W niniejszym felietonie chciałabym opisać sen, który nawiedził moją głowę 10 lutego 2012 roku. Sen, który był niesamowicie logiczny, realistyczny i symboliczny. Sen, który w prostej formie sygnalizował pewne problemy związane ze współczesnym światem. Sen, po którym długo nie mogłam się otrząsnąć.
Śniło mi się, że czytałam jakąś dyskusję w serwisie Prawica.net – całkiem możliwe, że toczyła się ona pod moim artykułem. Autor pierwszego komentarza pisał, że nie zgadza się z treścią zamieszczonej wyżej publikacji. Autor drugiego komentarza polemizował ze swoim przedmówcą. Kazał zwrócić uwagę na to, że w Szwecji “już teraz jest stosowane programowanie M Plus Ultra” (domyśliłam się, że Internauta popełnił błąd i że miał na myśli słynne MK-ULTRA, znane również jako Monarch. Zjawiska, o których mowa, to nowoczesne metody prania mózgu i kontroli umysłu).
Aby być bardziej wiarygodnym, komentator nr 2 dołączył do swojej wypowiedzi kilka filmików z portalu YouTube.com. Wyświetlały się one nie w formie linków, tylko w formie małych ekraników – tak, jak to jest w serwisie Prawica.net. Włączyłam jedno z tych nagrań i natychmiast przeniosłam się do miejsca akcji, czyli do Szwecji. Trafiłam do jakiegoś przedszkola lub szkoły podstawowej. Pomyślałam, że z pewnością będę obserwować lekcję wychowania seksualnego.
I chyba rzeczywiście było to wychowanie seksualne, choć na pierwszy rzut oka przypominało ono wuef. Znajdowałam się bowiem w niewielkiej sali gimnastycznej. Dzieci, prawdopodobnie same dziewczynki, leżały na matach rozłożonych bezpośrednio na podłodze. Na znak nauczyciela lub nauczycielki, uczennice zaczęły się podnosić – jakoś dziwnie, powoli, bez emocji, jakby w transie. Przyszło mi do głowy, że chociaż dzieciaki zachowują się identycznie i sprawiają wrażenie zahipnotyzowanych, to nie jest to jeszcze powód, żeby oskarżać Szwecję o prowadzenie projektu Monarch. Ale to w dalszym ciągu był filmik z YouTube.
Nic więc dziwnego, że zobaczyłam – z punktu widzenia widza – pracownicę tej placówki wypowiadającą się do kamery. Wyglądała ona jak Mylene Farmer w teledysku “Maman a tort” (wyrazista kokarda – jeden z triggerów używanych w ramach mind control. Ciekawostka: piosenka “Maman a tort“ mówi o lesbijskiej miłości). Kobieta powiedziała: “Często dotykamy dzieci, co ludziom z innych krajów może się wydawać szokujące”. Moją pierwszą reakcją było oburzenie i zaniepokojenie. Potem jednak pomyślałam (z korzyścią dla Szwecji), że istnieją pewne różnice kulturowe. To, co dla Szwedów jest normalne, dla nas może być zdumiewające – i odwrotnie.
Po chwili akcja snu przeniosła się gdzie indziej. Znajdowałam się w pomieszczeniu, które przypominało szkolny korytarz. Oprócz mnie, było tam wielu młodych ludzi w wieku licealnym lub wczesnostudenckim. Wszyscy byli ubrani tak elegancko, jakby mieli przystąpić do matury – chłopcy nosili garnitury, a dziewczęta garsonki. Bardzo zastanawiający był sposób, w jaki podzielili się owi młodzi ludzie. Otóż stali oni w parach jednopłciowych. Doszłam do wniosku, że jestem w szkole średniej i że muszę patrzeć, jak młodzież (w ramach edukacji seksualnej) symuluje śluby homoseksualne.
Zajrzałam do otwartej sali, przed którą stali uczniowie, i moje domysły się potwierdziły. Spostrzegłam długi, drewniany stół, przy którym siedziały dwie nauczycielki. Każda z jednopłciowych par miała za zadanie podejść do pani siedzącej po prawej stronie stołu. Tam odgrywało się krótką scenkę nawiązującą do ślubu gejowskiego/lesbijskiego. Nauczycielka, siedząca po prawej stronie stołu, zauważyła, że zaglądam do sali. Chyba miałam nietęgą minę, bo kobieta zadała mi pytanie: “Jak się pani czuje?”. Odpowiedziałam niepewnie: “Wszystko dobrze!”.
W końcu nadszedł moment, w którym to ja miałam zagrać w ślubnej dramie. O dziwo, musiałam zasymulować zarówno ślub heteroseksualny, jak i homoseksualny (z tym pierwszym poradziłam sobie dosyć łatwo). Chociaż we śnie przez cały czas byłam kobietą, do obu “ślubów” przystępowałam z partnerem płci męskiej. Gdy ja i mój kolega podeszliśmy do nauczycielki, aby zainscenizować ślub gejowski, edukatorka zapytała mnie z lekką kpiną w głosie: “Dlaczego pani tak na mnie spojrzała? Czy dlatego, że jest pani nieprzygotowana, czy dlatego, że chce pani MNIE zrobić na złość?”.
Natychmiast zaczęłam się tłumaczyć: “Wcale nie! Jestem przygotowana i wcale nie chcę zrobić pani na złość! Zależy mi na egzaminie!”. Zrozumiałam, że sytuacja jest poważna, a nauczycielka – pod względem charakterologicznym – przypomina jedną z moich byłych wykładowczyń. Dotarło do mnie, że edukatorka podejrzewa mnie o niechęć do małżeństw LGBT. Wydedukowałam, że jeśli chcę zdać egzamin, to muszę zachowywać się w taki sposób, żeby całkowicie rozwiać wątpliwości nauczycielki.
Miejsce akcji znowu się zmieniło. Ponieważ wszystko, w czym uczestniczyłam, było filmikiem z portalu YouTube, ponownie przeobraziłam się w widza. Na ekranie pojawiło się coś w rodzaju tabelki, wyjaśniającej scenę z symulowanymi, homoseksualnymi ślubami. Okazało się, że budynek, w którym byłam egzaminowana, to nie jest żadna szkoła ani uczelnia, tylko więzienie, ośrodek reedukacyjny. Jakaś Szwedka (rumuńskiego pochodzenia) skierowała tam pewnego Szweda (arabskiego pochodzenia), który należał do prawicowej partii, grzeszył brakiem tolerancji i musiał się nauczyć pozytywnego stosunku do gejów i lesbijek.
Wówczas pojęłam, co tak naprawdę się dzieje. Spłynęło na mnie pełne zrozumienie. Uzmysłowiłam sobie, o co właściwie chodzi. I się obudziłam.
Natalia Julia Nowak,
10 lutego 2012 roku
komentarze
rany boskie
Wyłącz sieć, idź pobiegać.
“Potem jednak pomyślałam (z korzyścią dla Szwecji)”
ROTFL
Pino -- 12.02.2012 - 07:50