Mido,

Mido,

Mam nadzieję, że było super!

Wczoraj nocowałem w Gdańsku, w hotelu Heweliusz i też trafiłem na studniówkę. Powiedz Ojcu, że rodzice tamtej klasy mieli gorzej. Chociaż podejrzewam, że to ich (rodziców) nieodparta potrzeba zdemonstrowania statusu sprawiła, że studniówka wyglądała raczej jak gala wręczania oskarów.

Trzy sale, bufet i bar. Zamówiona orkiestra i para DJ-ów zawodowców.
Kreacje dziewczyn – na oko od 600 zł wzwyż, przeważały długie suknie balowe. Panowie w smokingach i garniturach.

Zrobiło mi się dziwnie, chociaż młodzież miła i sympatyczna. Bo to chyba nie był ich bal. To był bal mamuś i tatusiów połączony z targowiskiem próżności.

Przypomniała mi się moja studniówka, w sąsiadującym ze szkołą kasynie oficerskim. Nic nie płaciliśmy (dekoracje też robiliśmy sami, jak wy), bo na cały bal wystarczyły skladki na komitet rodzicielski. A jedzenie, fantastyczne zresztą, przygotowały mamy maturzystów.

Bawiliśmy się do rana.


Studniówka 2009. Impresja poprzedzająca By: mida (23 komentarzy) 31 styczeń, 2009 - 13:53