W moralności – skrajna prawica. W gospodarce – Trzecia Droga.
Jak wiadomo, jestem zdecydowaną przeciwniczką demokracji. Nie podoba mi się, że duże grono ludzi, nie mających pojęcia o polityce i historii, może decydować o losach swojej Ojczyzny. Nic więc dziwnego, iż staram się wymyślić idealny ustrój polityczny – taki, który naprawdę służyłby Narodowi. Pod względem moralnym, państwo powinno być jak najbardziej konserwatywne – wręcz skrajnie prawicowe. Pod względem gospodarczym – tercerystyczne (ani nie kapitalistyczne, ani nie socjalistyczne). W jednym z moich poprzednich felietonów napisałam: “uważam, że państwo powinno mieć wiele do powiedzenia w kwestii ekonomii. Najlepiej, by opiekowało się obywatelem tak, jak rodzice opiekują się dziećmi”. Co można rozumieć przez słowo “rodzice”? Kto ma być “matką” i “ojcem” Narodu? Otóż – Kościół katolicki oraz świecki przywódca. Mielibyśmy wówczas teokrację i prawicowy autorytaryzm w jednym…
Kościół – “matka Narodu”.
O tym, jak ważna jest rola Kościoła w “wychowywaniu Narodu”, pisał już Roman Dmowski – naczelny ideolog polskiego nacjonalizmu. Oto odpowiedni cytat: “Bez tego, co zrobił chrystianizm i Kościół Rzymski w dziejach, nie istniałyby narody dzisiejsze. Dziełem Kościoła było wychowanie indywidualnej duszy ludzkiej, mającej oparcie moralne w swym własnym sumieniu, a stąd posiadającej poczucie obowiązku i odpowiedzialności osobistej; on związał różne szczepy, z ich odrębnymi kultami szczepowymi, w jednej wielkiej religii; on u kolebki dzisiejszych narodów europejskich, w pierwszej połowie średniowiecza, był w ogromnej mierze organizatorem państwa, jego bowiem ludzie byli jedynymi oświeconymi ludźmi, bez których ani urządzenie państwa, ani organizacja stosunków międzypaństwowych nie była możliwa; on wreszcie niósł ludom wielkie dziedzictwo Rzymu, jego cywilizację, prawo rzymskie, które stało się podstawą bytu całego świata zachodnio-europejskiego i na którym wychowały się instynkty społeczne, tworzące dzisiejszy naród. (...) Nasi praojcowie w czasach przedchrześcijańskich nie czuli się przede wszystkim jedną społecznością, dzielili się na szczepy, na rody, prowadzące między sobą walki. Nie czuli się nią właściwie jeszcze po wygaśnięciu domu Piastów. Nie posiadali oni w swoim ustroju duchowym większości tych pierwiastków, które stanowią dzisiejszą wartość naszą, jako ludzi i jako narodu, i które dziś nas wiążą mocno w jeden naród. Łączyło ich w jedną całość drogą przymusu państwo, o ile samo istniało jako całość; ale dopiero Kościół, bądź jako współpracownik państwa, bądź w walce z nim, urabiał wiekową pracą duszę jednostki, zbliżał ją ku dojrzałości, kształcił w niej sumienie, niszczył pierwotne, utrudniające byt społeczny instynkty, naprawiał obyczaje, które wcale nie były tak wysokie, jak to sobie dawniej wyobrażano, tworzył silną rodzinę bo w pierwotnym ustroju rodowym ród był silny, ale rodzina słaba. Panujący bądź popierali go w tej pracy, bądź przeszkadzali mu, to też taką pracę mógł wykonać tylko potężny Kościół powszechny, niezależny od władzy państwowej i zdolny jej się przeciwstawić”.
Kościół ma swoje zasady, na których opiera się już od tysięcy lat. Chociaż w przeszłości zdarzały mu się złe czyny, za które później musiał przepraszać Jan Paweł II, KK powinien pozostać serdecznym przyjacielem państwa. “Matka Narodu” jest instytucją silną, dobrze zorganizowaną, wierną swoim zasadom oraz sprawdzoną przez wieki, toteż zawsze wiadomo, czego się po niej spodziewać...
Przywódca – “ojciec Narodu”.
Sprawa z “ojcem Narodu”, czyli przywódcą, przedstawia się nieco inaczej. Nie jest on bowiem organizacją, tylko człowiekiem z krwi i kości, który posiada indywidualne cechy charakteru, poglądy, atuty i słabości. Przywódca, w odróżnieniu od Kościoła, może niespodziewanie umrzeć, zejść na złą drogę, załamać się nerwowo albo podać do dymisji. Poza tym, jest jednostką, a nie zrzeszeniem osób konsekrowanych. Jaki, wobec tego, powinien być idealny… dyktator (nie bójmy się tego słowa)? Jakie powinny być jego kompetencje, a jakie cechy charakterologiczne?
Pora na dyktatora!
Zacznijmy od tego, że idealny przywódca musi być silny duchem. “Silny duchem”, to znaczy: odporny psychicznie, opanowany, zdecydowany, asertywny, obdarzony siłą przebicia, umiejętnością wpływania na ludzi i wyrazistą osobowością. Musi postępować i zachowywać się w taki sposób, aby obywatele dobrowolnie i z przyjemnością poddawali się jego woli. Dobry dyktator powinien wystrzegać się impulsywności, zarozumiałości, niesprawiedliwości, nieuczciwości, zakłamania i hipokryzji, aby godnie reprezentować swój kraj oraz być autorytetem dla rządzonych. Wszelkie hulanki, lekkomyślne ekscesy i inne karygodne zachowania powinny mu być zupełnie obce. Ważne, by przywódca wywodził się dokładnie z tego Narodu, który mu powierzono, oraz otaczał się swymi rodakami (chyba, że kandydatem na stanowisko państwowe będzie jakiś nadzwyczajny, wybitnie uzdolniony i pozytywnie nastawiony do kraju cudzoziemiec). Dyktator musi szanować swoich poddanych, łącznie z opozycją, która po poniżającym potraktowaniu mogłaby się przecież zbuntować. “Ojciec Narodu”, pomimo swoich szerokich wpływów, powinien pozostać w pełni ludzki i pokorny wobec prawa – pisanego oraz niepisanego. Nie wolno mu nadużywać swojej władzy, np. do zabijania, zastraszania, torturowania obywateli. Przywódca nie ma obowiązku wierzyć w Boga, ale musi utrzymywać przyjazne stosunki z Kościołem (wszak państwo i KK to wielodzietne “małżeństwo”!). Krótko mówiąc, dyktator ma być człowiekiem prawym – zarówno w życiu publicznym, jak i prywatnym.
“Ojciec Narodu” powinien być rzeczywistą głową państwa, a nie szarą eminencją, manipulowaną przez swoich doradców. Rozstrzyganie sporów, uchwalanie lub odrzucanie ustaw, prowadzenie reform, decydowanie o ewentualnych działaniach wojennych, obsadzanie stanowisk państwowych – to wyłącznie jego przywileje. Przywódca powinien być zwierzchnikiem wszystkiego, co należy do państwa, np. armii, oficjalnych mediów… Jednocześnie nie wolno mu się mieszać w sprawy Kościoła, sądów, tudzież w życie obywateli. Wolne media, wspólnoty wyznaniowe, niezależne organizacje, niepubliczne szkoły, prywatne sklepy oraz inne rzeczy, oderwane od państwa, muszą pozostać dla niego nietykalne. Dyktator rządzi bowiem państwem i jego majątkiem, a nie życiem, umysłami i własnością obywateli.
Podsumowanie
Nie od dziś wiadomo, że Naród to wielka rodzina, a Ojczyzna – jej dom. Ponieważ rodziny powinny być pełne i stabilne, niezwykle ważna jest rola “matki” (Kościoła katolickiego) i “ojca” (świeckiego przywódcy). Każdy dom powinien być otwarty i życzliwy dla gości, ale nie może pozwalać, by przybysze przejmowali obowiązki gospodarzy. Natomiast dzieci muszą być zadbane i dobrze wychowane, a zarazem obdarzone ściśle określonym “pakietem” praw i wolności.
komentarze
re: Matka i ojciec Narodu
Jako zwolennik wolności i demokracji ciesze się ,że nawet w Twoim wspaniałym ustroju miałbym wolny wybór – pomiędzy stosem Świętej Inkwizycji a szubienicą władzy świeckiej.
KrzysP -- 22.08.2008 - 09:17??????????????
“...jest instytucją silną, dobrze zorganizowaną, wierną swoim zasadom oraz sprawdzoną przez wieki, toteż zawsze wiadomo, czego się po niej spodziewać...”
Wnoszę, że Koleżanka wie czego spodziewać się po Kościele Katolickim.
Czy może mnie Koleżanka oświecić?
Pozdr
RafalB -- 22.08.2008 - 13:41mam wrażenie że ten blog
to prowokacja…
I’d rather be a free man in my grave
Docent Stopczyk -- 24.08.2008 - 23:18Than living as a puppet or a slave
Twoje komentarze to prowokacja.
Jak wyżej.
Natalia Julia Nowak -- 25.08.2008 - 11:39tak
jasne
I’d rather be a free man in my grave
Docent Stopczyk -- 25.08.2008 - 21:10Than living as a puppet or a slave
Pani Natalio!
Idealizm jest rzeczą piękną, niemniej proza życia nie bardzo do niego pasuje. Stereotyp Polaka – katolika jest nośny ale fałszywy. Wiara w to, że kościół będzie dbał o ludzi, gdy będzie miał władzę, jest szczytem naiwności. Pani propozycja, jeśli ją traktować serio budzi przerażenie.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 11.10.2009 - 13:54