Rozmowy OS miały charakter polityczny o rozmiarze strategicznym a nie techniczno-związkowy. Myślę, że wyłoniony skład delegacji “S” odzwierciedlał tę okoliczność. Większość działaczy związkowych to byli, podobnie jak sam Wałęsa, prości ludzie, którzy nie sprostaliby takim negocjacjom. Frasyniuk, Lis czy Bujak byli po prostu ponadprzeciętnie wyrobieni politycznie i oni znaleźli się w składzie delegacji.
Natomiast to, że nasze społeczeństwo jest mało obywatelskie, to już inna sprawa. Ja – w przeciwieństwie do wielu np. nie sądzę, że jakość sprawowoania władzy zmieni się zasadniczo przy przejściu do JOW-ów. Uważam wręcz, że w polskich realiach jedna patologia – czyli partyjniactwo – zostanie zastąpiona inną – czyli szeroką reprezentacją tzw. kandydatów ekscentrycznych, w rodzaju pani Beger, których obecnie partie jednak dość skutecznie odfiltrowują. Ale to tylko moje zdanie.
Natomiast sugestie co do “żądła” itd. pozostawię bez komentarza. Po prostu – to jest zasadniczo inny sposób oglądu ówczesnej rzeczywistości. Dla mnie OS – ze wszystkimi konsekwencjami – był po prostu dobrym dla Polski kompromisem politycznym. Oczywiście są w Polsce środowiska, które uważają inaczej, że nie było w ogóle potrzeby zawierania kompromisu, że komuniści poddaliby się bez walki, tylko trzeba było trochę poczekać. Mnie jednak wydaje się, że jest to argumentacja możliwa jedynie ze współczesnej perspektywy, ponieważ pamiętam tamte czasy dość dobrze i wiem, że jednak dość trudno było wówczas przyjąć takie założenie. Myślę wręcz, że zbliżone one jest do niektórych współczesnych poglądów na II wojnę światową, które to mianowicie zakładają, że zamiast z nazistami walczyć, trzeba było się poddać i przeczekać aż się znowu sami ucywilizują i że w sumie liczba ofiar byłaby wówczas mniejsza.
Dla mnie są to takie gdybania różnych mądrali, co to w ciężkich czasach się harcerstwo bawili albo w szafie miesiącami siedzieli trzęsąc się ze strachu przed UBcją, kiedy inni prawdziwą opozycję robili – taką, która docierała ze swoim przekazem do szerokich środowisk i naprawdę zmieniała myślenie Polaków o systemie.
Wie Pan...
Rozmowy OS miały charakter polityczny o rozmiarze strategicznym a nie techniczno-związkowy. Myślę, że wyłoniony skład delegacji “S” odzwierciedlał tę okoliczność. Większość działaczy związkowych to byli, podobnie jak sam Wałęsa, prości ludzie, którzy nie sprostaliby takim negocjacjom. Frasyniuk, Lis czy Bujak byli po prostu ponadprzeciętnie wyrobieni politycznie i oni znaleźli się w składzie delegacji.
Natomiast to, że nasze społeczeństwo jest mało obywatelskie, to już inna sprawa. Ja – w przeciwieństwie do wielu np. nie sądzę, że jakość sprawowoania władzy zmieni się zasadniczo przy przejściu do JOW-ów. Uważam wręcz, że w polskich realiach jedna patologia – czyli partyjniactwo – zostanie zastąpiona inną – czyli szeroką reprezentacją tzw. kandydatów ekscentrycznych, w rodzaju pani Beger, których obecnie partie jednak dość skutecznie odfiltrowują. Ale to tylko moje zdanie.
Natomiast sugestie co do “żądła” itd. pozostawię bez komentarza. Po prostu – to jest zasadniczo inny sposób oglądu ówczesnej rzeczywistości. Dla mnie OS – ze wszystkimi konsekwencjami – był po prostu dobrym dla Polski kompromisem politycznym. Oczywiście są w Polsce środowiska, które uważają inaczej, że nie było w ogóle potrzeby zawierania kompromisu, że komuniści poddaliby się bez walki, tylko trzeba było trochę poczekać. Mnie jednak wydaje się, że jest to argumentacja możliwa jedynie ze współczesnej perspektywy, ponieważ pamiętam tamte czasy dość dobrze i wiem, że jednak dość trudno było wówczas przyjąć takie założenie. Myślę wręcz, że zbliżone one jest do niektórych współczesnych poglądów na II wojnę światową, które to mianowicie zakładają, że zamiast z nazistami walczyć, trzeba było się poddać i przeczekać aż się znowu sami ucywilizują i że w sumie liczba ofiar byłaby wówczas mniejsza.
Dla mnie są to takie gdybania różnych mądrali, co to w ciężkich czasach się harcerstwo bawili albo w szafie miesiącami siedzieli trzęsąc się ze strachu przed UBcją, kiedy inni prawdziwą opozycję robili – taką, która docierała ze swoim przekazem do szerokich środowisk i naprawdę zmieniała myślenie Polaków o systemie.
Zbigniew P. Szczęsny -- 15.01.2009 - 12:57