Czymże jest antyutopia?
Co rozumiem pod pojęciem “antyutopia”? Chyba to samo, co większość społeczeństwa – okrutny, groteskowy do granic absurdu świat przyszłości, który na pierwszy rzut oka wydaje się nowoczesny, wysoko rozwinięty i uporządkowany, ale w rzeczywistości stanowi piekło na Ziemi. Antyutopia to świat, który z każdym dniem staje się coraz straszniejszy – absolutne przeciwieństwo tego, o czym marzymy w naszych nieśmiałych, niemających nadziei na spełnienie marzeniach. Dziwaczne ustawy i decyzje władz, szokujące wyroki sądów, nienormalne, tudzież niemoralne traktowanie zwykłych obywateli. I to osamotnienie, zagubienie, świadomość, że w żaden sposób nie możemy zmienić swojej sytuacji. Koszmar, z którego najzwyczajniej w świecie nie da się obudzić… Idąc tym tokiem rozumowania, można powiedzieć, iż antyutopia to wszystko, co nas otacza. Jesteśmy bohaterami potwornej książki lub filmu, ale akcja tego dzieła dzieje się naprawdę i nikt jej nie kontroluje. Żyjemy w antyutopii; nie bójmy się spojrzeć prawdzie w oczy.
Wiele pytań, jedna odpowiedź
No, bo jak nazwać świat, w którym kobiety posiadają prawo do rozrywania na kawałki swoich nienarodzonych dzieci, a państwo i opinia publiczna uważają to za coś dobrego? Jak nazwać świat, w którym baba, której odmówiono tego barbarzyńskiego przywileju, otrzymuje odszkodowanie od tak zwanych “obrońców praw człowieka”? Jak nazwać świat, w którym odważny opozycjonista, opisujący zgodnie z prawdą to wydarzenie, trafia do sądu i zostaje ukarany wysoką karą pieniężną? Co można powiedzieć o kraju, w którym bezrobotna kobiecina zostaje skazana na karę grzywny za używanie jednego, niepoprawnego politycznie słowa? Co można powiedzieć o społeczeństwie, cieszącym się jak głupie z utraty niepodległości i trafienia w szpony wszechpotężnej organizacji politycznej, o której mądrzy ludzie mówią, iż dąży do stworzenia rządu światowego? Jakie określenie pasuje do świata, w którym średnio skuteczny prezydent, popierający mordowanie nienarodzonych dzieci oraz inne nieetyczne występki, zostaje uhonorowany najwyższą nagrodą pokojową? Jakie określenie najlepiej charakteryzuje konstytucję, która z jednej strony gwarantuje wszystkim obywatelom wolność słowa, a z drugiej – zabrania głoszenia kilku niewygodnych poglądów? Ja znam tylko jeden wyraz, którym można nazwać taką rzeczywistość: antyutopia (lub dystopia, ale to synonim).
Tragedia to NIE jest “Romeo i Julia”!
Jedna z moich gimnazjalnych nauczycielek, która uważała, iż moja ex-klasa niewłaściwie się zachowuje i nie robi żadnych postępów w nauce, stwierdziła kiedyś: “Tragedia to nie jest ‘Romeo i Julia‘. Tragedia to to, co wy robicie!”. Ja zaś mogę powiedzieć: “Antyutopia to nie jest ‘Rok 1984‘. Antyutopia to to, co widzimy każdego ranka po przebudzeniu!”. Boli mnie, kiedy wchodzę na informacyjne strony internetowe i znajduję tylko zatrważające wiadomości. Boli mnie, kiedy otwieram podręcznik do WOS-u i spostrzegam, że kolejny temat jest napisany z punktu widzenia jednej ideologii, a jego autorzy wyraźnie wartościują zjawiska społeczno-polityczne oraz narzucają uczniom określony sposób myślenia. Boli mnie, kiedy osoby publiczne, którym ufam, są oczerniane przez media i przeciętnych, zmanipulowanych “zjadaczy chleba”. Boli mnie, kiedy owi “zjadacze chleba” idą do urn i podejmują decyzje zgubne dla swojego kraju, a nawet dla całej Europy. Boli mnie, kiedy myślę o tym, że żadna z wartościowych partii i organizacji nie ma szans na zdobycie władzy. Boli mnie, bardzo boli… A ten ból wyraźnie się wzmaga, kiedy przypominam sobie, iż nie ma na niego żadnego lekarstwa. Ach, jak boli… jak boli… Ktoś głupi mógłby powiedzieć, że skoro jestem taka zrozpaczona, to powinnam pójść do psychologa. Ale wierzcie mi, iż żaden psycholog – nawet najbardziej doświadczony – nie zdoła zmienić naszego Ponurego Świata Przyszłości. Cóż znaczy jeden człowiek w porównaniu z tym molochem?! Nic… Jak zeszłoroczny śnieg…
Donkiszoteria, frazeologia i…
Nie mam już wiary we własne siły, zdaję sobie sprawę z faktu, że moja walka zakończy się sromotną klęską. Bój, który naiwnie toczę już od wielu lat, można porównać do uderzania głową w mur i wycia: “a mury runą, runą, runą”. Żyję tylko po to, aby obserwować powolne konanie resztek dobra i sprawiedliwości oraz wykrzykiwać banalne frazesy typu: “Jaka piękna katastrofa!”. Jednak żyję, bo nie mam innego wyjścia. I to jest, moi Drodzy, antyutopia. “Vanitas vanitatum et omnia vanitas! – stwierdził nieśmiertelny Kohelet. – Marność nad marnościami i wszystko marność!”. Niektórzy mędrkowie mawiają: “każdy dzień zbliża nas do śmierci”, ale kto nam zagwarantuje, iż zgon rzeczywiście skończy wszystko? A może “po drugiej stronie” będzie nam jeszcze gorzej? George Orwell napisał kiedyś: “wojna to pokój, wolność to niewola, ignorancja to siła”. Ja bym do tego dorzuciła: “antyutopia to rzeczywistość”. Ech… Po co piszę te słowa? Przecież nie mają one sensu… To chyba nagromadzone emocje wychodzą ze mnie przez palce i chaotycznie układają się w zdania…
Koniec!!!
Natalia Julia Nowak,
upadła idealistka
P.S. Powyższy felieton został napisany w dniu uhonorowania Baracka Obamy pokojową Nagrodą Nobla i w przeddzień podpisania Traktatu Lizbońskiego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. 9 października 2009 roku – dzień, którego nie powinnam była dożyć…
komentarze
Natalio, ja tylko w sprawie
jednej, bo przeczytałem twoją notkę poprzednią w S24 (tu jej nie było) i twój P.S. do twojego testu o tym, że nie powinnaś dożyć itd
Więc powiem jak zwykle szczerze, weź nie pitol głupot, wyjdź na spacer, zobacz jak świat jest piękny, że pada deszcz, że jest cudownie jesiennie zimno, że świeżym powietrzem można się zaciągnąć, że multum różnych rzeczy…
naprawde UE, traktat i jeszcze inne rzeczy w stylu rząd światowy to są sprawy, na które szkoda czasu.
A powodów do dołowania czy deprechy życie dostarcza aż za nadto i inni ludzie i fakt, że się ma pokręconą osobowość (to o mnie, nie o tobie), że żadna UE już do tego nie potrzebna:)
Prezent dla ciebie:)
grześ -- 10.10.2009 - 20:59o bljad...
Natalia Julia – zawsze możesz wyjechać do Irlandii, gdzie aborcja wciąż jest zakazana (bo to jakaś obsesja u ciebie). To jest ogólnie katolicki, cnotliwy i moralny kraj, a władzę świętego Kościoła powszechnego tysiące dzieci poczuły tam na własnej dupie. Niestety – dosłownie.
A co do “rządu światowego” ... Miej litość dziewczyno. Ja na ten przykład trzymam kciuki za silną Unię Europejską, mówiącą na zewnątrz jednym głosem. Bo inaczej o świecie będą decydować Waszyngton, Moskwa i Pekin, a nam Europejczykom zostanie rola drugorzędna. Tego chcesz ?
MAW -- 10.10.2009 - 23:12