przywołuja u mnie różnie wspomnienia. Oto na początku lat 80-tych ubiegłego stulecia odwiedziłem klasztor w Szczyrzycu. Podczas spotkania z przeorem wspominaliśmy mojego Wuja, ktory wdzięcznie zapisał się w pamięci zakonników w latach z kolei 50-tych. W ramach pogawędki podano na talerzykach brązową galaretkę. Spoźyłem ją za pomocą łyżeczki z dużym smakiem, poczym niemal natychmiast napadł mnie niesamowicie wesoły nastrój, a i jak się za chwilę okazalo, niemal straciłem władzę w nogach.
Okazało się, że z okazji naszego spotkania braciszkowie rozbili (?) butelkę bardzo starego maślacza, z którego w miarę upływu lat zrobiła się właśnie taka galareta. I tak znowu udało mi się skonfrontować wiedzę książkową z rzeczywistością.
Pozdrawiam w zadumie, że już tylko wspomnienia mi pozostają
Pańskie słowa, jak zwykle Saznowny Panie Yayco,
przywołuja u mnie różnie wspomnienia. Oto na początku lat 80-tych ubiegłego stulecia odwiedziłem klasztor w Szczyrzycu. Podczas spotkania z przeorem wspominaliśmy mojego Wuja, ktory wdzięcznie zapisał się w pamięci zakonników w latach z kolei 50-tych. W ramach pogawędki podano na talerzykach brązową galaretkę. Spoźyłem ją za pomocą łyżeczki z dużym smakiem, poczym niemal natychmiast napadł mnie niesamowicie wesoły nastrój, a i jak się za chwilę okazalo, niemal straciłem władzę w nogach.
Okazało się, że z okazji naszego spotkania braciszkowie rozbili (?) butelkę bardzo starego maślacza, z którego w miarę upływu lat zrobiła się właśnie taka galareta. I tak znowu udało mi się skonfrontować wiedzę książkową z rzeczywistością.
Pozdrawiam w zadumie, że już tylko wspomnienia mi pozostają
Lorenzo -- 31.03.2008 - 16:27