ale lubię sobie myśleć, że jednak większość Polaków nie chłonie kazań jak gąbka, ba, że tak naprawdę oni nawet wcale dokościoła nie chodzą. Bo to, że nasze babcie i duża część rodziców chodzi, to muszę się zgodzić. Nie jestem jednak taka pewna czy uzbiera się z tego większość...
spójżmy chociażby na sondaże w sprawie in-vitro: tam jest “fifti-fiti”.
Problemem tu, jak w większości spraw w naszym pięknym kraju, jest totalny brak zaangażowania społeczeństwa w cokolwiek, niechęć do wszelakich przejawów życia politycznego, marazm… tak sobie myślę
A co do istnienia tzw. kompromisu… ja go nie dostrzegam i obawiam się, że jeszcze nie prędko…
naiwnie może,
ale lubię sobie myśleć, że jednak większość Polaków nie chłonie kazań jak gąbka, ba, że tak naprawdę oni nawet wcale dokościoła nie chodzą. Bo to, że nasze babcie i duża część rodziców chodzi, to muszę się zgodzić. Nie jestem jednak taka pewna czy uzbiera się z tego większość...
spójżmy chociażby na sondaże w sprawie in-vitro: tam jest “fifti-fiti”.
Problemem tu, jak w większości spraw w naszym pięknym kraju, jest totalny brak zaangażowania społeczeństwa w cokolwiek, niechęć do wszelakich przejawów życia politycznego, marazm… tak sobie myślę
A co do istnienia tzw. kompromisu… ja go nie dostrzegam i obawiam się, że jeszcze nie prędko…
Kamczatka -- 27.01.2009 - 20:00