Po ptostu na tego typu mediach pod notki w konkretnych kanałach tematycznych zagląda mniej osób, więc umieszczajac tekst o dajmy na to o przewagach GPS nad Transitem w osobnym kanale tematycznym z góry przyjmuje się założenie, że nikt tego nie przeczyta.
Jeśli chodzi o stan kultury organizacyjnej, to różnie z tym bywało. Bardzo źle w I RP, lepiej poz zaborami i w II RP, znów gorzej w PRL-u i w warunkch III RP. Jeśli chodzi o realizowane zgodnie z planem projekty z dawnych czasów można wymienić np. Trakt Brzeski, Kanał Augustowski, elektryfikację miast w Galicji, Kolej Warszawsko-Wiedeńską itd. Wszystko w zgodzie z cywilizacyjnymi potrzebami i w terminie, mimo, że czasy bywały niespokojne (np. budowa Kanału Augustowskiego była zakłócona Powstaniem Listopadowym). II RP to szybkie wybudowanie Gdyni, gdy okazało się, że potrzebujemy konkurencjynego dla Gdańska portu, liczne połączenia komunikacyjne, dawniej nieistniejące, bo niepotrzebne w związku z należeniem do innych państw, parę innych spraw. W PRL-u było z tym gorzej, bo ludziom nie płacono uczciwie za wykonaną pracę, więc nie było interesu ekonomicznego w wykonywaniu potrzebnych prac w terminie. Niemniej w okresie wczesnego Gierka zrobiono parę potrzebnych rzeczy w sposób sprawny. Np. Centralna Magistrala Kolejowa, dzięki której jeszcze dzisiaj podróż z południa do Warszawy jest znacznie szybsza niż z północy.
Metro? Plany budowy istniały jeszcze za cara. Rzecz w tym, iż nie było koniecznej potrzeby, raczej megalomania – skoro Budapeszt budował, to czemu my nie. W II RP Wraszawa miała trzy razy mniejszą powierzchnię niż dzisiaj, odległości nie były duże. Z kolei w PRL-u ruch kołowy był niewielki (ja na Grochowskiej jeszcze we wczesnych latach 70-tych w piłkę grałem), sieć linii autobusowych i tramwajowych był dostatecznie rozwinięty, to po co metro? Jak się Warszawa zakorkowała, to zbudowano metro. Praga miasto trochę mniejsze od Warszawy, ale będące stolicą państwa sporo bogatszego, a co za tym idzie o większym natężeniu ruchu, doczekała się metra dopiero w połowie lat 70-tych, także z kilkudziesięcioletnim opóźnieniem w stosunku do początkowych zamierzeń.
A takie, a nie inne możliwości organizacyjne III RP wynikają głównie z absurdalnego prawa i jego iflacji. Rzut oka na dzienniki ustaw i jak one tyją mniej więcej od 1982 roku mówi samo za siebie.
Brak kategorii tematycznej łatwo wyjaśnić
Po ptostu na tego typu mediach pod notki w konkretnych kanałach tematycznych zagląda mniej osób, więc umieszczajac tekst o dajmy na to o przewagach GPS nad Transitem w osobnym kanale tematycznym z góry przyjmuje się założenie, że nikt tego nie przeczyta.
Jeśli chodzi o stan kultury organizacyjnej, to różnie z tym bywało. Bardzo źle w I RP, lepiej poz zaborami i w II RP, znów gorzej w PRL-u i w warunkch III RP. Jeśli chodzi o realizowane zgodnie z planem projekty z dawnych czasów można wymienić np. Trakt Brzeski, Kanał Augustowski, elektryfikację miast w Galicji, Kolej Warszawsko-Wiedeńską itd. Wszystko w zgodzie z cywilizacyjnymi potrzebami i w terminie, mimo, że czasy bywały niespokojne (np. budowa Kanału Augustowskiego była zakłócona Powstaniem Listopadowym). II RP to szybkie wybudowanie Gdyni, gdy okazało się, że potrzebujemy konkurencjynego dla Gdańska portu, liczne połączenia komunikacyjne, dawniej nieistniejące, bo niepotrzebne w związku z należeniem do innych państw, parę innych spraw. W PRL-u było z tym gorzej, bo ludziom nie płacono uczciwie za wykonaną pracę, więc nie było interesu ekonomicznego w wykonywaniu potrzebnych prac w terminie. Niemniej w okresie wczesnego Gierka zrobiono parę potrzebnych rzeczy w sposób sprawny. Np. Centralna Magistrala Kolejowa, dzięki której jeszcze dzisiaj podróż z południa do Warszawy jest znacznie szybsza niż z północy.
Metro? Plany budowy istniały jeszcze za cara. Rzecz w tym, iż nie było koniecznej potrzeby, raczej megalomania – skoro Budapeszt budował, to czemu my nie. W II RP Wraszawa miała trzy razy mniejszą powierzchnię niż dzisiaj, odległości nie były duże. Z kolei w PRL-u ruch kołowy był niewielki (ja na Grochowskiej jeszcze we wczesnych latach 70-tych w piłkę grałem), sieć linii autobusowych i tramwajowych był dostatecznie rozwinięty, to po co metro? Jak się Warszawa zakorkowała, to zbudowano metro. Praga miasto trochę mniejsze od Warszawy, ale będące stolicą państwa sporo bogatszego, a co za tym idzie o większym natężeniu ruchu, doczekała się metra dopiero w połowie lat 70-tych, także z kilkudziesięcioletnim opóźnieniem w stosunku do początkowych zamierzeń.
A takie, a nie inne możliwości organizacyjne III RP wynikają głównie z absurdalnego prawa i jego iflacji. Rzut oka na dzienniki ustaw i jak one tyją mniej więcej od 1982 roku mówi samo za siebie.
TNM -- 11.09.2008 - 15:59