Miałem dziś już napisany spory kawałek tekstu o twórczości pani Grochal na temat rorat i pacierzy w rodzinie Dudów w ostatnim „Newsweeku” gdy znów dopadł mnie Waszczykowski.
Oczywiście on nie uparł się jakoś szczególnie na mnie ale od dość dawna mam chyba alergię na wspomnianego ministra i jak postanowi wykazać się jakąś „dyplomatyczną aktywnością” to natychmiast odczuwam nieomal fizyczny ból.
Ja zdaję sobie sprawę, że spora cześć zwolenników obecnej władzy i w ogóle PiS potrafiła a może nadal potrafi zachwycać się Waszczykowskim dowodząc, że tego czy tamtego skutecznie „zaorał”.
Staram się z reguły nie popadać w egzaltację i dokonania władzy oceniać na zimno. I wychodzi mi raczej, że Waszczykowski najskuteczniejszy jest w „oraniu” siebie samego oraz społecznego odbioru własnego ugrupowania. U jego zwolenników najbardziej zdumiewa mnie brak elementarnej umiejętności łączenia faktów, który każdego powinien doprowadzić do wniosku, że za dwa największe kryzysy wizerunkowe PiS nikt nie odpowiada w większym stopniu od Waszczykowskiego. Chodzi mi o kryzys „wenecki”, który przyspieszył „umiędzynarodowienie” sprawy Trybunału Konstytucyjnego i kryzys „brukselski”, który reanimował opozycję i zrobił Tuska „feniksem z popiołów”.
Wiem, a raczej domyślam się, że Waszczykowski nie był autorem pomysłu bezsensownej szarży w Brukseli ale nie zrobił wiele lub zgoła nic by albo ją wyperswadować albo zmniejszyć jej negatywne skutki. Zrobił natomiast sporo by do ostatka trzymać nas w przekonaniu, że rozgrywamy to po mistrzowsku. Kiedy wydawało mi się, że krwawo bo krwawo ale sprawę reelekcji Tuska mamy zamkniętą i pozostaje nam czekać na jej obumarcie za sprawą pomysłów „totalnej opozycji” w rodzaju śpiewania „Ody do radości” Waszczykowski wyskoczył z „fałszerstwem”, które ma zamiar wyjaśniać.
A ja, nie do końca mogąc wyjść ze zdumienia weryfikuję naprędce swą opinię o Ministrze Spraw Zagranicznych Rzeczpospolitej Polskiej. Nie uważam, że żaden z niego dyplomata i wyjątkowo mierny polityk. Uważam, przynajmniej teraz, że jest zwyczajnie głupi.
Pewnie w emocjach jestem nadmiernie surowy dla ministra i jak mi złość przejdzie, krytykował go będę powściągliwiej. Ale z cała pewnością nie zmienię zdania, że z Waszczykowskim PiS, jego prezes i obecna Premier popełnili dwa błędy. Pierwszym było powołanie go do kierowania resortem a drugim jest trwanie w tym pierwszym błędzie.
Ktoś powie, że teraz, gdy PiS jest w defensywie, odwoływanie Waszczykowskiego pogłębiłoby tylko kłopoty partii. Powiem, i nie ma zbyt wielkich szans, że się pomylę, że jeśli Waszczykowski zostanie to kłopoty PiS ma gwarantowane. A odwołanie w jeszcze gorszej sytuacji nie poprawi niczego bardziej niż teraz.
Nie wiem czy ktoś, kto jest w PiS odpowiedzialny za przekaz (o ile w PiS w ogóle ktoś taki jest bo sądząc z efektów przekazu wcale takie pewne to nie jest) zdaje sobie sprawę, że polityczni przeciwnicy znaleźli pole walki o poprawę swoich notowań i że znajduje się ono na działce, za którą odpowiada Waszczykowski. Jeśli sobie zdaje to powinien od jakiegoś czasu źle spać. A w zasadzie nie spać i 24 godziny na dobę kombinować jak zneutralizować szkody, których narobił i jeszcze narobi Waszczykowski. A jeszcze bardziej kombinować jak przekonać tych, których przekonać należy jak najszybciej, że Waszczykowskiego trzeba się pozbyć.
I na koniec, żeby dodatkowo ulżyć swojej złości, wyjaśnię czemu tyle razy napisałem nazwisko Waszczykowskiego miast tu i ówdzie zastosować zamiennie inne możliwe określenia (np. „szef dyplomacji”). Może powinienem się wstydzić ale satysfakcję i niemałą radość sprawia mi fakt, że edytor kompletnie nie kojarzy nazwiska Waszczykowski konsekwentnie podkreślając je i oferując w ramach korekty kilka opcji od „Waszczuk” po „Szczypkowski”.
ps. Wiem, że to drugi tekst dziś ale dopiero co “odnowiłem śluby” i równam do reszty miejsc, gdzie piszę.
komentarze
Krótko... Tak jak Merlot lubi:))
Waszczu nie jest najzgrabniejszy
yassa -- 27.03.2017 - 19:58Szczególnie jako dyplomata, nieszczególny.:)))
Otósh
Problem PISu z Waszczykowskim jest szerszy. I boleśniejszy, ponieważ inny kluczowy resort również się z nim (tym problemem) boryka. A co najmniej dwa następne przebierają nóżkami w poczekalni.
Jest to problem niesterowalności. Ani Waszczu, ani Antek nie mogliby zagrać w żadnej przyzwoitej orkiestrze. Odstawiają swoje partie solowe nie patrząc ani na dyrygenta ani w nuty. I nieważne który z trójki maestros stoi przy pulpicie, walą na odlew. Jakaś nieznana siła lub siły pozwalają im na to.
Bezradność dyrygentów jest widoczna.
PS. Wyłącz poprawiacza. To zuo wcielone.
merlot -- 27.03.2017 - 22:58Panowie!
Bardzo mnie bawi, gdy różni socjaliści deliberują, kto jest winny. To nie ten czy inny minister jest czemukolwiek winny. To system jest do d…y. A co do ministrów spraw zagranicznych, to jest pewną tradycją, że nie są oni wybitnymi politykami. Wystarczy wspomnieć pułkownika Józefa Becka, którego harcerska postawa skończyła się napaścią Niemiec na Polskę, zamiast na Francję… Witold Waszczykowski nie odbiega od tego poziomu.
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 01.04.2017 - 20:10Ogólnie...
Przepraszam, że nie dyskutuję ale nie wyrabiam się za bardzo nawet z pisaniem. Postaram się poprawić.
rosemann -- 05.04.2017 - 18:20ps. Co to jest “poprawiacz”?
To jest…
…ten dupek w komputerze, który uważa, że zna lepiej ortografię od Ciebie.
merlot -- 05.04.2017 - 19:14Dupek...
Ja akurat cieszę się, że jest :)
rosemann -- 06.04.2017 - 17:29