Miałam skomentować tekst Artura, ale widząc faktyczny pomór w ostatnim czasie na txt, zamieszczę notkę.
Problem jest taki, że w mediach dominuje tzw. Sadurszczyzna, promuje się swobodę obyczajową. Ba! wspierają ją duże pieniądze.
Młodzi ludzie, alergicznie reagujący na wszelkie krępujące ich więzy, łasi na poklaski, zwiększenie wolności, łykają jak ciepłe kluchy papkę propagandową, teksty, filmy, książki, programy tv.
Jak my “katole” śmiemy narzucać postępowcom nasz zasady moralne, dlaczego prawo ma być po naszej stronie?
I tu w odpowiedzi dominuje nudna, sztywna gadka prawicowców, której młodzi ludzie kompletnie nie słuchają.
A wystarczy jasno zakomunikować konsekwencje, jakie grożą żyjącym niemoralnie.
Choroby weneryczne i zakźne, bezpłodność, problemy psychiczne, społeczne, prawne etc…
Chcesz uprawiać seks z kim chcesz i jak chcesz ok. Weź tylko wkalkuluj w tą przyjemność ryzyko zarażenia się chorobą, niechcianą ciążę. A jeśli jesteś w związku, na którym Ci zależy, wkalkuluj ryzyko, że partner się o chwilach przyjemnoości dowie, albo inny bliscy. Masz to gdzieś, bo nikt się nie dowie? To zastanów się, czy będziesz umiał sie do tego przyznać osobie, na której Ci zależy, żeby jej nie stracić. Bo jeśli nie, to sam szykujesz na siebie smycz. Bo zawsze ktoś o Twoich wybrykach, kompromitujących, wstydliwych wie. Wielki Brat patrzy…Nie wierzysz? Poczytaj w necie, pooglądaj filmy, masz publikacje tu na txt, jak w PRL SB kaptowało szpicli, jak to się dzisiaj robi.
Oczywiście, nawet czystego jak łza można złamać. Znajdą się metody, gdy komuś bardzo zależy…
Ale temu czystemu jak łza zależy na tym, by swoim życiem nie krzywdzić innego człowieka.
Jeśli w ten sposób do Ciebie nie dotarłam, to pomyśl. Po co promowana jest ta swoboda, żeby Ci dać wolność, czy żeby Ci spętać? Czy wierzysz, że duża kasa pompowana w lansowanie modnych ciuchów, zwyczajów etc ma się nie zwrócić? Ona już się zwraca, z nawiązką. Zarabiają producenci prezerwatyw, używek, ciuchów, lekarze, koncerny farmaceutyczne.
Nie wiesz komu ufać? Jeśli masz rodzinę, pilnuj jej, dbaj o nią. Jeśli jej nie masz, albo jej członkowie są jeszcze gorsi niż Ty, idź do kogoś komu ufasz. A jeśli już nikomu nie ufasz idź do Dominikanów, Franciszkanów.
Ty też się trzy razy zastanów zanim coś zrobisz, czy nie skrzywdzisz w ten sposób drugiego człowieka, zwłaszcza Ci bliskiego.
A nawet gdyby był obcy, to postaw się w jego sytuacji, czy chciałbyś, by ktoś Tobie coś takiego zrobił.
Oczywiście większość i tak nabierze rozumu na własnych błędach, część nigdy nie nabierze…
Ten tekst jest dla tych, co myślą przed nie po, mają więc rozum.
Ten tekst jest dla tych co umieją zmierzyć się z własnymi błędami, mają więc jaja.
Ten tekst jest dla tych, co szanują drugiego człowieka, mają więc serce.
p.s.
Wyszło moralizatorsko, sztywno, bardzo ogólnie.Ale szczegóły można doczytać, albo zacząć rozmawiać, komentując, jeśli oczywiście czytelniku chcesz.
komentarze
O, rany...
Raporty dotyczące sprzedaży alkoholu wykazały, że po raz pierwszy wódka wygrała z piwem. Mój współpracownik, młodszy ode mnie o 6 lat, skomentował to: “Bo Wy jesteście pokolenie piwa, my – pokolenie wódki”. Popuszczamy pasa coraz bardziej: niby postęp społeczny, a tu coraz niżej spadamy. O, tempora! O, mores!
Ale z drugiej strony – nie my pierwsi narzekamy. Narzekali pięć lat temu, dziesięć, dwadzieścia i sto. W 1970 r. Francoise Mallet-Joris napisała: “Zdobywanie pieniędzy na spłatę rat za samochód bardziej człowieka pochłania i męczy niż lektura >Les habits noirs< lub odmawianie różańca… (ktoś może powie, że to opium; przypuśćmy, ale opium działa uspokajająco, podczas gdy maxi-ton przyprawia o szaleństwo, a zakupy na kredyt, tyrania mody, irytująca gazeta i pogoń za karierą to maxi-ton)”. Prawda, że moglibyśmy i dziś napisać tak samo?
Na koniec gorzki dowcip o dwóch studentach. Lepiej się go słucha niż czyta, ale trudno.
Student piszący pracę licencjacką pyta drugiego: – Słuchaj, jak się pisze: “wtoreg” czy “wtorek”? – Nie mam pojęcia, sprawdź w słowniku – mówi drugi.
Frida -- 27.03.2009 - 01:19Po piętnastu minutach pierwszy przychodzi i mówi: – Kurde, przeryłem wszystkie wyrazy na “F” i nic nie znalazłem…
Frido
Ja nie narzekam, doprawdy wychodzę z założenia, że każdy sobie rzepkę skrobie.
Ja tylko czasami coś powiem, napiszę, zajmę stanowisko…
Bo nikt się nie zmieni po przeczytaniu tekstu, może jak dłużej poczyta to zacznie myśleć, że jednak coś jest w tym.
Ale do zmiany potrzeba interakcji rzeczywistej, świadectwo żywych ludzi, kontakt z nimi, na własne oczy ujrzenie efektów, na własnej skórze doświadczenie błędów.
Tak jest z dorosłymi.
Walczyć trzeba o młodych, by ich nie skrzywili, ani rodzice, ani cywilizacja materialistyczna. Jeśli będą mieli szansę w prawdziwym życiu porównać postępowców i konserwatystów, to wybiorą prędzej czy później konserwatystów.
Ważne, by rozmawiać z nimi na przykład o prezerwatywach jak Jacek Jarecki w swoim tekście, a nie sztywno, nudno z buzią w ciup.
Młodzież intuicyjnie wybiera prawdę, wolę działania, miłość, przyjaźń, wolność.
Jej bunt to walka o te ideały, uciekanie w skrajności to chęć zwrócenia na siebie uwagi, samotność, potrzeba przynależności i akceptacji.
Dzieciaki są fajne i mają w sobie dobro, to świat dorosłych je zmienia, zbyt często wręcz odczłowiecza.
dziękuję za komentarz i pozdrawiam
AnnaP -- 27.03.2009 - 08:44Hm, pokłócę się chyba:)
Miałam skomentować tekst Artura, ale widząc faktyczny pomór w ostatnim czasie na txt, zamieszczę notkę.
Ano, fakt, pomór i lipa, lipa i doły, nuda i nic się nie dzieje, jak w polskim filmie:)
A mam wrażenie, że gorzej będzie…
Problem jest taki, że w mediach dominuje tzw. Sadurszczyzna, promuje się swobodę obyczajową. Ba! wspierają ją duże pieniądze.
No sorry, ale to ściema, czym ma byyć owa sadurszczyzna?
Poza tanim sloganem?
To taki fantom jak polityczna poprawność w Polsce, pokolenie JP 2, michnikowszczyzna, układ itd
Znaczy nic ten termin nie mówi i upchnąć można tu wszystko co nam się nie podoba, skojarzywszy wcześniej z nielubianym Sadurskim?
No bez sensu.
A swoboda obyczajowa była od zawsze i będzie, najwyżej była ukrywana i piętnowana.
Młodzi ludzie, alergicznie reagujący na wszelkie krępujące ich więzy, łasi na poklaski, zwiększenie wolności, łykają jak ciepłe kluchy papkę propagandową, teksty, filmy, książki, programy tv.
E tam, mam wrażenie, że młodzi akurat są bardzo odporni na papke, włąśnie myślą, buntują się, czytają, są z zasady czasem “wbrew” i “przeciw”, zresztą wystarczy ile prawaków i pseudobuntowników młodych w necie się produkuje, momentami takie pierdoły i slogany powielane wielokrość przez prawicowych czy konserwatywnych publicystów wypisuje…
Ale wydaje im się, że się buntują i właśnie przeciwko tryndom powszechnym są:)
Jak my “katole” śmiemy narzucać postępowcom nasz zasady moralne, dlaczego prawo ma być po naszej stronie?
I tu w odpowiedzi dominuje nudna, sztywna gadka prawicowców, której młodzi ludzie kompletnie nie słuchają.
No to trza się nauczyć gadać nie sztywno i ciekawie.
A poza tym to narzekanie na młodzież, to przypomina o tym fragmencie znalezionym z czasów starożytności, gdzie autor tyż się nad młodymi pastwi.
No taki lajf i źle by było gdyby było inaczej:)
A wystarczy jasno zakomunikować konsekwencje, jakie grożą żyjącym niemoralnie.
Choroby weneryczne i zakźne, bezpłodność, problemy psychiczne, społeczne, prawne etc…
A to ściema.
Znajomość konsekwencji i zła, jakie niosą nasze czyny , wcale nas od nich nie odwodzi.
Człowiek w większości nie uczy się na błędach, ba, sa błędy, które popełniamy ciągle.
Wiem przykładowo, że jak przesadzę z alkoholem, będę następny dzień umierał, mam tę świadomość, ale jednak piję, bo tak wychodzi jakoś.
Choć po pewnej imprezie sprzed 3 tygodni, to już stwierdziłem, że już starość i że nigdy więcej:)
Wiem,że papierosy szkodzą, ale palę (znaczy nie ja, tylko przykład to:)
I można mnożyć przykłady.
Wcale nie jest tak, że za moralne zycie czeka nas nagroda jakaś a za złe kara, przynajmniej nie wg standardów świata.
jedyna nagroda to może być poczucie że godnie i przyzwoicie żyję i czyste sumienie.
I tyle.
ba, często jest tak, że ci uczciwi moralni i z zasadami przegrywają.
Według reguł świata tego.
I w oczach większości.
Tej katolickiej też.
Bo głupi, bo naiwni, bo łapówki dać nie umieli, bo pracy se załatwić nie umieli, bo “uczciwi”, ale co im po tej uczciwości i honorze?
Głupki i tyle.
Poza tym oczywiście, że trzeba się zastanawiać, że trzeba nie krzywdzić itd.
Ale wiele z rzeczy, które np. religia katolicka uważa za niemoralne nie krzywdzą nikogo.
Nie krzywdzi drugiego człowieka masturbacja, antykoncepcja, seks przed śubem, związki homoseksualne, ba, nawet nie krzywdzi in vitro itd
A wszystko to jest złe wg tej etyki.
za to realne krzywdy często są bagatelizowane, przemilczane, w imię ideologii dobrej, słusznej i naszej nawet pochwalane.
Nie jest to wszystko takie proste.
Czy lepiej dla ideologii, prawdy i podkreślenia swojej wspaniałości potępić kogoś, stwierdzić, że jego życie jest do dupy i się upajać swą wyższością.
Czy lepiej pozwolić mu żyć jak chce.
Ale być zawsze gotowym pomóc, jak trzeba.
Jak ta jego wolność przyniesie złe efekty.
Wiem, trudne, wiem, heroiczne, ale to jest dla mnie esencja miłości.
Więc w gruncie rzeczy chrześcijaństwa.
Nie grożenie paluszkiem i pitolenie, pardą, o zepsuciu.
P.S. Jakby co, proszę nie odbierać tego osobiście, tak mnie nocną pora naszło na moralizowanie:), mam nadzieję, że nie pojechałem momentami za ostro.
grześ -- 28.03.2009 - 00:43hej grześ
Od razu kłócić, wymienimy poglądy :)
No sorry, ale to ściema, czym ma byyć owa sadurszczyzna?
Poza tanim sloganem?
To taki fantom jak polityczna poprawność w Polsce, pokolenie JP 2, michnikowszczyzna, układ itd
Znaczy nic ten termin nie mówi i upchnąć można tu wszystko co nam się nie podoba, skojarzywszy wcześniej z nielubianym Sadurskim?
No bez sensu.
A swoboda obyczajowa była od zawsze i będzie, najwyżej była ukrywana i piętnowana.
No właśnie, ten fantom to promowanie swobody obyczajowej. Kiedyś trzymano lud za pysk pietnując nawet podstawową wolność i ukrywając własne zepsucie, dzisiaj promuje się róbta co chceta, i doi się kasę z ludu aż miło, a ten szczęśliwy daje się prowadzać jak cielę na rzeź.
Generalnie mogę wzruszyć ramionami jak Ty, wolnoć Tomku w swoim domku. ale to i do mojego domu się wdziera, więc milczeć nie będę.
E tam, mam wrażenie, że młodzi akurat są bardzo odporni na papke, włąśnie myślą, buntują się, czytają, są z zasady czasem “wbrew” i “przeciw”, zresztą wystarczy ile prawaków i pseudobuntowników młodych w necie się produkuje, momentami takie pierdoły i slogany powielane wielokrość przez prawicowych czy konserwatywnych publicystów wypisuje…
Ale wydaje im się, że się buntują i właśnie przeciwko tryndom powszechnym są:)
Nie są odporni, a powielane slogany są tego dowodem.
Znajomość konsekwencji i zła, jakie niosą nasze czyny , wcale nas od nich nie odwodzi.
Człowiek w większości nie uczy się na błędach, ba, sa błędy, które popełniamy ciągle.
Wiem przykładowo, że jak przesadzę z alkoholem, będę następny dzień umierał, mam tę świadomość, ale jednak piję, bo tak wychodzi jakoś.
Choć po pewnej imprezie sprzed 3 tygodni, to już stwierdziłem, że już starość i że nigdy więcej:)
Wiem,że papierosy szkodzą, ale palę (znaczy nie ja, tylko przykład to:)
I można mnożyć przykłady.
To pomnóż przykłady, ale dla doświadczeń związanych z moralnością. Kac tu nie ma nic do rzeczy, chociaż też go nie lubię. :)
Wcale nie jest tak, że za moralne zycie czeka nas nagroda jakaś a za złe kara, przynajmniej nie wg standardów świata.
Tego nigdzie nie twierdziłam.
ba, często jest tak, że ci uczciwi moralni i z zasadami przegrywają.
Według reguł świata tego.
I w oczach większości.
Tej katolickiej też.
Bo głupi, bo naiwni, bo łapówki dać nie umieli, bo pracy se załatwić nie umieli, bo “uczciwi”, ale co im po tej uczciwości i honorze?
Głupki i tyle.
Tego uczysz młodzież?
Poza tym oczywiście, że trzeba się zastanawiać, że trzeba nie krzywdzić itd.
Ale wiele z rzeczy, które np. religia katolicka uważa za niemoralne nie krzywdzą nikogo.
Nie krzywdzi drugiego człowieka masturbacja, antykoncepcja, seks przed śubem, związki homoseksualne, ba, nawet nie krzywdzi in vitro itd
A wszystko to jest złe wg tej etyki.
za to realne krzywdy często są bagatelizowane, przemilczane, w imię ideologii dobrej, słusznej i naszej nawet pochwalane.
Tu nie ma między nami różnicy, ja jestem chrześcijanką, ale nigdzie w swoim tekście nie twierdziłam, że dogmaty religii katolickiej wyznaczają granice moralności.
Czy lepiej dla ideologii, prawdy i podkreślenia swojej wspaniałości potępić kogoś, stwierdzić, że jego życie jest do dupy i się upajać swą wyższością.
Czy lepiej pozwolić mu żyć jak chce.
Ale być zawsze gotowym pomóc, jak trzeba.
Jak ta jego wolność przyniesie złe efekty.
Wiem, trudne, wiem, heroiczne, ale to jest dla mnie esencja miłości.
Więc w gruncie rzeczy chrześcijaństwa.
Nie grożenie paluszkiem i pitolenie, pardą, o zepsuciu.
P.S. Jakby co, proszę nie odbierać tego osobiście, tak mnie nocną pora naszło na moralizowanie:), mam nadzieję, że nie pojechałem momentami za ostro.
Czy ja potępiam, podkreślam swoją wspaniałość, stwierdzam, że jego życie jest do dupy, albo upajam się wyższością?
Ale nie potrafię bezczynnie czekać, jak ktoś zniszczy sobie życie. Żyjemy w społeczeństwie, narodzie. To zobowiązuje.
Chociaz generalnie zależy mi jeszcze na dzieciakach, starsi mi zaczęli zwisać, zmęczenie życiem chyba się objawia.
pozdro :)
AnnaP -- 28.03.2009 - 16:40Arturowi to by trza jakąś linkę
podesłać pewnie?
Igła -- 28.03.2009 - 16:46Bo on dość mało kumaty jest.
I nieśmiały do kobitek.
:)
AnnoP, odniosę się za jakiś czas,
bo muszę w końcu od internetu się oderwać.
Ale późnym wieczorem pewnie wrócę:)
grześ -- 28.03.2009 - 17:16Igła
Artur nieśmiały?
AnnaP -- 28.03.2009 - 20:28Toż to szowinista okropny, a przynajmniej taką rolę gra.
Zresztą teraz już wyobraźnia jego krazy wokół szpitalnych fartuszków.:)
Odniosę się krótko,
młoziez to ja niemieckiego w sumie uczę:)
I niewiele więcej, a i to tak sobie.
A poważniej, to nie muszę niestety uczyć.
Co jakiś czas choćby jak trafiają mi się spisane prace czy teksty z neta a nie ich własne, to się wkurzam i mówię o tym, ale jednak jak na razie jak od 3 lat pracuję, to w każdym roku się to zdarza.
No a do tego:
“Czy ja potępiam, podkreślam swoją wspaniałość, stwierdzam, że jego życie jest do dupy, albo upajam się wyższością?”
Nie twierdzę, że ty:), przecież pisałem żeby nie odbierać osobiście.
tak mnei naszło na długie moralizowanie czy antymoralizowanie wtedy.
“Ale nie potrafię bezczynnie czekać, jak ktoś zniszczy sobie życie. Żyjemy w społeczeństwie, narodzie. To zobowiązuje.”
Rozumiem, acz czasem jak ktoś wybiera, to znaczy, że tego chce.
“Chociaz generalnie zależy mi jeszcze na dzieciakach, starsi mi zaczęli zwisać, zmęczenie życiem chyba się objawia.”
No ale do młodych i dzieci głownie, jesli nie jedynie może trafić rodzina, rodzice, przyjaciele, najbliżsi.
Nasze wywody tu nie mają za bardzo w sumie dla świata i dla ratowania kogokolwiek znaczenia:)
Tak mniemam.
Pozdrawiam.
grześ -- 29.03.2009 - 21:09