wspomnienia, chociaż oczywiście też załamujące, no ale wiadomo, jaka władza ludowa była gospodarna i pełna szacunku do dziedzictwa narodowego. I ta mistyka kombinowania, że facet za 500 zł żył nieźle z dziewięciorgiem dziecek :)
Aż mnie pan zainspirował do napisania do własnej babci, żeby mi przybliżyła własne zawodowe początki, jak to z Krakowa wyjechała do Gdańska bodajże w 1958. Tyle, że była trochę starsza od pana, bo po studiach – miała 22 lata.
A to zawyżanie roboczogodzin na papierze mi przypomniało, jak na rejsie wypisywałam cuda niewidy w dzienniku pokładowym, jakieś “nocne pływania szkoleniowe”, “10 godzin w morzu”, podczas gdy faktycznie np. cały dzień sobie bimbaliśmy w porcie, no ale ludziom było to potrzebne do książeczek żeglarskich.
Bardzo ciekawe
wspomnienia, chociaż oczywiście też załamujące, no ale wiadomo, jaka władza ludowa była gospodarna i pełna szacunku do dziedzictwa narodowego. I ta mistyka kombinowania, że facet za 500 zł żył nieźle z dziewięciorgiem dziecek :)
Aż mnie pan zainspirował do napisania do własnej babci, żeby mi przybliżyła własne zawodowe początki, jak to z Krakowa wyjechała do Gdańska bodajże w 1958. Tyle, że była trochę starsza od pana, bo po studiach – miała 22 lata.
A to zawyżanie roboczogodzin na papierze mi przypomniało, jak na rejsie wypisywałam cuda niewidy w dzienniku pokładowym, jakieś “nocne pływania szkoleniowe”, “10 godzin w morzu”, podczas gdy faktycznie np. cały dzień sobie bimbaliśmy w porcie, no ale ludziom było to potrzebne do książeczek żeglarskich.
Pino -- 06.10.2008 - 12:20