a ja rozumiem Referenta. Bo jak się tu mieszka, to nie bardzo jest czas na szwendanie się po Kijowskiej czy Targowej. Przestrzeń się zawęża; dom, praca, czasami teatr lub kino jakieś centrum handlowe i znajomi; to w Podkowie to w Milanówku. Przemyka się człowiek samochodem gadając w komórę. A jak dworzec, to biegiem Centralny lub Okęcie.
Dla mnie szokiem był Dworzec autobusowy Warszawa-Stadion, gdzie trafiłem po wielu latach nieobecności, przez przypadek. Kalkuta, Panie Kalkuta!
I gdyby nie wyjazdy, nie te wakacyjne, ale w sprawach, to do dziś łykałbym TVN i niczym salonowy Chevalier, gotował owację na stojąco każdemu wpisowi prof. Sadurskiego.
Moja optykę zmienił Ełk. Gdzie co ranek przed kwaterą czekały na mnie dzieci z poPGRowskich wiosek, by im kupić chleb lub mleko. Nie chciały cukierków.
Tam się obudziłem. I z każdym następnym wyjazdem coraz bardziej radykalizowałem.
Sergiuszu,
a ja rozumiem Referenta. Bo jak się tu mieszka, to nie bardzo jest czas na szwendanie się po Kijowskiej czy Targowej. Przestrzeń się zawęża; dom, praca, czasami teatr lub kino jakieś centrum handlowe i znajomi; to w Podkowie to w Milanówku. Przemyka się człowiek samochodem gadając w komórę. A jak dworzec, to biegiem Centralny lub Okęcie.
Dla mnie szokiem był Dworzec autobusowy Warszawa-Stadion, gdzie trafiłem po wielu latach nieobecności, przez przypadek. Kalkuta, Panie Kalkuta!
I gdyby nie wyjazdy, nie te wakacyjne, ale w sprawach, to do dziś łykałbym TVN i niczym salonowy Chevalier, gotował owację na stojąco każdemu wpisowi prof. Sadurskiego.
Moja optykę zmienił Ełk. Gdzie co ranek przed kwaterą czekały na mnie dzieci z poPGRowskich wiosek, by im kupić chleb lub mleko. Nie chciały cukierków.
Tam się obudziłem. I z każdym następnym wyjazdem coraz bardziej radykalizowałem.
Pozdrawiam
yassa -- 27.03.2009 - 23:13