Grzesiu

Grzesiu

ja z natury unikam wielkich liter, no chyba ze w pisowni nickow.
oczywisice obydwa wskazane przez Ciebie filmy mam zaliczone i o ile goraco polecam “jeszcze dalej…”, na ktorego wysyłam kogo mogę (widzialem trzy razy i za kazdym obśmiałem się do łez), to “dwa dni…” są w sumie porażką. nie da sie tego filmu nie porownywac do “before sunset” i “before sunrise”, no a przy tamtych dokonaniach jule delpy “dwa dni…” to kotlet. odgrzewany. polecam tamte dwa. najlepiej smakuja obejrzane razem.
pozdrawiam imienniku.


Griszowo - filmowo By: hgrisza (14 komentarzy) 25 lipiec, 2008 - 11:26