Ja sie obawiam, że my tu mamy do czynienia z lepszymi numerami niż nam sie wydaje. I wcale mi nie idzie o to, co sie dzieje w Polsce (choć po trosze również). Jesteśmy bowiem chyba na etapie fundamentalnych zmian, ktorych jeszcze nie pojmujemy. I z tego powodu większość z nas trzyma sie kurczowo tego, co zna, czyli np. historii.
Zasady obowiązujące przez ostatnie sto lat powoli zaczynają się zmieniać, i to zarówno w sferze społecznej jak i gospodarczej, a tym samym i politycznej. Taka nowa rewolucja przemysłowa.
Skończyły się już typowe podziały na prawicę, lewicę i centrum. Kończą się pomału panstwa. Globalizm w natarciu, a to oznacza także zmianę w podejściu do teorii państwa, dalej – do pojęć, które kształtowały naszą edukację, jak np. patriotyzm. Do tego dochodzi coraz silniejszy konflikt między religiami, bogatymi a biednymi, sytymi a głodnymi etc.
I teraz mamy problem – czy te zmiany zajdą w sposób ewolucyjny, czy też będzie bęc. Jeśli przyjmiemy wersję łagodniejszą, to jaką należy przyjąć strategię: jako ludzie, jako obywatele konkretnego państwa, jako obywatele zrzeszenia państw, kontynentu, rasy (?). Bronić tego, co było i jest, czy też zastosować manewr ucieczki do przodu?
Szanowny Panie Marku
Ja sie obawiam, że my tu mamy do czynienia z lepszymi numerami niż nam sie wydaje. I wcale mi nie idzie o to, co sie dzieje w Polsce (choć po trosze również). Jesteśmy bowiem chyba na etapie fundamentalnych zmian, ktorych jeszcze nie pojmujemy. I z tego powodu większość z nas trzyma sie kurczowo tego, co zna, czyli np. historii.
Zasady obowiązujące przez ostatnie sto lat powoli zaczynają się zmieniać, i to zarówno w sferze społecznej jak i gospodarczej, a tym samym i politycznej. Taka nowa rewolucja przemysłowa.
Skończyły się już typowe podziały na prawicę, lewicę i centrum. Kończą się pomału panstwa. Globalizm w natarciu, a to oznacza także zmianę w podejściu do teorii państwa, dalej – do pojęć, które kształtowały naszą edukację, jak np. patriotyzm. Do tego dochodzi coraz silniejszy konflikt między religiami, bogatymi a biednymi, sytymi a głodnymi etc.
I teraz mamy problem – czy te zmiany zajdą w sposób ewolucyjny, czy też będzie bęc. Jeśli przyjmiemy wersję łagodniejszą, to jaką należy przyjąć strategię: jako ludzie, jako obywatele konkretnego państwa, jako obywatele zrzeszenia państw, kontynentu, rasy (?). Bronić tego, co było i jest, czy też zastosować manewr ucieczki do przodu?
Oj będzie się działo. A właściwie już się dzieje.
Pozdrawiam
Lorenzo -- 10.06.2008 - 10:27