Oczywiście masz rację, ale zapewniam Cię (z doświadczenia moich znajomych, którzy mają adoptowaną córeczkę), że na “rynku” dzieci do adopcji jest bardzo duża konkurencja. Prawo adopcyjne jest dość szatańsko skonstruowane (nie tylko w Polsce) i w związku z tym pula dzieciaków które spełniają oczekiwania przeciętnych rodziców adopcyjnych (są zdrowe, są w odpowiednim wieku, nie ma wobec nich komplikacji prawnych, itd.) jest wbrew pozorom stosunkowo niewielka i wokół nich wytwarza się swoista adopcyjna konkurencja.
Włączenie się w tę konkurencję par homoseksualnych (jak np. w Wielkiej Brytanii) stwarza szczególnie trudną sytuację dla wymiaru sprawiedliwości. Zakładając, że tzw. kryteria obiektywne są identyczne dla pary homo i heteroseksualnej, wydanie przez sąd adopcyjny decyzji korzystnej dla pary heteroseksualnej może być natychmiast zinterpretowane jako dyskryminacja mniejszości…
Summa summarum – wydaje mi się, że cała koncepcja stwarza więcej problemów a jej jedynym uzasadnieniem jest swoista logika prawna, która nie może jednak odgrywać roli pierwszoplanowej w kształtowaniu polityki społecznej. Wydaje mi się, że zamiast dostosowywać istniejące formuły prawne takie jak rodzina, rodzice czy małżeństwo pod oczekiwania homoseksualistów, należałoby stworzyć nowe instytucje, które umożliwiałyby rozwiązanie istniejących problemów (np. spadkowych, opiekuńczych, itd.), lecz nie tworzyły nowych – jak chociażby takich, jak te o których wspomniałem.
Pozdrawiam,
ZS
A ty jeszcze gdzieś indziej pisujesz? Już rzygam tymi prawakami tu i na S24, są jak sitwa – wszędzie wlezą i innych obrzydzają...
@Grześ
Oczywiście masz rację, ale zapewniam Cię (z doświadczenia moich znajomych, którzy mają adoptowaną córeczkę), że na “rynku” dzieci do adopcji jest bardzo duża konkurencja. Prawo adopcyjne jest dość szatańsko skonstruowane (nie tylko w Polsce) i w związku z tym pula dzieciaków które spełniają oczekiwania przeciętnych rodziców adopcyjnych (są zdrowe, są w odpowiednim wieku, nie ma wobec nich komplikacji prawnych, itd.) jest wbrew pozorom stosunkowo niewielka i wokół nich wytwarza się swoista adopcyjna konkurencja.
Włączenie się w tę konkurencję par homoseksualnych (jak np. w Wielkiej Brytanii) stwarza szczególnie trudną sytuację dla wymiaru sprawiedliwości. Zakładając, że tzw. kryteria obiektywne są identyczne dla pary homo i heteroseksualnej, wydanie przez sąd adopcyjny decyzji korzystnej dla pary heteroseksualnej może być natychmiast zinterpretowane jako dyskryminacja mniejszości…
Summa summarum – wydaje mi się, że cała koncepcja stwarza więcej problemów a jej jedynym uzasadnieniem jest swoista logika prawna, która nie może jednak odgrywać roli pierwszoplanowej w kształtowaniu polityki społecznej. Wydaje mi się, że zamiast dostosowywać istniejące formuły prawne takie jak rodzina, rodzice czy małżeństwo pod oczekiwania homoseksualistów, należałoby stworzyć nowe instytucje, które umożliwiałyby rozwiązanie istniejących problemów (np. spadkowych, opiekuńczych, itd.), lecz nie tworzyły nowych – jak chociażby takich, jak te o których wspomniałem.
Pozdrawiam,
ZS
A ty jeszcze gdzieś indziej pisujesz? Już rzygam tymi prawakami tu i na S24, są jak sitwa – wszędzie wlezą i innych obrzydzają...
Zbigniew P. Szczęsny -- 08.05.2009 - 12:54