Jednym z motorów ludzkiego działania jest chciwość. Lewica postoświeceniowa uważa, że człowiek z natury jest dobry. Lewica też uważa, że kapitaliści kierują się chciwością, więc trzeba pisać ustawy, które będą ograniczać chciwość kapitalistów. Bo tylko kapitaliści są chciwi, a ludzie sprawujący władzę nie. Władza nie ma możliwości, więc tworzenia ustaw na potrzeby kapitalistów, bo jest z natury dobra. Władza będzie pisać tylko ustawy pro pvblico bono.
Mam zupełnie odmienne zdanie na ten temat. Kapitalista jest chciwy, – ale dopóki nie używa przemocy – jedyną metodą na zaspokojenie własnej chciwości to zarobienie pieniędzy poprzez świadczenie jak najlepszych usług. Kapitalista może się dopuścić oszustwa, ale ono szybko wyjdzie na jaw i straci klientów. Jednak kapitalista może zaspokoić trwale chciwość poprzez wymuszenie.
Gdy kapitalista chce ograniczyć np. konkurencję w gastronomii, może się zwrócić np. do mafii o podpalenie konkurencyjnego lokalu lub o zwiększenie haraczu z tegoż lokalu (by działalność konkurencji przestała być opłacalna). Kapitalista może się też zwrócić do rządu o nałożenie koncesji na świadczenie usług w gastronomii, bo przecież on jest zły i mógłby kogoś otruć. Oczywiście koncesję dostaje on. Może też poprosić o nałożenie dodatkowych podatków, samemu dostając korzystne ulgi. Wszyscy zyskują, kapitalista ma więcej kaski, politycy mają więcej kaski, a opinia publiczna się cieszy, bo głupiemu to zawsze radość.
Więc mi się wydaje, że większość ustaw, jest właśnie pisana po to by dać komuś jednemu zarabiać a innemu nie. Stąd konkurs. Można wybrać sobie dowolną ustawę i spróbować pospekulować, kto na niej zarobi, a kto zostanie przysłowiowo wydymany. Nie chodzi mi o nazwiska, wystarczy wskazanie, że dzięki danej ustawie jakiś zarobi jakiś pan produkujący cegły. I jak się przy tym dogadywano. Przyznam się, że nie przeglądałem dziennika ustaw, więc nie podam przykładu ustawy. Mogę natomiast wskazać pewne rozporządzenie pewnego ministra, które interesowało mnie z pobudek czysto prywatnych.
Jakoś niedawno przyszło do mnie dwóch panów. Panowie byli polskimi hydraulikami i powiedzieli, że muszą mi rozbić parę kafelków glazury w łazience, żeby wymienić wodomierz. Ja powiedziałem, że się nie zgadzam, bo wodomierz jest sprawny. W tym momencie panowie złożyli mi propozycję nie do odrzucenia – albo mi zdemolują łazienkę i wymienią wodomierz albo mi wodociągi naliczą taki ryczałt, że pójdę z torbami. Ja się pytam, co się wodociągom nie podoba w moim wodomierzu. Oni, że wodociągom nic, ale nie podoba się władzy, która wydała takie i takie rozporządzenie. Panowie próbowali mnie jeszcze pocieszyć, że nie jestem sam, bo oni co drugiej osobie demolują łazienkę. Gwoli sprawiedliwości napiszę, że panowie wcześniej kombinowali kilka minut czy by się nie dało uniknąć demoli. Panowie dodali, że powinienem to zrozumieć, bo przecież producent wodomierzy musi zarobić.
Okazało się, że panowie minęli się z prawdą. To nie producent zarabia, bo ja nie dostałem nowego wodomierza, tylko stary, który był zabrany komuś innemu i certyfikowany. Zarabia więc jakaś firma certyfikująca (legalizująca). Swoją drogą aż wolę nie myśleć u kogo te wodomierze wcześniej były.
To się fachowo nazywa Rozporządzenie Ministra Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej z dn. 2.IV.2004 w sprawie prawnej kontroli metrologicznej przyrządów pomiarowych. Możecie sobie sprawdzić Państwo, kto 2 kwietnia 2004 r. był ministrem Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej. Można też sobie poszukać tych firm legalizujacych i skojarzyć je z odpowiednimi biznesmenami. Sprawa wg mnie jest dużo bardziej poważna od tej co jest ostatnio na tapecie, bo pół miliarda z afery hazardowej to się rozkłada na 30 mln dorosłych obywateli po 16zł 67gr. Natomiast łatanie łazienki to trochę droższa impreza. Ciekawe czy minister wtedy też latał jak kot z pęcherzem za kumplami, bo mu biznesmen czy inny kapitalista głowę suszył tymi certyfikatami. Jak rozumiem państwo uchroniło mnie przed oszustwem i chciwością ze strony wodociągów, bo w jego mniemaniu sam nie byłbym w stanie nalać sobie 5l wody do wiaderka i zobaczyć czy wskazanie wodomierza wzrosło o te 5l. Nie mógłbym, bo do tego pewnie potrzeba siły Herkulesa i mądrości Ateny. Chyba nie muszę dodawać, że panowie hydraulicy mogliby zrobić to samo w imieniu wodociągów, gdyby wodociągi czuły się przeze mnie oszukiwane. Oczywiście za tę ochronę (tak możemy przeczytac w komentarzu do rozporządzenia, że chronione są prawa konsumenta – sic!), czyli legalizację zapłacę w wyższych rachunkach za wodę, czy innych podatkach. Więc nawet jakbym miał inaczej położone kafelki to i tak, ktoś by ekstra zarobił. Legalizacja kosztuje 30-40zł na taki domowy, zakładając, że się ma 2 wodomierze (ciepła i zimna woda; choc niektórzy mają po 4 – osobno łazienka i kuchnia). Więc lekko stówa na rodzinę, ile rodzin może mieć wodomierze – milion, 10mln? Afera jest więc na 100 mln czy miliard. Kafelków nawet nie wspomnę.
To był przykład szkodliwego prawa, Mi chodzi o coś więcej. Chodzi mi, żeby to jednak było barwne. Kataryna zebrała zdarzenia i rozmowy około ustawy hazardowej. Ja chciałbym, żeby Państwo na swoich blogach opisali równie barwnie, jak mogły być dogadywane inne ustawy. Oczywiście będzie to fikcja literacka, ale da nam to możliwość sprawdzenia czy takie sytuacje mają jeden wspólny schemat czy jest kilka schematów – więc im więcej Państwo wykażą inwencji tym będzie ciekawiej. Czy np. zawsze jakiś minister lata jak kot z pęcherzem za innymi, a inni nie chcą, bo to godzi w interesa innych lobbystów? Więc ci inni ministrowie najpierw muszą się spytać swoich lobbystów, czy oni ustąpią. Etc. Może ktoś napisze scenariusz, opowiadanie, że np. jest odwrotnie – oni w rządzie obliczyli jaki należy napisać pakiet ustaw, by każdy wpływowy biznesmen był zadowolony i żeby mniej więcej wyszło po równo. W tym wypadku trzeba skojarzyć kilka ustaw. I odwrotnie, minister będzie męczył biznesmena, że musi się zgodzić, bo nie jest sam i musi dać innym zarobić. Oczywiście ustawy są prawdziwe – wzięte z dziennika ustaw – ale osoby są fikcyjne np. minister budownictwa Iksiński, producent cegieł Ygrek, etc. Bo nie chodzi tu o dziennikarstwo śledcze, a literaturę socjologiczno-psychologiczno-kryminalną i poznanie pewnych modeli ludzkich zachowań, a nie oskarżanie konkretnych ludzi za głupotę czy złą wolę.
Nagrodą w konkursie będzie superniespodzianka. Więc warto się zaangażować. Jak konkurs wypali i pojawi się kilka fajnych wpisów, napiszę tekst, w którym wyłonię zwycięzców. Pod tą notką proszę o podawanie linków do tych tekstów. Powodzenia.
komentarze
Hm, lepiej nie pisąć tych tekstów,
bo wyjdzie, że politycy posłuchają i kolejne przekręty będą.
Pozdrawiam, ciesząc się z powrotu pana Hrabiego po (zbyt) długiej nieobecności , tekst przeczytałem z przyjemnością.
grześ -- 05.10.2009 - 19:37grzesiu
ale chodzi o ustawy co już są ; )
chyba, że im się coś przypomni…
dzięki, również pozdrawiam
hrPonimirski -- 05.10.2009 - 19:58Panie Hrabio!
Dawnośmy tu Pana nie widzieli.
Gość w dom, Bóg w dom. Witamy.
Niestety nie wezmę udziału w Pańskim konkursie, bo mnie odrzuca od tych wszystkich durni, którzy ograniczają swoją i moją wolność dla doraźnego zysku.
Natomiast jeśli chodzi o ustawy, to niech Pan spojrzy na dowolną ustawę „zawodową”. Te wszystkie cechy powoływane w XXI wieku w systemie
niewolniczym, pardon, demokratycznym, to jest rechot historii, która nikogo niczego nie nauczyła.Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 06.10.2009 - 11:38Hrabio.
Nie znam się na tym!
Ale mi się podoba :)
pozdrawiam
MarekPl -- 07.10.2009 - 05:02______________________________
Nie wszystko jest takie oczywiste