Faktycznie – pamięć to dziwna rzecz. Właśnie przez to, że taką historię z rybami (w kontekscie tego kiedy sie wydarzyła, bo samej historii jeszcze nie znam) pamięta Pan jako śmieszną.
Z drugiej strony – czy śmiech (czasem z rzeczy absolutnie obrazoburczych) nie stanowi dla nas ostatniej tarczy przed szaleństwem lub krańcową depresją?
Smiech jest też najskuteczniejsza bronią przed strachem. Przed kimś i przed czymś.
A co do samych opisanych przez Pana “pierwszych dni”, to mam wrażenie że wypaliły się Panu w matrycy “na zawsze” i proces “cukrzenia” nie zachodzi. Ale – może to tylko wrażenie.
Dobrze, by Pan tą chwilę jednak znalazł...
Pozdrawiam, po raz kolejny czytając sobie Pański tekst…
Panie Yayco
Faktycznie – pamięć to dziwna rzecz. Właśnie przez to, że taką historię z rybami (w kontekscie tego kiedy sie wydarzyła, bo samej historii jeszcze nie znam) pamięta Pan jako śmieszną.
Z drugiej strony – czy śmiech (czasem z rzeczy absolutnie obrazoburczych) nie stanowi dla nas ostatniej tarczy przed szaleństwem lub krańcową depresją?
Smiech jest też najskuteczniejsza bronią przed strachem. Przed kimś i przed czymś.
A co do samych opisanych przez Pana “pierwszych dni”, to mam wrażenie że wypaliły się Panu w matrycy “na zawsze” i proces “cukrzenia” nie zachodzi. Ale – może to tylko wrażenie.
Dobrze, by Pan tą chwilę jednak znalazł...
Pozdrawiam, po raz kolejny czytając sobie Pański tekst…
Griszeq -- 15.12.2008 - 16:51