Tylko, już z marszu stawiam pierwszy zarzut.
Otóż nie można najpierw się wzbogacić a potem wziąć się za politykę/kowanie.
Oba zajęcia są komplementarne.
Po następne. Wiem jaki jest pański stosunek do działania prezydenta Kaczyńskiego w Gruzji, tyle, że jego zachowanie było wynikiem nie tylko wiecowych emocji ale i obrony naszych interesów a także interesów naszych sąsiadów, generalnie skupionych wokół korytarza do surowców Azji Środkowej.
Po kolejne, pan w zasadzie dobrze kombinując pomija pewien szczegół dość istotny w swoim rozumowaniu. Otóż z pańskiego pisania ( nie tylko w tym wpisie ) wynika jednoznacznie, że gani pan tromtadrację jednego z obozów/poglądów politycznych w Polsce.
Pomija pan zupełnie, zapewne przez nieuwagę, zupełną bierność i nic/nierobienie obozu drugiego. Ponoć tego bardziej racjonalnego.
Łapię się więc pan we własne sidła.
Polegają one na tym, że generalnie lepiej nie robić nic, nikomu się nie narażać, nie mieć inicjatywy, stać w drugim szeregu.
Oczywiście używając dobrych argumentów, tyle że w ich efekcie kończy się pasywną postawą.
Oczywiście nasz spór będzie się nadal toczył, i jak wolę, na poziomie wymiany poglądów/stanowisk w określonych nadchodzących sprawach.
Wszystko OK
Tylko, już z marszu stawiam pierwszy zarzut.
Otóż nie można najpierw się wzbogacić a potem wziąć się za politykę/kowanie.
Oba zajęcia są komplementarne.
Po następne. Wiem jaki jest pański stosunek do działania prezydenta Kaczyńskiego w Gruzji, tyle, że jego zachowanie było wynikiem nie tylko wiecowych emocji ale i obrony naszych interesów a także interesów naszych sąsiadów, generalnie skupionych wokół korytarza do surowców Azji Środkowej.
Po kolejne, pan w zasadzie dobrze kombinując pomija pewien szczegół dość istotny w swoim rozumowaniu. Otóż z pańskiego pisania ( nie tylko w tym wpisie ) wynika jednoznacznie, że gani pan tromtadrację jednego z obozów/poglądów politycznych w Polsce.
Pomija pan zupełnie, zapewne przez nieuwagę, zupełną bierność i nic/nierobienie obozu drugiego. Ponoć tego bardziej racjonalnego.
Łapię się więc pan we własne sidła.
Polegają one na tym, że generalnie lepiej nie robić nic, nikomu się nie narażać, nie mieć inicjatywy, stać w drugim szeregu.
Oczywiście używając dobrych argumentów, tyle że w ich efekcie kończy się pasywną postawą.
Oczywiście nasz spór będzie się nadal toczył, i jak wolę, na poziomie wymiany poglądów/stanowisk w określonych nadchodzących sprawach.
Igła -- 06.09.2008 - 13:34