyczne.
Drugi – ekonomiczny. Jurajskie wody wystarczą do ogrzewania ciepłej wody użytkowej i ewentualnie pomieszczeń, jeżeli sa wyposażone w odpowiednie, wielkopowierzchniowe grzejniki. Dodatkowego prądu z tego powstanie niewiele. rzecz trzeba bardzo przytomnie eksploatować. I tutaj zmysł praktyczny ojca Rydzyka znalazłby zastosowanie.
Trzeci – psychologiczny. Gdyby się Rydzykowi udało, znaleźliby się naśladowcy. Dlatego, że my się w zasadzie nowości boimy.
Wszystkie trzy aspekty przemawiają za tym aby ojca Rydzyka tu wesprzeć. Po pierwsze – mielibyśmy wiedzę o triasie i wyżej leżącej jurze za jednym zamachem. Gdyby się okazało, że trias jest płony, byłaby jura do wykorzystania. Gdyby Rydzyk udowodnił, że można – mielibysmy w Polsce geotermią a ja bym ojca dyrektora pochwalał – jako górniczego przedsiębiorcę.
Dletego poważnym, politycznym błędem było pozbawienie go dotacji i koncesji z powodu zupełnie nieistotnego błędu formalnego. Obszar natura zupełnie by nie ucierpiał od zmiany kierunku przepłuwu solanek półtora kilometra pod nim. O tym wie każdy, nawet początkujący ochroniarz przyrody.