Byłem i jestem za prywatyzacją w służbie zdrowia. (Czytaj: nie prywatyzacją wszystkich placówek, ale wielu). Konkurencja i wolnorynkowa potrzeba zabiegania o pacjenta mogą tylko poprawić sytuację.
Ale pamiętam jak dziś, że w kampanii przedwyborczej wściekałem się na liderów partii rzekomo liberalnej, że radykalnie i jednoznacznie zarzekają się iż żadnej prywatyzacji służby zdrowia nie będzie. Żadnego sprzedawania szpitali.
Byłem zły, że przez tą całą aferę z nieszczęśliwie zakochaną posłanką co to z miłości obiecywała lody, dali się wpuścić w socjalny kanał.
Dziś słyszę jednak, że moja złość była przedwczesna.
Niepotrzebnie wierzyłem ludziom (na których głosowałem) na słowo.
Pani Renato
Byłem i jestem za prywatyzacją w służbie zdrowia. (Czytaj: nie prywatyzacją wszystkich placówek, ale wielu). Konkurencja i wolnorynkowa potrzeba zabiegania o pacjenta mogą tylko poprawić sytuację.
Ale pamiętam jak dziś, że w kampanii przedwyborczej wściekałem się na liderów partii rzekomo liberalnej, że radykalnie i jednoznacznie zarzekają się iż żadnej prywatyzacji służby zdrowia nie będzie. Żadnego sprzedawania szpitali.
Byłem zły, że przez tą całą aferę z nieszczęśliwie zakochaną posłanką co to z miłości obiecywała lody, dali się wpuścić w socjalny kanał.
Dziś słyszę jednak, że moja złość była przedwczesna.
Niepotrzebnie wierzyłem ludziom (na których głosowałem) na słowo.
I do prawdy nie wiem, czy śmiać się czy płakać.
odys -- 09.05.2008 - 22:17