że Europa jest już stara, wyważona i znudzona. A przede wszystkim leniwa. Nie pamietam, kto to powiedział. Ale trochę racji miał. Bo oprócz interesów (czyli biznesu) na Bałkanach, to starzy Europejczycy tak naprawdę nie mieli pojęcia, co się w tym regionie dzieje. Ich interesowal spokój, a nie koszt, jakim on jest utrzymywany. Stąd akceptacja Tito.
Europejczycy jeździli na Bałkany na wakacje i tyle z nich pamiętali. Oprócz kaca po rakiji.
Kiedy buldogi pożarły się o nowe strefy wpływu po śmierci Tito, znowu pojawiły się demony, z którymi leniwa Europa nie potrafiła (i może tak naprawde nie chciała) sobie dać rady.
Teraz stara Europa wykonuje ruchy, które w sferach biurokratycznych okresla się mianem dupochronu. Łapie się niewątpliwych przestępców wojennych, wytacza sie im procesy, które się konczą albo nie. A demony hasają nadal, wchodząc w układy z ludźmi biznesu i polityki ze starej i _nowej Europy. A także z innych kontynentów.
I zdaje się nie ma takich ezgorcyzmów (obym się mylił), które mogłyby wysłac te domeny tam, gdzie ich miejsce, czyli do piekła.
Przykre to wszystko i wcale nie rokujące najlepiej, jeśli idzie o przyszłość.
Pozdrawiam serdecznie z zadeszczonego (znowu) Krakowa
Ktoś kiedyś stwierdzil, Szanowny Panie Konradzie,
że Europa jest już stara, wyważona i znudzona. A przede wszystkim leniwa. Nie pamietam, kto to powiedział. Ale trochę racji miał. Bo oprócz interesów (czyli biznesu) na Bałkanach, to starzy Europejczycy tak naprawdę nie mieli pojęcia, co się w tym regionie dzieje. Ich interesowal spokój, a nie koszt, jakim on jest utrzymywany. Stąd akceptacja Tito.
Europejczycy jeździli na Bałkany na wakacje i tyle z nich pamiętali. Oprócz kaca po rakiji.
Kiedy buldogi pożarły się o nowe strefy wpływu po śmierci Tito, znowu pojawiły się demony, z którymi leniwa Europa nie potrafiła (i może tak naprawde nie chciała) sobie dać rady.
Teraz stara Europa wykonuje ruchy, które w sferach biurokratycznych okresla się mianem dupochronu. Łapie się niewątpliwych przestępców wojennych, wytacza sie im procesy, które się konczą albo nie. A demony hasają nadal, wchodząc w układy z ludźmi biznesu i polityki ze starej i _nowej Europy. A także z innych kontynentów.
I zdaje się nie ma takich ezgorcyzmów (obym się mylił), które mogłyby wysłac te domeny tam, gdzie ich miejsce, czyli do piekła.
Przykre to wszystko i wcale nie rokujące najlepiej, jeśli idzie o przyszłość.
Pozdrawiam serdecznie z zadeszczonego (znowu) Krakowa
Lorenzo -- 24.07.2008 - 14:17