przy okazji tekstu Pana Yayco. Mianowicie precyzji języka. Śmiem twierdzić, że jak chcemy o czyms mówić, a nie daj Boże jeszcze sie czymś kierować, to warto to coś dokladnie określić. Bo inaczej dochodzi do naparzanki, niejednokrotnie bez sensu, albo na skutek nieporozumienia.
Bardzo mi sie podoba Pańskie tlumaczenie zarówno slowa Toleranz jak i Duldung. Wychodzi na to, źe choć nie mamy tak precyzyjnego języka, jak np. Niemcy, to da się jednak polskimi slowami wytlumaczyć, o co nam biega. Tylko trochę cierpliwości trzeba, a i zastanowienia, jak wyrazić swoje uczucia czy stanowisko.
I bez gorączki, bo w przeciwnym razie inni będą odczuwali Schadenfreude, że Polacy gadają, protestują, są za albo i przeciw, (a czasami jedno i drugie jednocześnie), tylko do końca nie wiedzą, o co im chodzi.
Pozdrawiam porannie
PS. A po Pańskiej egzegezie sporo osób będzie moglo uświadomić sobie naprawdę, jaki jest rzeczywiście ich stosunek do róznych zjawisk spolecznych. Co też może mieć wplyw na ich odczuwanie. Bo przecież czyms innym jest w miarę cierpliwe znoszenie, jednak do pewnych granic, a czymś innym niechętne przyzwalanie w ramach wielkiego worka pojęcia tolerancja, lub wręcz zgoda, bo tolerować, czyli pozwalać na wszystko trzeba lub też z diametralnie innych pozycji tępić tę tolerancje, bo zagraża naszej np. ezgystencji
Ciekawą kwestię Pan poruszyl, Panie Oszuście Pierwszy,
przy okazji tekstu Pana Yayco. Mianowicie precyzji języka. Śmiem twierdzić, że jak chcemy o czyms mówić, a nie daj Boże jeszcze sie czymś kierować, to warto to coś dokladnie określić. Bo inaczej dochodzi do naparzanki, niejednokrotnie bez sensu, albo na skutek nieporozumienia.
Bardzo mi sie podoba Pańskie tlumaczenie zarówno slowa Toleranz jak i Duldung. Wychodzi na to, źe choć nie mamy tak precyzyjnego języka, jak np. Niemcy, to da się jednak polskimi slowami wytlumaczyć, o co nam biega. Tylko trochę cierpliwości trzeba, a i zastanowienia, jak wyrazić swoje uczucia czy stanowisko.
I bez gorączki, bo w przeciwnym razie inni będą odczuwali Schadenfreude, że Polacy gadają, protestują, są za albo i przeciw, (a czasami jedno i drugie jednocześnie), tylko do końca nie wiedzą, o co im chodzi.
Pozdrawiam porannie
PS. A po Pańskiej egzegezie sporo osób będzie moglo uświadomić sobie naprawdę, jaki jest rzeczywiście ich stosunek do róznych zjawisk spolecznych. Co też może mieć wplyw na ich odczuwanie. Bo przecież czyms innym jest w miarę cierpliwe znoszenie, jednak do pewnych granic, a czymś innym niechętne przyzwalanie w ramach wielkiego worka pojęcia tolerancja, lub wręcz zgoda, bo tolerować, czyli pozwalać na wszystko trzeba lub też z diametralnie innych pozycji tępić tę tolerancje, bo zagraża naszej np. ezgystencji
Lorenzo -- 08.06.2008 - 06:14