Pamietam, pamiętam jak żona mnie budziła, żebym dzieci odwiózł do przedszkola. No i zwlekałem się z wyra. Wspólne sniadańko, samochodzik i bum tralala. Przedszkole koło mojej uczelni (na której wówczas pracowałem). A ja do domku, bo przecież na uczelni się nie siedziało, tylko spotykało ze studentkami.
Ale fajnie
Pamietam, pamiętam jak żona mnie budziła, żebym dzieci odwiózł do przedszkola. No i zwlekałem się z wyra. Wspólne sniadańko, samochodzik i bum tralala. Przedszkole koło mojej uczelni (na której wówczas pracowałem). A ja do domku, bo przecież na uczelni się nie siedziało, tylko spotykało ze studentkami.
pozdrawiam
Synergie -- 04.12.2009 - 14:38