No tak.
Przejrzałem to opracowanie. Na kilku tematach – tak mi się wydaje – jakoś się znam. Ale nie dogadamy się, co już widzę, i w sumie nie wiem czyja to wina ;-] Może być, że moja.
Szukanie winnych, to mało produktywne zajęcie. Lepiej przedstawić krytyczne uwagi. Nawet jeśli się z nimi nie będę zgadzał, nie będzie to czas stracony, bo może potrafię dzięki nim jaśniej wyłożyć temat.
W każdym razie imponująco, choć z małą znajomością przyrody, proszę wybaczyć szczerość.
Szczerość za szczerość. Jakoś nie potrafię się przejąć Pańską opinią. :)
Znowu, prawie wszystko powiedział Pan na przykład w takim zdaniu: “To jest elementarz trójpodziału władzy, której nie zna żadna partia rządząca ani opozycyjna”!
Przecież ja opisuję świat, a nie kłócę się z partiami. Jeśli Pan wskaże mi przykład działań którejkolwiek partii sejmowej, pokazujący, że rozumie ona zasadę trójpodziału władzy, to wycofam to zdanie. Problem w tym, że Pan też tego nie łapie, co wykażę analizując Pańskie post scriptvm.
Moja Referentowa, jak nie chce mnie już słuchać, zwykle mówi: “No tak, wszyscy głupi, tylko ty jeden mądry”. To jest taki kod, po którym się resetuję, bo ona nawet jak nie ma racji, to sytuacyjnie prawie zawsze trafia w takich sytuacjach w punkt. Niestety.
Tak jak napisałem, użycie takiego tekstu jako argumentu w dyskusji, rzeczywiście ją blokuje. Niemniej żadna z partii nie była adresatem mojej wypowiedzi, więc nie powinien się Pan najeżać.
Pozdrowienia!
referent
Nawzajem
PS. Przy okazji, zasada trójpodziału władzy nie polega na tym, że sąd jest od rozsądzania sporów legislatywy i egzekutywy.
To dlaczego kompetencja sądownicza powinna być oddzielona od kompetencji wykonawczej i prawodawczej?
Jak istnieje taki spór (co w ogóle jest abstrakcją), to w demokracjach parlamentarnych rząd podaje się do dymisji albo jest odwoływany.
Założenie, że prawodawca jest zawsze jednomyślny z wykonawcą prawa jest tak abstrakcyjne, że trudno w ogóle dyskutować z takim poglądem. Przecież, prawodawca, nie jest w stanie przewidzieć wszystkich możliwych okoliczności stosowania prawa, zaś wykonawcza kompetencja władzy ma zwyczaj interpretować prawo tak, by było jej wygodnie, a nie zgodnie z intencją kompetencji prawodawczej. (Przy okazji warto zauważyć, że to może być wójt i rada gminy, a nie rząd i dwuizbowy sejm, choć ta druga ewentualność też wchodzi w grę.)
Egzekutywa powinna rezygnować ze swojej misji, nie wtedy, gdy ma w jakiejś sprawie inne zdanie niż legislatura, lecz wtedy, gdy uzna, że ramy nakreślone przez prawodawcę uniemożliwiają realizację zadań wykonawcy. To stawia sprawę w trochę innym, bardziej sensownym świetle.
Ewentualnie egzekutywa wysyła wojsko, żeby aresztowało parlament i mamy rewolucję albo tzw. przewrót majowy.
To jest działanie poza systemowe i w czasie przewrotu majowego zamachowcy walczyli z rządem, a zatem z egzekutywą. Sama ze sobą kompetencja wykonawcza się naparzała?
Sądy wymyślono po to, żeby rozsądzać spory i gwarantować wykonywanie prawa (w tym prawa człowieka) w relacjach organy państwa (egzekutywy, legislatywy łotewer) – obywatel.
Sądy najniszego szczebla jak najbardziej. Niemniej czy jest Pan pewny, że po to istniej trybunał konstytucyjny? Pan raczy żartować…
No niech Pan pomyśli, czy to Pana twierdzenie ma jakikolwiek sens.
Jak Pan zapewne zdążył zauważyć, ma. :)
Z kolei argument, że projekty ustaw nie mają pochodzić od egzekutywy jest i kontrfaktyczny i niepragmatyczny. Parlament uchwala ustawy, prowadzi politykę państwa przez stanowienie prawa, ale projekty ustaw są zwykle zgłaszane przez rząd, który ma wszystkie dane o procesach społeczno-gospodarczych i zajmuje się bieżącym rządzeniem. W Niemczech zmiany prawa inicjuje praktycznie tylko rząd. To co Pan opisuje nie występuje ani w życiu, ani w tej bardziej klasycznej literaturze przedmiotu. Ale to oczywiście niczego nie przesądza. Ważniejsze jest to, że nie za bardzo to się trzyma logiki.
Rząd jest od rządzenia jak sam Pan zauważył. Jest naturalnym procesem, że jeśli pozwolimy komuś regulować zasady swojego funkcjonowania, nawet gdy ograniczymy to prawo tylko do zgłaszania projektów regulacji, to ten ktoś będzie pisał przepisy pod siebie. W efekcie ma Pan alienację władzy, jej arogancję i księżycową ekonomię, tak charakterystyczną dla gospodarki socjalistycznej.
Trójpodział władzy po to wymyślono, by poszczególne kompetencje nie wspierały się, tylko kontrolowały. To, że współcześnie w Europie nie ma takiego podziału, to nie znaczy, że jest niesłuszny. To znaczy, że ludziom wydaje się, że można oszukać ludzką naturę, że rządzący, jak ich się dobrze wybierze, to będą przedkładać interes ogółu nad swój własny. A to się nie sprawdza w systemach europejskich. Wszędzie, jak Europa długa i szeroka, ludzie są niezadowoleni ze swojej władzy. Niech Pan zgadnie jakie są tego przyczyny systemowe. Bo to, że winą rządzących jest, że nie są aniołami, tylko ludźmi, to jest wytłumaczenie, ale na to nie mamy wpływu, a na system sprawowania władzy możemy mieć.
Moje propozycje, wbrew Pańskiemu przekonaniu są logiczne i spójne. Co więcej nie zakładają dobrej woli z czyjejkolwiek strony, tylko budują system wymuszający działania pro pvblico bono. Nie twierdzę, że w takim systemie jest łatwo sprawować władzę. Kto powiedział, że rządzenie ma być łatwe, miłe i przyjemne? Proszę to przemyśleć…
Panie Referencie!
No tak.
Przejrzałem to opracowanie. Na kilku tematach – tak mi się wydaje – jakoś się znam. Ale nie dogadamy się, co już widzę, i w sumie nie wiem czyja to wina ;-] Może być, że moja.
Szukanie winnych, to mało produktywne zajęcie. Lepiej przedstawić krytyczne uwagi. Nawet jeśli się z nimi nie będę zgadzał, nie będzie to czas stracony, bo może potrafię dzięki nim jaśniej wyłożyć temat.
W każdym razie imponująco, choć z małą znajomością przyrody, proszę wybaczyć szczerość.
Szczerość za szczerość. Jakoś nie potrafię się przejąć Pańską opinią. :)
Znowu, prawie wszystko powiedział Pan na przykład w takim zdaniu: “To jest elementarz trójpodziału władzy, której nie zna żadna partia rządząca ani opozycyjna”!
Przecież ja opisuję świat, a nie kłócę się z partiami. Jeśli Pan wskaże mi przykład działań którejkolwiek partii sejmowej, pokazujący, że rozumie ona zasadę trójpodziału władzy, to wycofam to zdanie. Problem w tym, że Pan też tego nie łapie, co wykażę analizując Pańskie post scriptvm.
Moja Referentowa, jak nie chce mnie już słuchać, zwykle mówi: “No tak, wszyscy głupi, tylko ty jeden mądry”. To jest taki kod, po którym się resetuję, bo ona nawet jak nie ma racji, to sytuacyjnie prawie zawsze trafia w takich sytuacjach w punkt. Niestety.
Tak jak napisałem, użycie takiego tekstu jako argumentu w dyskusji, rzeczywiście ją blokuje. Niemniej żadna z partii nie była adresatem mojej wypowiedzi, więc nie powinien się Pan najeżać.
Pozdrowienia!
referent
Nawzajem
PS. Przy okazji, zasada trójpodziału władzy nie polega na tym, że sąd jest od rozsądzania sporów legislatywy i egzekutywy.
To dlaczego kompetencja sądownicza powinna być oddzielona od kompetencji wykonawczej i prawodawczej?
Jak istnieje taki spór (co w ogóle jest abstrakcją), to w demokracjach parlamentarnych rząd podaje się do dymisji albo jest odwoływany.
Założenie, że prawodawca jest zawsze jednomyślny z wykonawcą prawa jest tak abstrakcyjne, że trudno w ogóle dyskutować z takim poglądem. Przecież, prawodawca, nie jest w stanie przewidzieć wszystkich możliwych okoliczności stosowania prawa, zaś wykonawcza kompetencja władzy ma zwyczaj interpretować prawo tak, by było jej wygodnie, a nie zgodnie z intencją kompetencji prawodawczej. (Przy okazji warto zauważyć, że to może być wójt i rada gminy, a nie rząd i dwuizbowy sejm, choć ta druga ewentualność też wchodzi w grę.)
Egzekutywa powinna rezygnować ze swojej misji, nie wtedy, gdy ma w jakiejś sprawie inne zdanie niż legislatura, lecz wtedy, gdy uzna, że ramy nakreślone przez prawodawcę uniemożliwiają realizację zadań wykonawcy. To stawia sprawę w trochę innym, bardziej sensownym świetle.
Ewentualnie egzekutywa wysyła wojsko, żeby aresztowało parlament i mamy rewolucję albo tzw. przewrót majowy.
To jest działanie poza systemowe i w czasie przewrotu majowego zamachowcy walczyli z rządem, a zatem z egzekutywą. Sama ze sobą kompetencja wykonawcza się naparzała?
Sądy wymyślono po to, żeby rozsądzać spory i gwarantować wykonywanie prawa (w tym prawa człowieka) w relacjach organy państwa (egzekutywy, legislatywy łotewer) – obywatel.
Sądy najniszego szczebla jak najbardziej. Niemniej czy jest Pan pewny, że po to istniej trybunał konstytucyjny? Pan raczy żartować…
No niech Pan pomyśli, czy to Pana twierdzenie ma jakikolwiek sens.
Jak Pan zapewne zdążył zauważyć, ma. :)
Z kolei argument, że projekty ustaw nie mają pochodzić od egzekutywy jest i kontrfaktyczny i niepragmatyczny. Parlament uchwala ustawy, prowadzi politykę państwa przez stanowienie prawa, ale projekty ustaw są zwykle zgłaszane przez rząd, który ma wszystkie dane o procesach społeczno-gospodarczych i zajmuje się bieżącym rządzeniem. W Niemczech zmiany prawa inicjuje praktycznie tylko rząd. To co Pan opisuje nie występuje ani w życiu, ani w tej bardziej klasycznej literaturze przedmiotu. Ale to oczywiście niczego nie przesądza. Ważniejsze jest to, że nie za bardzo to się trzyma logiki.
Rząd jest od rządzenia jak sam Pan zauważył. Jest naturalnym procesem, że jeśli pozwolimy komuś regulować zasady swojego funkcjonowania, nawet gdy ograniczymy to prawo tylko do zgłaszania projektów regulacji, to ten ktoś będzie pisał przepisy pod siebie. W efekcie ma Pan alienację władzy, jej arogancję i księżycową ekonomię, tak charakterystyczną dla gospodarki socjalistycznej.
Trójpodział władzy po to wymyślono, by poszczególne kompetencje nie wspierały się, tylko kontrolowały. To, że współcześnie w Europie nie ma takiego podziału, to nie znaczy, że jest niesłuszny. To znaczy, że ludziom wydaje się, że można oszukać ludzką naturę, że rządzący, jak ich się dobrze wybierze, to będą przedkładać interes ogółu nad swój własny. A to się nie sprawdza w systemach europejskich. Wszędzie, jak Europa długa i szeroka, ludzie są niezadowoleni ze swojej władzy. Niech Pan zgadnie jakie są tego przyczyny systemowe. Bo to, że winą rządzących jest, że nie są aniołami, tylko ludźmi, to jest wytłumaczenie, ale na to nie mamy wpływu, a na system sprawowania władzy możemy mieć.
Moje propozycje, wbrew Pańskiemu przekonaniu są logiczne i spójne. Co więcej nie zakładają dobrej woli z czyjejkolwiek strony, tylko budują system wymuszający działania pro pvblico bono. Nie twierdzę, że w takim systemie jest łatwo sprawować władzę. Kto powiedział, że rządzenie ma być łatwe, miłe i przyjemne? Proszę to przemyśleć…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 20.02.2021 - 22:34