Wyrus napisał kiedyś tekściora, w którym chciał [tak podejrzewam] skompromitować ideę centralnego planowania. Ja przeczytałem między wierszami, że skoro nie potrzebny jest kierownik Ziemi, i ona jakoś działa to nie potrzebni są pomniejsi kierownicy, aby działały pomniejsze części Ziemi. W granicy każdy powinien zostać kierownikiem samego siebie, a przynajmniej swojej rodziny, czyli coś – co Artur skraca do – „niech każdy pomyśli o sobie a o wszystkich będzie pomyślane”. Czyli wg mnie jest to coś co wg mnie nazywa się anarchokapitalizmem, a wg Tygrysa zoologicznym konserwatyzmem (przy czym on zdaje się jeszcze tego nie wie, albo tak udaje, ale przynajmniej jest na poziomie kierownika [przewodnika] stada).
Tyle teorii – czyli „wszyscy zgadzamy się ze sobą”, a jak wygląda praktyka, czyli realny liberalizm (a jak się okaże potem w tekście realny anarchokapitalizm)? – czyli „a będzie dalej tak jak jest” albo i gorzej.
Prześledźmy realny liberalizm najpierw na przykładzie kolei w USA, planu Wilczka w Polsce i domów schadzek w UE.
W USA był dawno, dawno temu Wolny Rynek – tzn. nie bardzo wolny, bo była wojna, nawet secesyjna. Przyczyną wojny było dymanie Południa przez Północ. Północ produkowała drogie buble i chciała, żeby te drogie buble były kupowane przez Południe. Północ mogła użyć tylko siły. Tą siłą jest władza. („Tam gdzie siła – tam prawo” hehe). Władza wyprodukowała cła importowe. Dopóki USA działały na bazie The Articles of Confederation, to Północ sobie mogła Południowi zagwizdać, dlatego stworzono Unię a w zasadzie zacieśniono współpracę poprzez napisanie nowej konstytucji a w zasadzie traktatu reformującego (z prawnego punktu widzenia USA zdaje się były od początku Unią, mimo nazwy artykułów – ale nie o to tutaj chodzi). Południe męczyło się ponad pół wieku, potem się obraziło i ogłosiło secesję, notabene zgodną z traktatem reformującym zwanym eufemistycznie konstytucją. Ale lobbyści z Północy zaczęli molestować Lincolna – bo straciliby apanaże, no i Lincoln uległ.
Ale wracajmy do kolei. Ponieważ była wojna, to państwo w imię Wyższej Konieczności, musiało dotować pewnych przedsiębiorców. Był to zalążek oligarchii – anomalia, która zniknęłaby na Wolnym Rynku. Zbyt rozrośnięte przedsiębiorstwa padały łupem małych firm transportowych. Zaczęła się wojna cenowa. Ceny potrafiły spaść w ciągu kwartału nawet o połowę. Więc praoligarchowie w kolejnictwie się kartelizowali. Ponieważ stawali się jeszcze większymi molochami, jeszcze trudniej było im na Wolnym Rynku. (To nic, że Was uczono w szkole, że kartele były patologią kapitalizmu i były skuteczne – w dalszej części tekstu dowiecie się dlaczego.) Praoligarchowie zwrócili się więc o pomoc do rządu federalnego. I rząd uległ. Rząd zawsze z jakiś dziwnych powodów ulega. Powstała Interstate Commerce Commission. Zaczęto regulować ceny (cena minimalna za przejazd). Jak to ni pomogło wprowadzono koncesje. Udzielano preferencyjnych kredytów. Oligarchowie się rozrastali. Aż sami stwierdzili, że zostali oligarchami przez wolny rynek (a nie dzięki koncesjom etc) i że trzeba to jakoś kontrolować. Powstało więc prawo antymonopolowe do rozgrywek między oligarchami. Jak jakiś oligarcha wyłamywał się z szeregu to można było go oskarżyć o dumping, albo praktyki monopolowe. To było bardzo perfidne, bo wcześniej używali argumentacji © Mussolini/Corleone o tym, że konkurencja jest nieefektywna i jest gorsza od współpracy, a w granicy monopolu (Corleone). Potem gdy molochy stały się kompletnie nieefektywne – wymyśliły termin Użyteczność Publiczna. Żeby państwo je zaczęło dotować. Aż w końcu koleje upaństwowiono, ku uciesze właścicieli. Co otrzymali ludzie – wyższe ceny usług. Na wyższość cen składało się – cena minimalna, podwyższona cena wynikająca z braku konkurencji, podatki na dotacje. Ponieważ oligarchowie z innych branż zobaczyli, że ta metoda jest skuteczna, też zaczęli lobować. W szczególności zrzeszono banki i powstał FED.
Ale to oligarchom nie wystarczyło, zaczęły się też kredyty dla innych krajów np. w Europie, wszystko dla eksportu.
A jak to się ma do Polski. W Polsce wolny rynek był na korzyść oligarchom, bo oni mieli pieniądze zarobione na spółkach joint-venture. Ale potem to się skończyło, zaczęły się koncesje, a ostatnio płacz a la Roosevelt, że oligarchia wszystko rozkrada i że trzeba nacjonalizować. Coś co wcześniej dzięki zmowie oligarchów zostało zdenacjonalizowane, bo system nacjonalny stał się nieefektywny. Ale być może możliwa jest jakaś równowaga pomiędzy znacjonalizowanym a prywatny – tzn. żeby pasożyt nie zagłodził żywiciela.
A jak w Eurounii? Ponieważ na przykładzie USA i Polski skupiłem się na względach gospodarczych, teraz dla odmiany chciałbym pokazać kwestie społeczne. W Holandii na początku robiono kampanie w mediach, że ćpanie, stosunki z przypadkowymi osobami jest OK – po to by podwyższyć ludziom preferencję czasową – tzn. żeby zachowywali się bardziej jak dzieci czy zwierzęta – mniej planowania – a więcej życia z dnia na dzień. A teraz mówią, że trzeba to kontrolować, bo zrobił się syf. Przy czym znów perfidia polega na tym, że oni ten syf sami zrobili.
Jeśli chodzi o połączenie spraw społecznych z gospodarczymi to choroby weneryczne i tani kredyt to jest to samo – mamy szybką przyjemność w postaci orgazmu albo pieniędzy a w dłuższej perspektywie syfa albo kryzys gospodarczy (który akurat mamy, bo FED utrzymywał stopy na śmiesznym poziomie 1%).
Takie działanie państwa nazywa się Planowanym Chaosem. Określenie w stosunku do gospodarki wprowadził ekonomista Ludwig von Mises. Chodziło mu o to że każda rządowa regulacja robi bałagan – więc potrzebna jest kolejna regulacja, kolejna kontrola, czyli jak Wyrus napisał kolejne koło, kolejny epicykl w tekściorze „Astronomia na kółkach”. Ale jak widać, można ekstrapolować to na sprawy obyczajowe.
Prawdopodobnie sprawa latarń, jest tylko uwłaszczeniem się alfonsów i jest analogiczna do uwłaszczenia się polskiej nomenklatury – najpierw robimy plan Wilczka – potem wmawiamy ludziom że mamy dziki kapitalizm – w przypadku Holandii degrengoladę – a jak się kolesie się uwłaszczą – to blokujemy odstęp do świadczenia usług innym. Być może działanie mafijne tzn. sztuczne podwyższanie ceny przez prawo prohibitów nie działało i trzeba było przejść na koncesje. Nie można zagłodzić ofiary.
Co do otwarcie granic – to realny liberalizm polega na tym, że niby jest więcej wolności – brak granic, ale de facto jest mniej wolności – bo będą wyrywkowe kontrole na trasie. Oczywiście media podały, że to dla naszego Bezpieczeństwa – ta kontrola.
I tu wracamy do Tygrysa i Spenglera. Tygrys skupia się na różowych golarkach i kremach do pięt zupełnie niepotrzebnie. Tak naprawdę powinien się skupić na podpaskach i dezodorantach. A to dlatego, że w reklamach tych produktów padają słowa-klucze Bezpieczeństwo i Ochrona. My chcemy być bezpieczni i chronieni. Wiedzą to spece od reklamy, wiedzą to politycy, wiedział to Corleone.
Państwo rozszerza Kontrolę w imię Bezpieczeństwa i Ochrony, jak też w celu zapobiegnięcia Chaosowi (choć samo Chaos Planowany tworzy).
W ten sposób wszystkie patologie władzy są Społecznie Akceptowalne.
Państwo podwyższa Preferencję Czasową, by infantylizować i animizować człowieka.
Państwo używa Propagandy, by podwyższać Preferencję Czasową oraz wmawiać ludziom, że potrzebna jest coraz większa Kontrola i Regulacja dla Bezpieczeństwa, Ochrony i braku Chaosu.
Jak widać istnieją silne sprzężenia zwrotne, są to procesy samozapętlające się jak Wyrusowe koła.
Ta Propaganda to media – podobno w USA, oligarchia zrobiła badania, które media są najbardziej opiniotwórcze i je kupiła. Lobbowano też za publiczną edukacją. Powstało stowarzyszenie National Civics Federation do propagowania idei państwa obywatelskiego.
Jak to wygląda z zoologicznego punktu widzenia?
Mamy ofiary i drapieżników – drapieżniki zjadają ofiary i jest ich coraz więcej, bo mają pożywienie. Więc ofiar jest coraz mniej, bo więcej jest ich zjadane niż się zdąży rozmnożyc. Drapieżniki głodują i jest ich coraz mniej. Jak jest mniej drapieżników to ofiar rodzi się więcej niż są zjadane. Ofiar jest coraz więcej. Więcej jest też drapieżników cykl zaczyna się od początku.
Marks zrobił kardynalny błąd tworząc klasy – kapitalistów i robotników.
De facto są klasy Wielkich Kapitalistów (Oligarchów) [łącznie z ich robotnikami] i Małych i Średnich Kapitalistów. Wielkim zależy na Interwencjonizmie Państwowym, Małym i Średnim na Wolnym Rynku. Wielcy to Drapieżnicy, Mali to Ofiary.
Mnie jako inżyniera automatyka interesuje modelowanie – także procesów społecznych i ekonomicznych. Teoretycznie powinno mnie też interesowac sterowanie, Regulacja czy Kontrola [po angielsku regulacja to „control”] państwem, ale wiem dzięki Misesowi i ska, że państwo jest procesem niesterowalnym, co najwyżej mogę je – a przynajmniej mam taką nadzieję obserwowac. [Sterowalnośc i obserwowalnośc to są ścisłe terminy używane w automatyce, ja je tutaj trochę relaksuję, ale byc może uda mi się kiedyś zaprezentowac koncepcję w sposób bardziej ścisły].
Do czego potrzebny jest mi Spengler? Ano do znajdywania analogii. Sam pokazałem analogie między USA, UE i Polską. Libertynizm w UE coś podobnego do planu Wilczka w Polsce. Tylko w dwóch różnych sferach – obyczajowej i gospodarki – ale de facto i tak gospodarki, go przecież: – „Jak nie wiadomo, o co chodzi to chodzi o pieniądze”. W USA w pierwszym przedkoncesyjnym etapem nie potrzebny był Wolny Rynek a od razu Interwencjonizm.
To co powyżej napisałem jest tak naprawdę emanacją Spenglerowej Cywilizacji.
Bez Spenglera wiem, że skończy się źle. Wiem to dzięki Orwellowi jego Roku 1984 zawierającemu Teorię i Praktykę Oligarchicznemu Kolektywizmowi. Orwell napisał, że można robic absurdy, ale muszą być one Społecznie Akceptowalne. Tak jak napisał Tygrys nie muszą tu wjeżdżać Leopardy, skoro cała Unia jest Społecznie Akceptowalna.
Czy skończy się tylko na Euroazji, Oceanii i Wschódazji (oni też się integrują). Czy jak twierdzi Rockefeller powstanie rząd światowy (no wygadał się chłopina) – z kierownikiem Ziemi to już jest predykcja, ekstrapolacja etc – problem czy brak Ofiar spowodowany ekstensywną polityką Drapieżników nie zagłodzi samych Drapieżników. Czy dojdzie do takiej sytuacji, czy towarzysze ogłoszą NEP – tak jak to uczynili u schyłku PRLu.
Natomiast realny anarchokapitalizm polega na tym, że ubezpieczyciele połączeni z bankami będą przejmowali socjał od państwa. W prawdziwym anarchokapitalizmie takich instytucji jest dużo podlegają konkurencji a ubezpieczenie jest dobrowolne. W realnym anarchokapitalizmie takich instytucji jest niewiele i ubezpieczenia są obowiązkowe. Zamiast więc płacic podatki państwu, płacimy kasę bezpośrednio oligarchii. Taka specyficzna forma uwłaszczenia – jak zwykle.
Artur uważa, że Spengler jest socjalistą, a nawet – to co? Orwell był okropnym lewakiem – ten cały jego płacz w Roku 1984 to dlatego że komunizm w rzeczywistości to konkurencja do lub ostrzeżenie przed socjaldemokracją.
Ktoś u Wyrusa napisał, że na pisanie i czytanie o Wolnym Rynku szkoda oczu – więc kończę.
————
linki:
http://antyregulacja.salon24.pl/index.html
http://praxeology.net/RC-BRS.htm
http://tekstowisko.salon24.pl/6607,index.html
http://tekstowisko.salon24.pl/46673,index.html
http://hrponimirski.salon24.pl/52867,index.html
http://hrponimirski.salon24.pl/44133,index.html
http://hrponimirski.salon24.pl/23698,index.html
http://hrponimirski.salon24.pl/21344,index.html
————
A tak w ogóle to pozdrowienia i najserdeczniejsze życzenia wesołych świąt i czego tam sobie, życzycie choćby Wolnego Rynku…
Nie myślcie o oligarchach, bo wiecie, że „ja Was…
bawiłem śpiewem swym
tylko dla zwykłej draki
w ogóle prawdy nie ma w tym
to zwykły kawał jest
darujcie to już ballady kres…”
komentarze
Ocho
Szykuje się nieskończenie długa debata. Niech no tylko Nicpoń odzyska laptopa zamkniętego w spiżarce przez żonę a Wyrus wychyli się z zapiecka.
:)
Igła – Kozak wolny
Igła -- 21.12.2007 - 18:06Hrabio,
no dobra, ale co z tego wszystkiego wynika?
Bo robisz to samo co Tygrys- diagnozujesz jakos stan obecny i pytanie co dalej pozostawiasz bez odpowiedzi.
A to, jak jest, wie chyba kazdy srednio rozgarnięty jegomość, nawet bez czytania Spenglera. Wystarczy mieć oczy i łeb na karku.
Co zaś do samego Spenglera. I tego, że socjalista. Mówisz, no to co? Ja mówie na to to, że skoro okazał sie być na tyle idiotą, by być socjalistą, to rzuca to pewien cien na jego proces myślowy. Czyli, powstaje wątpliwość, czy facet aby nie pierdolil glupot?
Tym bardziej, że robi za gościa, ktory sobie ukuł ogólna teorię wszystkiego. Wiesz sam, Hrabio, jak mało sensu maja ogólne teorie wszystkiego, prawda?
Natomiast- ta oligarchia. Przeciez to jest zwyczajna arystokracja, tylko tym razem nie pochodzi “z krwi” a z układu, co jest z jednej strony bez róznicy, bo przeciez ktoś zawsze pociągal, pociaga i pociagać za sznurki będzie. Z drugiej strony, chujowa ta arystokracja jednak. Może w kolejnych pokoleniach przestanie jej sloma z butów wystawać i zacznie pielegnowac cnoty.
No ale do tego potrzebna jest silna wladza w osobie wladcy, który te arystokracje bedzie za pyski trzymał i nie pozwoli jej sie wyrodzić. Natomiast teraz mamy niezakończona pierwotna akumulacje kapitalu przez te nowa arystokrację i tyle. A kretynski ustroj demokratyczny powoduje, ze nie ma na te arystokracje żadnego bata. I takie to jest w kółko Macieju.
Tylko, ze to wszystko jest wiadome, Hrabio i zadna to nowoodkryta Ameryka.
Powstaje pytanie- czto diełat`? Najrozsądniej byloby się zapisać do tej oligarchii calej, nie? No ale to trzeba do tego mieć taki charakter, ze nie sprawia czlowiekowi problemów bycie kurwą.
Artur M. Nicpoń -- 21.12.2007 - 19:00no to ja po prostu wkleję...
Hrabio
Przyzwala Pan na publikowanie prywatnej korespondencji?
Jacek Jarecki -- 21.12.2007 - 19:15Jacek Jarecki
@Artur
OK – ale ja nie pisałem tylko dla Ciebie, ale też sobie a muzom…
wszyscy to wiemy, ale trzeba to głośno powiedziec
monarchia też nie jest OK – bo monarchia sprzedaje monopole i są cechy i gildie – czyli de facto to samo
mamy też 100% rząd prywatny jak to było w Państwie Moskiewskim, czy wczesnej Rosji – gdzie całe państwo było jednym wielkim biznesem księcia… jak Piotr Wielki zobaczył, że jest to nieefektywne wprowadził NEP
w Rzymie republika też zmieniła się w oligarchię a potem to rypsnęło
“The market is a democracy in which every penny gives a right to vote.” [Ludwig von Mises]
hrPonimirski -- 21.12.2007 - 19:16@Tygrys
zapomniał Pan dodac, że Spengler nie był na tyle odpowiedzialny, jak Korwin, żeby powiedziec, o co mu chodzi…
zdaje się Tyberiusz powiedział po Augustowskim New Dealu – że co to kończy się rozdawanie pieniędzy – zaróbcie sobie – zupełnie jak JKM
hrPonimirski -- 21.12.2007 - 19:19Panie Tygrys
Tu jest Tekstowisko a nie Poczta Polska.
Jak pan nie wiesz co to jest tajemnica korespondencji, to zastanów się pan nad wolnością jednostki.
Cudzej, nie swojej. Bo pan sobie szumisz kosztem innych.
Igła – Kozak wolny
Igła -- 21.12.2007 - 19:22@Jacek
tak – niech Pan to reaktywuje – Tygrys zrobił to za moją zgodą
hrPonimirski -- 21.12.2007 - 19:23Szanowny Panie Hrabio
Dies irae, dies illa,
solvet saeculum in favilla…
Inaczej mówiąc, Panie Hrabio: nie jest, kurde, dobrze.
(wg A. Sapokowskiego)
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 21.12.2007 - 19:26Ok, mógł Tygrys oswiadczyć..
Zaraz przywracamy! No problemas!
Jacek Jarecki -- 21.12.2007 - 19:26Jacek Jarecki
@Jacek
oby taka Ochrona i Bezpieczeństwo
hrPonimirski -- 21.12.2007 - 19:30jak na Textowisku były mam świadczone ; )
@wszyscy
ponieważ już nastąpił ekshibicjonizm – muszę napisac o co nam chodzilo z mrówkami – wcześniej rozmawialiśmy o mapowianiu mrówki-neurony i mrowisko-mózg i o tym, że autor książki Goedel, Escher, Bach o Analogiach – przy okazji mrowisko nabijał się, że mrowisko ma poglądy libertariańskie, mimo że neurony są komunistyczne -bo ściśle związane – a ja że facet nie miał racji bo neurony nie kontaktują się za wszystkimi neuronami tylko z otoczeniem jak na Wolnym Rynku i że w mózgu nie ma centralnego sterowania a świadomośc pojawia się z przepływu między neuronami
a mrówki zamiast neuroprzekaźników mają ślady zapachowe…
mrówka jak trafi na blokadę zrobioną przez człowieka – omija ją...
ludzie jak spotykają rządową regulację omijają ja przechodząc do szarej stefy
a państwo blokuje te przepływy
hrPonimirski -- 21.12.2007 - 19:42czy wyście ludzie...
Tygrysie
To trzeba było napisać na początku tej wklejki. I tyle.
Jacek Jarecki -- 21.12.2007 - 19:59Jacek Jarecki
a za kogo...
Hrabio
OK – ale ja nie pisałem tylko dla Ciebie, ale też sobie a muzom…
wszyscy to wiemy, ale trzeba to głośno powiedziec
monarchia też nie jest OK – bo monarchia sprzedaje monopole i są cechy i gildie – czyli de facto to samo
mamy też 100% rząd prywatny jak to było w Państwie Moskiewskim, czy wczesnej Rosji – gdzie całe państwo było jednym wielkim biznesem księcia… jak Piotr Wielki zobaczył, że jest to nieefektywne wprowadził NEP
w Rzymie republika też zmieniła się w oligarchię a potem to rypsnęło
“The market is a democracy in which every penny gives a right to vote.” [Ludwig von Mises]
Mam takie wrażenie, płynące z tego twojego szafowania przykładami skurwienia się systemów, że ty tęsknisz za jakimś takim patentem na rzeczywostość, który by pewne sprawy załatwiał raz a dobrze i nie pozwalał systemowi sie skurwic i obrócic przeciwko ludziom, którym powinien sluzyć.
Tak se neda.
Naturalna cehca wszystkich systemów jest to, że najpierw, w rózny sposób powstają, czyli jakies cwaniaki siłą, przekupstwem, kłamstwem lub zdradą dochodzą do władzy i sie na tym stolcu okopują. Póxniej sobie te systemy lapią jakąś tam swoją mała stabilizację, a później się kompletnie wyradzaja stając sie niesterowalne, niefunkcjonalne i ogólnie do dupy. I zdychaja zastapione przez nastepne, tworzone przez kolejnych cwaniaków, którzy itd.
Tak po prostu jest i do tego nie trzeba jakichs specjalnych filozofów czytać. Jak to juz wielokrotnie podkreslalem jest to wiedza powszechnie znana. Za wyłaczeniem “inteligentów” i “autorytetów moralnych”. Oni kompletnie nie kumaja tego i wierza w te wszystkie bajki o umowie społecznej i tym podobnych bzdetach. I tylko klopot z tego wiecznie.
Tylko widzisz, hrabio, moja neverending utarczka z Tygrysem polega na tym, że on sie jakby zatrzymal na etapie zachwytu nad okryta tajemnica wszechswiata. A ja pytam- NO I?
Bo co z tego, że wiemy jak jest. No wiemy i już. O tym, że jest grawitacja i kamień rzucony w góre spada na ziemię wiedziano od narodzin człowieka, czyz nie? No ale dopiero musiał sie trafic łebski jegomośc jeden z drugim, żeby wykombinowac to, jak te cała grawitacje zaprzac do swojego rydwanu. W tym celu musiał sobie odpowiedzieć na pytanie- CZEGO/ CO CHCĘ?
Więc ja pytam Tygrysa od poczatku naszej gaduły i pytam go juz na wszystkie sposoby- kurwa, Tygrys, czego chcesz? Jak ma do chuja wyglądac niby ten cały twoj świat?
Ja wiem, jak chce, żeby wygladał mój swiat. I dokładnie to pisze w swoich textach. I po mojemu, to na swoje siły i na swoje możliwości robie to co powienienem, żeby ten świat wokół siebie zmieniać. Na taki, jaki uważam za własciwe. I jest w tym i liberalizm i konserwa. To, co uznaje za potrzebne do maxymalizacji osiągow dla maxymalnej ilości ludzi. Bo w takich warunkach i ja bede mógl hakac swój ogródek i rosnąc sobie w najlepsze.
Natomiast Tygrys nie wie czego chce. Wie, że to co jest jest niedobre. Nie podoba mu sie to. Ale weź go spytaj na co chciałby to wymienić? Spytaj Tygrysa, co chce zrobić z tym, że wie, że jest grawitacja? Jaki ma na jej wykorzystanie plan? Tygrys zadnego planu nie ma. Tygrys potrafi wyskoczyc z jakimis totalnie socjalistycznym pomyslem pod tytulem roboty publiczne, co wiadomo jak się kończy.
I widzisz, ja sie nie kłoce z Tygrysem co do mechanizmow. Nie podnieca mnie ten Spengler cały, bo to są banały wbrew pozorom. Wystarczy dobrze Biblie przeczytac- znajdziesz tam nie tylko to, ale znacznie więcej. To jest zaden tam kopernikanski przewrót. Tak jest i z faktami bez sensu jest dyskutować. tylko ja wiecznie pytam- co z tych faktów wynika? Zmieniac system po co? By zrobic jeszcze gorszy? Nie wiadomo jaki? To niby po kiego to robic? Dla zgrywy?
Tu jest pies pogrzebany. Jeśli mamy ochote i determinacje by cos robić, to trzeba sobie zadac pytanie- co chcemy zrobić? I po co to chcemy zrobic?
Po pół roku gaduły z Tygrysem nie znam jego odpowiedzi na te pytania. Nasłuchałem sienatomiast sporo o gównianym “leberalizmie”, co mam za zagrywke cienką.
I na koniec- jesli chcemy cos zrobic i mamy jakis plan na to, jak to ma wszystko wygladać, to musimy miec świadomosc tego, że to sie i tak predzej czy później wyrodzi i zdechnie. To jest akurat pewne. Więc nie warto tworzyć jakichś planow idealnych dopiętych na ostatni guzik ze wszystkimi mozliwymi rozwiązaniami, bo to i tak o kant dupy potłuc. Natomiast pewne jest, że jesli zrobi się dobry plan, dobrego systemu o dobrych podstawach, to bedzie on dzialal długo, wydajnie i wielu ludziom zapewni godziwe i spokojne życie- o co w tej calej zabawie tak naprawde chodzi.
Ale powtórzę, z całą świadomościa tego, że się to tak czy siak skurwi i stanie predzej czy póniej karykatura samego siebie. I zdechnie.
Proste jak budowa cepa. O czym tu niby filozofowac i sie na jakichs niemieckich martwych socjalistów powolywac?
Artur M. Nicpoń -- 21.12.2007 - 21:32nie...
Drogi Nicponiu
Problem w tym, że pomyslu jakby nie ma. Choć nie, on jest, tylko go zobaczyc trudno, bo zasiedziali jestesmy w tej filozofii, co od lat sie nam po książkach róznych pęta. A my się nią zachwycamy, bo filozofia przeciez od tego jest, by sie nią zachwycać, nieprawdaż?
A jak już jakiś pomysl się pojawi, to filozofowie różni (niekiedy politykami też zwani) zaczna swoje posiady i tak nam ten pomysl, tę prawdę opracują, wylożą, że się znowu do starego upodobni.
Potrzeba nam tego trzeciego oka, o którym poeci i fantasci piszą, by inaczej na nas samych spojrzeć, albo zobaczyć nas takimi, jak nas w Księdze Ksiąg opisano. Gdzie napisano, jak żyć trzeba.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 21.12.2007 - 21:48>Lorenzo
“A my się nią zachwycamy, bo filozofia przeciez od tego jest, by sie nią zachwycać, nieprawdaż?”
Oczywiście, że nieprawda. Filozofia nie jest po coś.
Pozdro.
wyrus -- 21.12.2007 - 22:02Drogi Wyrusie
Po pierwsze – nie zabieraj mi prawa do zlosliwości.
Po drugie – wszystko jest po coś, a więc filozofia także.Podobnie jak w przypadku lańcucha pokarmowego, tylko w wymiarze myśli. Ot, taki sobie determinizm (w wydaniu laika).
Pozdrawiam
Lorenzo -- 21.12.2007 - 22:15>Lorenzo
1. Ja prawa Tobie żadnego nie zabieram :-)
2. Jasne, oddychanie też jest po coś. Filozofia to jest drapanie się kiedy Cię swędzi. Ale to trzeba Spinozę czytać i Kierkegaarda, a nie księdza Tischnera :-)
O tym czytaniu to nie do Ciebie, to tylko moja opinia.
Pozdro.
wyrus -- 21.12.2007 - 22:22Tygrysku,
... padnę ze śmiechu
Wirtualne voodoo tu odczyniasz Misiaczku. Możesz ten wynalazek opatentować.
————————-
triarius
Jeśłi to jest twoja odpowiedz, to cię informuje, że słabiutko. Bardzo słabiutko.
Ale cały czas pozdrawiam cię czule.
Artur M. Nicpoń -- 21.12.2007 - 22:45i ta czułość się liczy -...
Wyrusie Drogi
Przecież Ci mówilem, żem laik. Ale i tak na moje wyszlo: jak Cię swędzi, to się drapiesz, by Ci ulgę przynioslo, albo ból. Czyli spelnia niejako funkcje terapeutyczną dla duszy, acz Hexenhammer w sposob dość przekonywujacy twierdzi, że nie tylko. No, chyba że idzie o Boga i jego istotę.
A ze mną to rzeczywiście możesz tylko o Brooku Bazonie porozmawiać. Albo Mrożku. Jak to z laikiem:)))
Pozdrawiam w sposób nieunikniony
Lorenzo -- 21.12.2007 - 23:00