Kings of Leon – mnie się wydawało, że chłopaki po prostu nie bardzo wiedzą gdzie przyjechali, Caleb powtarzał dwa razy We are Kings of Leon. Dla Polski byli gwiazdą a mysleli, że nikt ich tu nie zna. Stąd pierwsza część koncertu sztywna i odegrana, jak mówisz. Później, im bliżej końca, bardziej się rozluźniki i to było słychać i widać. Na zejście sami twierdzili, że to najlepszy koncert do tej pory na trasie. Byli w szoku, że publika zna piosenki i gorąco reaguje.
Namiot – dla mnie porażka, ciasno, duszno, specyficzna akustyka, szczególnie podczas Pati Yang nie posłużyła muzyce. Miało być niby klubowo, ale chyba lepiej zrobić otwartą scenę. Będzie większy komfort i przyjemność słuchania muzy.
Futrzaku - 5% :)
Kings of Leon – mnie się wydawało, że chłopaki po prostu nie bardzo wiedzą gdzie przyjechali, Caleb powtarzał dwa razy We are Kings of Leon. Dla Polski byli gwiazdą a mysleli, że nikt ich tu nie zna. Stąd pierwsza część koncertu sztywna i odegrana, jak mówisz. Później, im bliżej końca, bardziej się rozluźniki i to było słychać i widać. Na zejście sami twierdzili, że to najlepszy koncert do tej pory na trasie. Byli w szoku, że publika zna piosenki i gorąco reaguje.
Namiot – dla mnie porażka, ciasno, duszno, specyficzna akustyka, szczególnie podczas Pati Yang nie posłużyła muzyce. Miało być niby klubowo, ale chyba lepiej zrobić otwartą scenę. Będzie większy komfort i przyjemność słuchania muzy.
Tyle.
Pozdr
RafalB -- 18.07.2009 - 15:25