Ja wolę koty, psy jakoś nie budzą mojej miłosci, no ale małego szczeniaka córka przyniosła, bo suka zdechła i karmiło się to, to butelką, a teraz…już tylko rozrabia, wszystko wokół gryząć, zwłaszcza buty.
A u nas zawsze był kot, no psy też, ale kot był gospodarzem, albo kotka.
Mieliśmy kiedyś psa Bariego, był maleńkim szczeniaczkiem jak do nas trafił, a w domu była kotka Kizia-Mizia, która niedawno się okociła i kocięta poszły już do innych domów, bo piękną mieliśmy tą Kizię.
Ona tęskniła strasznie za małymi i jak wzięliśmy tego szczeniaczka, to ona się nim jak swoim dzieckiem opiekowała i gdy urósł, a był to mieszaniec owczarka z bernardynem, to śmiesznie wyglądalo, bo on biegł do niej zawsze jak do mamy, a ona brała mu łeb między swoje łapki i go tuliła, lizała.
RRK
Ja wolę koty, psy jakoś nie budzą mojej miłosci, no ale małego szczeniaka córka przyniosła, bo suka zdechła i karmiło się to, to butelką, a teraz…już tylko rozrabia, wszystko wokół gryząć, zwłaszcza buty.
A u nas zawsze był kot, no psy też, ale kot był gospodarzem, albo kotka.
Mieliśmy kiedyś psa Bariego, był maleńkim szczeniaczkiem jak do nas trafił, a w domu była kotka Kizia-Mizia, która niedawno się okociła i kocięta poszły już do innych domów, bo piękną mieliśmy tą Kizię.
Ona tęskniła strasznie za małymi i jak wzięliśmy tego szczeniaczka, to ona się nim jak swoim dzieckiem opiekowała i gdy urósł, a był to mieszaniec owczarka z bernardynem, to śmiesznie wyglądalo, bo on biegł do niej zawsze jak do mamy, a ona brała mu łeb między swoje łapki i go tuliła, lizała.
A on był jej obrońcą przed wszystkimi psami.
Alga -- 04.03.2008 - 00:22