Chyba po raz pierwszy udało mi się zakończyć cykl, który powstawał przez jakiś czas (choć krótki). Może dlatego, że czułem się zobligowany do tego? Nie wiem.
Wcześniej omijałem barierę zniechęcenia (którą odkryłem już dawno) publikując kilka tekstów jednocześnie. Potem tylko dziwiłem się, jak dziwnie się rozkładają komentarze. Zawsze inaczej niż mi się zdawało.
Chyba ma Pan rację, że to bardzo prywatny tekst.
Kiedy byłem młody (ale taki naprawdę młody, jak Dziecko mniej więcej) to przeziębienie skutkowało u mnie pisaniem wierszy (bardzo niedobrych nota bene). Teraz, kiedy przeziębienie jest moim stałym, wrednym towarzyszem życiowym, jego nasilenie powoduje bardziej prywatne podejście do świata.
Może być tak, że wtedy piszę dla siebie.
A dla innych – wycinam. Cenzuruję. Nie jestem aż tak wielkim znowu ekshibicjonistą.
Z dzisiejszej perspektywy, nie lubię wczorajszego tekstu. To inny aspekt tego samego.
Panie Griszqu,
ja nie zamykam rozmowy. Ja zamykam cykl.
Chyba po raz pierwszy udało mi się zakończyć cykl, który powstawał przez jakiś czas (choć krótki). Może dlatego, że czułem się zobligowany do tego? Nie wiem.
Wcześniej omijałem barierę zniechęcenia (którą odkryłem już dawno) publikując kilka tekstów jednocześnie. Potem tylko dziwiłem się, jak dziwnie się rozkładają komentarze. Zawsze inaczej niż mi się zdawało.
Chyba ma Pan rację, że to bardzo prywatny tekst.
Kiedy byłem młody (ale taki naprawdę młody, jak Dziecko mniej więcej) to przeziębienie skutkowało u mnie pisaniem wierszy (bardzo niedobrych nota bene). Teraz, kiedy przeziębienie jest moim stałym, wrednym towarzyszem życiowym, jego nasilenie powoduje bardziej prywatne podejście do świata.
Może być tak, że wtedy piszę dla siebie.
A dla innych – wycinam. Cenzuruję. Nie jestem aż tak wielkim znowu ekshibicjonistą.
Z dzisiejszej perspektywy, nie lubię wczorajszego tekstu. To inny aspekt tego samego.
Pozdrowienia serdeczne
yayco -- 29.10.2008 - 10:50