Mam w Irlandii znajomych, wyjechali za chlebem, bo chcieli coś nowego itp. I – z tego jak teraz kojarzę – wszyscy opowiadają historię podobną do pańskiej. To znaczy podobne minusy (często dodają, że brak dobrego polskiego jedzenia, ale takiego prawdziwego:), na “plusie” mniej więcej też zbieżnie. Oczywiście z różnicami; nie wszystkim udało się tak dobrze przystosować, nie wszyscy mówią po ang., skala nowych znajomości bywa różna. Klimat Pana notki oddaje jednak rozmowy, które toczyłem.
-->Autor
Mam w Irlandii znajomych, wyjechali za chlebem, bo chcieli coś nowego itp. I – z tego jak teraz kojarzę – wszyscy opowiadają historię podobną do pańskiej. To znaczy podobne minusy (często dodają, że brak dobrego polskiego jedzenia, ale takiego prawdziwego:), na “plusie” mniej więcej też zbieżnie. Oczywiście z różnicami; nie wszystkim udało się tak dobrze przystosować, nie wszyscy mówią po ang., skala nowych znajomości bywa różna. Klimat Pana notki oddaje jednak rozmowy, które toczyłem.
referent Bulzacki -- 19.03.2009 - 08:50