Schiff jest Węgrem. Spokojny dystyngowany Pan, który gra całym ciałem (kiedy coś jest w moll jest smutny, cieszy się, kiedy muzyka przechodzi w “dury”) i nie musi z siebie robić błazna, żeby jakoś tam pewnie nieźle żyć (przywiózł ze sobą do Warszawy, specjalnie na koncert, dwa fortepiany: Pleyela do Chopina i Steinwaya do Bacha).
Chociaż ten Malicki też nagrał kilka ważnych płyt, trzeba mu to oddać. A i “gadane” ma niezłe. Po co ciągnie za sobą Laskowika, nie wiem. Jest to jedna z tych niewielu rzeczy, których nie wiem ;-)
-
Schiff jest Węgrem. Spokojny dystyngowany Pan, który gra całym ciałem (kiedy coś jest w moll jest smutny, cieszy się, kiedy muzyka przechodzi w “dury”) i nie musi z siebie robić błazna, żeby jakoś tam pewnie nieźle żyć (przywiózł ze sobą do Warszawy, specjalnie na koncert, dwa fortepiany: Pleyela do Chopina i Steinwaya do Bacha).
Chociaż ten Malicki też nagrał kilka ważnych płyt, trzeba mu to oddać. A i “gadane” ma niezłe. Po co ciągnie za sobą Laskowika, nie wiem. Jest to jedna z tych niewielu rzeczy, których nie wiem ;-)
——————————
referent Bulzacki -- 01.02.2010 - 17:54r e f e r a t | Pátio 35