Jak co roku, w ten czas, przyjeżdżają do Polski tysiące izraelskiej młodzieży, wojskowych przebierańców w cywilu, agentów Mossadu, weteranów ocalonych z Auschwitz, Majdanka i innych niemieckich lagrów, żydowskich emigrantów i uciekinierów z Polski, izraelskich polityków różnego kalibru.
Wszyscy oni, przyjeżdzają do Polin. Ziemi przodków, ziemi pokoju, ziemi przyjaźni.
W dzisiejszym, ich, rozumieniu ziemi śmierci, pogardy i hańby.
Po polskiej stronie towarzyszą tej wizycie, parę setek wybranej w łapankach młodzieży, setki jeżeli nie tysiące policjantów, dziesiątki BOR-wców i kilkunastu polityków z kwaśnymi minami, wyrysowanymi na gębach.
Tak to jest hańba, hańba z obu stron.
Dla kogoś takiego jak ja, wychowanego w małym mazowieckim miasteczku, w którym kiedyś Żydzi stanowili większość, który jako dzieciak, bawiłem się jeszcze z małymi żydziakami w szkole i na podwórku, zanim nie zniknęli oni całkiem na przełomie lat 60/70 tych, jest to hańba i obelga po trzykroć.
Bo ja jeszcze pamiętam co znaczą takie słowa jak: chałwa, goj, kierkut, macewa, mycka, tałes, alte hekte, szmonces, szmondak, siabes, bóżnica, tałes, maca, pascha ( ta pyszna do jedzenia), gęsia szyjka, ryba po żydowsku, koszer, chałat, pejsy, i inne takie zwroty i słowa, które towarzyszyły mojemu dzieciństwu a jeszcze czasem je stosuję, wzbudzając zdziwione lub osłupiałe spojrzenia.
To co teraz widzę, przedstawiane przez media jako wielki sukces polsko-żydowskiego pojednania jest jednym wielkim skandalem.
Skandalem, który wielu widzi i udaję, że nie rozumie i albo kłamie albo milczy.
Byłem świadkiem takiej izraelskiej wycieczki.
Na ulicę Szeroką, w stołecznym Krakowie, gdzie akurat przypadkiem wpadłem na obiad, najpierw zajechało kilkanaście radiowozów na sygnale. Policjanci obstawili część placu barierkami. Potem przyjechało kilkadziesiąt autokarów, z których wysypało się kilkuset rozwrzeszczanych kilkunstoletnich gówniarzy, odzianych bądź uzbrojonych we flagi z dawidową gwiazdą. Po obu stronach barierek narastał tłumek i napięcie.
Patrzyłem z zaciekawieniem. Z polskiej strony zdziwiona, rosnąca irytacja. Z izraelskiej wrzask, buta jak to w licznej grupie, chałas i demonstracyjne machanie flagami.
Poczułem gęsią skórkę na karku. Zaraz ruszą jedni i drudzy, rozejrzałem się mimowolnie za kijem. Kibole Legii najechali na Wisłę.
Zaraz zaczniemy się napier....
Tylko za dużo policjantów było.
Ot po prostu dwa wrogie czambuły na siebie popatrzyły, splunęły z pogardą i się oddaliły.
Gratuluję dobrej organizacji i intencji. Proponuję zaopatrzenie wycieczek w petardy i race oraz trąby jerychońskie.
Zagadnąłem o to kiedyś Szewacha Weissa, byłego ambasadora Izrela w Polsce, obecnie wykładowcę na Uniwersytecie Warszawskim. Udał zdziwienie. Powiedział: tak a gdyby oni się rozproszyli, i któryś oberwał od polskiego łobuza?
Myślę, a niech by oberwał, i oddał.
I wreszcie byłoby normalnie.
mialem czesto podobne wrazenie w krakowie
pzdr
... nie posiadam się ze zdumienia. Oraz podpisuję obojgiem upierścienionych dłoni.
polecam z niedzielnej RZEPY, przeklejone by nie znikło
http://www.ivrp.pl/viewtopic.php? p=60317&sid=c0c0590826ee5dd00a5716d9ce398064#60317
Pascha chyba jest jeszcze w "Kaprysie" co ?
tekst jak zwykle dobry:).
A jeśli Zydzi przyjeżdżać będą tylko na takie marsz, które jeszcze utwierdzają ich skojarzenie Polski z obozami koncentracyjnymi, zobaczą hołotę z ONR_u, zobaczą obóz, którego zobaczenie traumatycznym przeżyciem jest i wyjadą ci młodzi i będą myśleć o Polsce tak jak ta ignorantka z
też to widziałęm ze 3 lata temu... i cały wieczór starała się spędzać w przaśnych słowiańskich knajpach by zetrzeć ze swiadomosci ten widok - skądinąd sympatycznej - młodzieży tak całkowicie aroganckiej, nie mającej świadomości gdzie i po co przyjechali. Ot, obustronny rytuał... Niestety
"Z izraelskiej wrzask, buta, chałas i demonstracyjne machanie flagami. "
Ten "chałas" to też jakieś nieznane czytelnikom słówko żydowskie?
Bo po polsku to hałas.
Ale i tak nieźle się Pan języka nauczył.
Chyba nie, ale moja mama, nauczyła moją żonę robić, tylko w Wawie dobrej śmietany nie ma.
:)
ale nie wiem, co pisałem, a zresztą nieważne, bo tekst Igły jest tak dobry, że moje przemyślenia są tu mało istotne.Ja też mało istotny żem i znikam.
Pozdrawiam.
100% racji i wielkie brawa za temat, który każdy omija z daleka. Żadna nauka historii, żadne pojednanie, żadna korzyść. Obrażające dla obydwu stron. Wina rządu Izraela, który robi dużo, żeby uczyć własną młodzież nienawiści wobec obcych(bo muszą utrzymywać fikcję państwa Izrael jako jedynego bezpiecznego miejsca dla Żydów - z tego żyją) i wieloletnie zaniedbania polskiego rządu i władz Muzeum w Oświęcimiu, które zgadzają się, żeby żydowską młodzież uczyć jakiejś plemiennej wersji historii.
świetny tekst.
dzisiaj przeleciala mi na szybko jakas relacja z marszu zywych. holokaust. pojednanie. mlodzież żydowska. młodziez polska. hmmm??? pojednanie?? w Oświecimiu...to czemu nie z młodzieżą niemiecka?
Ale mi dzisiaj tez szerszeń przeleciał i ugryzł wiec może dlatego jakąś nieswoja jestem.
pozdr.
Panie Igla, ladny wpis, cholernie smutny.
WS
i uporządkowania wielu spraw ale mimo wszytsko demonstracje musza byc ochraniane.Jaka byłaby afera gdyby kogos pobito
...według przepisu mojej prababci wychodzi bosko, Wasza Waszość. Tylko ser musi być najbardziej tłusty z możliwych. I trzykrotnie skręcony przez maszynkę o najmniejszych otworach. A najlepsza śmietana jest... No, nie na Placu Pigalle. Pod Halą Mirowską. W jednej jedynej budce przy wejściu przez bramę od uliczki, co nie pamiętam, jak się wabi, ale biegnie wzdłuż þółnocno-zachodniego muru Hali - między ul, Jana Pawła II a Marszałkowską, równolegle do Senatorskiej. Zaraz za bramą na lewo. Pierwsze okienko. Z nabiałem. Poprosić najbardziej procentową śmietanę-baczność.A potem już tylko mieszać na najmniejszym ogniu i pilnować dymu oraz bąbelków. Howgh.
Widać, żeście konsumentka, która gosposi co najwyżej przez ramię zagląda.
Śmietana musi być dobra, bo to z niej, zakwaszonej robi się twarożek, taki delikatny, no a potem dopiero z tego śmietankowego twarożku, żółtek, bakalijów kręci sie toto, cukrem doprawiając.
Ser to dobry jest dla kuchtów i innych posługaczy, a nie na paschę.
Świetnie napisane, dokładnie moje odczucia. Obłuda, zakłamanie, generalnie kicha i głupota po obu stronach...
BTW może wycieczkowicze domagaja sie obstawy, przecie czesto takie wycieczki zjawiaja sie u nas z uzbrojoną (sic!) obstawa Izraelskich sił, inne kraje nie maja takich dziwnych przywilejów. Potem wraca takie szczenie do NY i opowiada: "ufff, udało mi sie przeżyc wizyte w Polsce bez przygód, mieliśmy dobra obstawę, Polacy tym razem nic nam nie zrobili..." (z zasłyszanej tam rozmowy)
O swoje dzieciństwo w towarzystwie Żydów, którzy następnie zostali zagazowani m.in. w Auschwitz? Czy o spotkania młodzieży żydowskiego pochodzenia w miejscu masowej kaźni ich narodu? I uczestnictwo polskiej młodzieży w Marszu Żywych?
I gdzie ta "hańba", na dodatek po obu stronach?
Chyba trochę przesadzasz.
http://napalm.salon24.pl/11693,index.html
Bo to jest jedyny, słuszny nacjonalizm a kordony policyjne (na żądanie strony izraelskiej) służą jego utrwalaniu.
Ciekawi mnie, czy Marsze Żywych odbywają się również w Monachium albo w Berlinie. Wydaje mi się, że jest to bardziej odpowiednie miejsce, zwłaszcza do stawiania pytania DLACZEGO w odniesieniu do Shoah.
że ta Młodzież Żydowska przyjeżdża konfrontacyjnie nastawiona do Polski i Polaków.
Smutne jest to, że Żydzi wszędzie są obcy, nawet u siebie.
Ładny wpis ale ... czy Pan pamięta napad na naczelnego rabina Polski Michaela Schudricha w czasie wizyty papieża Benedykta XVI ? Łatwo jest, na bazie sentymentalnych wspomień z dzieciństwa, budować wizje pojednania. Ale sprawa nie jest taka prosta i wcale się nie dziwię że rządy obu krajów wolą dmuchać na zimne. Bo co by było gdyby jakiś hałasujący młodzian oberwał i" a niech by oberwał, i oddał.
I wreszcie byłoby normalnie. " Otóż zapewniam Pana - nie byłoby normalnie. Byłoby cynicznie z jednej strony - "niekontrolowany wybuch polskiego antysemityzmu" i nienawistnie z drugiej - "przyjeżdzają do Polski i się rozbijają". Pamięta Pan jak media w Rosji rozdmuchały napad rodzimych chuliganów na dzieci rosyjskich dyplomatów ? Ładny wpis ale....
Pozdrawiam
...zaglądam, ale oko mam bystre. Pascha carska powstaje z twarogu, śmietany, masła, jaj, cukru, rodzynek, migdałów oraz wanilii. Tak powstawała we dworze w Нижнем Новгороде i Камрате, w Eckerdorf, na Podolu w Śniatyniu, oraz w Рязани, Paryżu i Montrealu. Być może w Петербурге powstawała w opisany przez Waści sposób. Ale pewna zawierucha dziejowa zmiotła tam z powierzchni Ziemi zarówno księgi gospodarskie, jak i same gospodynie wraz z prawie całą resztą familii. Fragment najstarszej z zachowanych ksiąg pochodzi z roku 1906. A następna powstała w 1918 - już na obczyźnie. Zapewne w kwestii paschy, jak i kutii (nie spotkałam drugiej takiej, jak moja), każdy ma prawo do własnego szczęścia. I tego będę bronić jak niepodległości.
Panie Igła. Szkoda, że pana słowa nie gaszą ani jednej pochodni trzymanej w rękach moich i pana rodaków stojących przed stodołą, w której stłoczono naszych wspólnych braci i nasze siostry. Szkoda.
Wielka szkoda.
Dlatego, bezsilnie smutne, nie będziemy spierać się o, jak pan pisze, "ziemię przodków, pokoju i przyjaźni". W zamian Cz.M i JPII.
* * *
Czesław Miłosz - CAMPO DI FIORI
(...)
Wspomniałem Campo di Fiori
W Warszawie przy karuzeli,
W pogodny wieczór wiosenny,
Przy dźwiękach skocznej muzyki.
Salwy za murem getta
Głuszyła skoczna melodia
I wzlatywały pary
Wysoko w pogodne niebo.
Czasem wiatr z domów płonących
Przynosił czarne latawce,
Łapali skrawki w powietrzu
Jadący na karuzeli.
Rozwiewał suknie dziewczynom
Ten wiatr od domów płonących,
Śmiały się tłumy wesołe
W czas pięknej warszawskiej niedzieli.
Morał ktoś może wyczyta,
Że lud warszawski czy rzymski
Handluje, bawi się, kocha
Mijając męczeńskie stosy.
Inny ktoś morał wyczyta
O rzeczy ludzkich mijaniu,
O zapomnieniu, co rośnie,
Nim jeszcze płomień przygasnął.
Ja jednak wtedy myślałem
O samotności ginących.
O tym, że kiedy Giordano
Wstępował na rusztowanie,
Nie znalazł w ludzkim języku
Ani jednego wyrazu,
Aby nim ludzkość pożegnać,
Tę ludzkość, która zostaje.
Już biegli wychylać wino,
Sprzedawać białe rozgwiazdy,
Kosze oliwek i cytryn
Nieśli w wesołym gwarze.
I był już od nich odległy,
Jakby minęły wieki,
A oni chwilę czekali
Na jego odlot w pożarze.
I ci ginący, samotni,
Już zapomniani od świata,
Język nasz stał się im obcy
Jak język dawnej planety.
Aż wszystko będzie legendą
I wtedy po wielu latach
Na nowym Campo di Fiori
Bunt wznieci słowo poety.
*************
Jan Paweł II, Yad Vashem, 2000 - "Jako biskup Rzymu i następca apostoła Piotra zapewniam naród żydowski, że Kościół katolicki (...) jest głęboko zasmucony z powodu nienawiści, aktów prześladowania i okazywania antysemityzmu skierowanego przeciw Żydom przez chrześcijan w jakimkolwiek miejscu i czasie"
.."Ładny wpis ale ... czy Pan pamięta napad na naczelnego rabina Polski Michaela Schudricha w czasie wizyty papieża Benedykta XVI ?"..
No i prosze, ofiara propagandy, czy niedoinformowany, albo łapie tylko "antysemityzm"?
Sprawa była wyjasniana, nikt na rabina nie napadł, to ochrona rabina wywołała odruch obronny u palanta, któremu zachciało sie coś powiedzieć na widok egzotycznego dla niego widoku na ulicy.
No , ale tak to jest.
@Igła
bardzo trafny tekst. Pytanie, czemu przez 16 lat III RP
nikomu nie przeszkadzało takie ustawienie "odwiedzin" młodzieży izraelskiej?
Młodzież napompowana wiedza o 'POLSKICH' obozach i polskim antysemityźmie przyjeżdza odgradzana barierkami do kraju morderców.
Nie zapominaj, ze obecnie młodzież w Izraelu wychowywana jest na bojowników, powszechny obowiązek wojskowy dla chłopców i dziewcząt. Dodaj do tego roszczenia majatkowe
i masz efekt, jaki widziałeś w Krakowie.
Smutne jest to, że nikt w Polsce nie potrafi (nie chce?)
drogą dyplomatyczna ustalić innych reguł tych corocznych wizyt.
Co do potraw - nie jadłam nigdy tak wspaniałych śledzi, jak u mojej koleżanki Zydówki. Cymes!
w sumie wszystko zawarłeś w tytule - bardzo to pojemnie i trafnie nazwane
książki trza pisać i wolne uniwersytety zakładać, to jedyna droga ocalenia prawdy o historii dla nowych pokoleń, bo:
"To, co krzywe, nie da się wyprostować, a czego nie ma, tego nie można liczyć."
Ecclesiastes 1:15 (BT)
Rzeczywiście - tu zgadzam się z prof. Sadurskim - tekst Pana jest rzeczywiście smutny. Z tego co wyczytałem, pamięta Pan Żydów naszych, egzystujących gdzieś tutaj, w polskich miastach w latach 50-tych. A zatem musi Pan pamiętać tę atmosferę żydowskich sklepów, świąt i codzienności, a zresztą o czym ja piszę... To wszystko u Pana jest...
Chciałem tylko napisać, że znam tę atmosferę z opowieści o moim rodzinnym Wałbrzychu, gdzie do 1957 była jesziwa, gdzie mieszkali Gołda Meir, wspomniany Weiss czy Mosze Daian, gdzie w sklepach można było kupić zeszyty otwierane z prawa na lewo, gdzie co piątek unosił się zapach cebuli...
I na to miejsce przyjeżdża młodzież zupełnie nieświadoma przeszłości naszego kraju, mająca wrażenie, że przyjeżdża do jakiejś wylęgarni Holocaustu. Piszę to jako PRZYJACIEL IZRAELA i filosemita. Jest mi źle i przykro, że pojednanie, jak pisał jeden z blogowiczów, po 17 latach wygląda tak jak je opisał Igła. Bo my wszyscy z nich, a oni TU, z nas...
A rzeczywistość tak bardzo różni się od poezji, bo czasami... wielce poeci kłamią, a który większy, to łga na potegę, Dlatego, nie ujmując nic artyzmowi wiersza Miłosza muszę Panie (?) rozczarować. Jest nieprawdziwy. Nie było karuzeli przy murze Getta w czasie Powstania, bo nawet gdyby tam stała (przy Gęsiej), to nawet wśród uodpornionych na obrazki wojenne Warszawiaków trudno byłoby znaleźć amatorów karuzelowania się pod ostrzałem. Ale kwestii nie było, bo i karuzeli nie było.
Ale zdarza się również, że i miernoty literackie kłamią, bo pochodnie nie płoneły w rękach Pani rodaków, ale w rękach postaci wymyślonych przez niejakiego T. Grossa - bujdopisarza, fantastę i człowieka chorobliwie ninawidzącego Polski i Polaków (podobno trauma związana z wsypywaniem przyjaciół na UB). Proszę przyjąć radę i nie uczyć się historii ani od wrogów, ani od przyjaciół. Prawda broni się sama. Polecam książę T. Strzembosza.
Zastosuję Pańską argumentację - proszę nie sięgać do dzieł osoby szacownej, ale zaangażowanej jak ś.p. prof. Strzembosz. Proszę sięgnąć do raportów Grota dla rządu w Londynie ("Armia Krajowa w Dokumentach" pod red. A.A. Kunerta). Tam Pan przeczyta i o karuzeli, i o pochodniach w rękach rodaków, o szmalcowaniu i o wydawaniu...
"Campo di Fiori" to piękny wiersz, ale kręcąca się karuzela w czasie walk w getcie to nie prawda historyczna a licentia poetica.
"...Takiej radosnej zabawy nie było i być nie mogło, choćby dlatego że karuzela była unieruchomiona od początku pacyfikacji getta przez Niemców, jak stwierdzali autentyczni świadkowie wydarzeń. Nie kto inny jak słynny kurier Polskiego Państwa Podziemnego Jerzy Lerski pisał w swych wspomnieniach o "wózkach zastygłej w bezruchu karuzeli" (por. omawiający te wspomnienia tekst W. Bartoszewskiego "Wierny krajowi", "Zeszyty Historyczne", Paryż 1985, z. 71, s. 229). Co więcej, inny świadek ówczesnych wydarzeń - wspomniany Władysław Bartoszewski - całkowicie potwierdzał faktograficzną informację Lerskiego, akcentując: "Tak było! Karuzela była nieczynna od chwili wybuchu walk w getcie" (tamże, s. 229)."
http://www.naszawitryna.pl/jedwabne_1008.html
"Szkoda, że pana słowa nie gaszą ani jednej pochodni trzymanej w rękach moich i pana rodaków stojących przed stodołą, w której stłoczono naszych wspólnych braci i nasze siostry."
Polecam dyskusję na temat Jedwabnego:
http://roblyn.salon24.pl/11240,index.html
Pozdrawiam
Karuzeli nie było. Co do przypadków zabójstw, szmalcownictwa, etc... Były. Tyle, że nie były powszechne, jak chciałby Gross. Przepraszam, że posłużę się argumentum ad absurdum. Być może w czasie II wojny jakiś Szkot zabił jakiegoś Węgra. Ale nie można stąd wyciagnąc wniosków, że Szkoci mordowali Węgrów. Żydowska młodzież strzelałą do Polskiego Wojska w Grodnie w 1939, żydowscy komuniści przygotowywali listy proskrypcyjne Polaków d wywózki, ale nie wysnuję stąd wniosku o mordach dokonywanych "masowo" na Polakach, albo o "żydowskiej piatej kolumnie" na Wschodzie. Musimy umieć oceniać skalę zjawisk, a nie skupiać się na jednostkowych przypadkach.
Tak, smutny jest ten wątek.
Nie wiem co napisać.
Jako Polak czuję się trochę nieswojo w Polsce. Mam sobie za złe, że nie do końca jestem przekonany, że ta ziemia powinna być domem wielu narodów.
Może i wieki naszej sławionej tolerancji były korzystne dla kraju, jednak martwi mnie nieco jej skutek - trudne zmaganie się z przeszłością, wciąż żywą.
orzeźwiający umysłowo
Dziękuję
pzdr
żaden z "licencjonowanych" dziennikarzy, autorów pisujacych w saolnie24 nigdy nie zajaknał sie o tym, czego nauczaja w szkolach izraelskich na temat Polski i Polakow w kontekscie historii stosunkow polsko-żydowskich, w tym szczególnie okresu 20 - lecia międzywojennego i czasów II wojny światowej a takze póżniejszych. Jest to obraz tak jednostronnie negatywny (Polaków), ze pobyt w obozie Auschwitz mlodziezy z Izraela, to tylko potwierdzenie tego, czego sie uczą. A te barierki to na ich wyraźne zyczenie, bo jada do kraju "pogrmów" organizowanych ptrzez ludzi, którzy antysemityzm maja we krwi. Ibez izolacji od tychze antysemitow wcale nie zycza sobie tu ptzyjeżdżać. Jest to tylko wizyta na cmentarzu ich potomków.
Jesli z treściami podręczników szkolnych w Izraelu niczego sie nie zrobi, nic się w podejsciu i reakcjach ich młodziezy nie zmieni.
Historia nr 1 - czyli grób cadyka Elimeleka w Leżajsku
Zwiedzaliśmy całą rodziną (2+3) pałac w Łańcucie. Pani przewodnik poleciła jeszcze zwiedzenie małej synagogi znajdującej się tuż poza murami terenu pałacowego, a będącej w gestii Pałacu i z funduszy Pałacu odnowionej. Dodała, że z powodu bliskości Leżajska często przyjeżdżają tu Żydzi, zwiedzają synagogę, ale nigdy nie wchodzą do Pałacu. Poleciła też zwiedzenie kirkutu w Leżajsku i grobu cadyka i od kogo można wziąć klucze by ten grób zwiedzić. W Leżajsku podjechaliśmy pod bramę cmentarza. Brama była zamknięta. Postaliśmy chwilę zaglądając przez kraty bramy. Na bramie wisiała kartka z informacjami po hebrajsku (i chyba angielsku). Wówczas ni z tego ni z owego pod bramę podjechał samochód osobowy na warszawskich numerach, w samochodzie mężczyzna i dziecko. Mężczyzna wysiadł, zlustrował nas wzrokiem i zapytał czy czytam po hebrajsku (pytanie o tyle zasadne, że były wakacje, ja na wakacjach się nie golę, a zarost mam obfity + opalenizna...), ja odpowiedziałem, że nie, ale że powinno być też po polsku. Wówczas ów mężczyzna powiedział gdzie mieszka kobieta, która ma klucze i wskazał pobliską uliczkę. Pokręcił się jeszcze chwilę i odjechał. My weszliśmy galicyjską uliczkę i zaczęliśmy szukać danego domu (dzieci zostały w samochodzie). Po drodze jeszcze zagadnęliśmy ludzi stojących na ulicy. Reakcja miejscowych była dwuznaczna, wskazali drogę, lecz pytali czy mamy pieniądze (w domyśle, żeby zapłacić za otwarcie cmentarza). Dotarliśmy w końcu do tej kobiety, która akurat coś robiła w domu, ale powiedziała, że za chwilkę nam otworzy. Najpierw kontrolne pytanie skąd jesteśmy, ja że z okolic. Pani otworzyła cmentarz i grób cadyka, troszkę poopowiadała, troszkę ponarzekała na ciężką pracę przy czyszczeniu tego pomieszczenia (w okolicach rocznicy śmierci przyjeżdża mnóstwo chasydów z całego świata palą świece, wszędzie pełno wosku itd.). Nie chciała od nas żadnych pieniędzy, chociaż chcieliśmy dac parę złotych za fatygę. Do dziś nie wiem kim był mężczyzna w samochodzie na warszawskich numerach, a był z dzieckiem.
Historia numer 2 – wielka synagoga w Tykocinie
Chcieliśmy zwiedzić synagogę w Tykocinie. Był poniedziałek, w poniedziałki muzea nieczynne. Niedaleko synagogi radiowóz. Zapukałem do drzwi muzeum. Otworzył jakiś pan, stwierdził, że dziś nieczynne (poniedziałek) a poza tym oczekują na oficjalną delegację. Ocho – jeśli oficjalna delegacja w nieczynnym muzeum + radiowóz to wiadomo. Oprócz nas były jeszcze cztery młode osoby, które też chciały zwiedzić synagogę. Postanowiliśmy poczekać na delegację. Po kwadransie zaczęły zajeżdżać autobusy (a było ich sporo). Z autobusów wysiadali umundurowani żołnierze izraelscy, różnych broni. Podzielili się na kilka grup, każda ze swoim przewodnikiem i zaczęli zwiedzać synagogę i okolice. Podszedłem do tłumacza i zapytałem, czy moglibyśmy wraz z nimi zwiedzić synagogę. Chętnie się zgodzili. Weszliśmy więc wraz z żydowskimi żołnierzami w mundurach do synagogi i ją ssobie obejrzeliśmy. Była nawet polska przewodniczka opowiadająca o Tykocinie, synagodze i historii, którą tłumacz przekładał na hebrajski. A w synagodze makieta miejscowości. Była też pewna dziwna pani (nazwiska nie pamiętam) Żydówka z Białegostoku, z obozowym numerem na ręku. Mówiła po polsku (przyjechała z Izraela), zajmuje się podobno pisarstwem. Jakis czas później zobaczyłem ją w telewizorze gdy na jakichś oficjalnych uroczystościach wkroczyła na mównicę niezapowiedziana i nieplanowana. To chyba była ona.
Historia 3 - młodzieżowa
Znajoma jest dyrektorką społecznego liceum. W ramach współpracy międzynarodowej gościli żydowską młodzież z Izraela. Jakież było zdziwienie i konsternacja jej i polskiej młodzieży która witała zagranicznych gości, gdy padło pytanie czy czują się odpowiedzialni za Holokaust.
pozdrawiam
Bernard
A czego uczą w polskich szkołach?
Niczego nie uczą.
Nawet tego, że np Tuwim żydem był.
O całej wielowiekowej chasydzkiej kulturze też nie uczą.
I Berku Joselewiczu też nie uczą.
I o Wawelbergu i Kronnebergu też nie.
A może jakieś lektury?
Choćby Singera. Brak.
A o syjoniźmie albo o Bundzie uczą?
Albo gettcie ławkowym i pałkarzach?
Albo że każdy szlachciura miał swojego faktora?
Albo od kogo królowie polscy pożyczali pieniądze aby wojny toczyć?
Za to potem sami się uczą ,głupot, niektórzy, ze szmatławych gazetek i książek, których pełno na straganach.
Obie strony strugają wariata.
Nasz ulubiony Instytut do Ciebie pije... :-)
http://instytutsobieskiego.salon24.pl/index.html
pozdrowienia
Bardzo dobry tekst.
Tak to niestety jest, ze jestesmy ciagle wpuszczani
w rozne kanaly z ktorych trudno jest sie wygrzebac.
Czas jednak najwyzszy aby z tej wlasnie sprawy czyli
z uzbrojonego Mossadu strzegacebo bezpieczenstwa,
wygrzebali.
Oczywiscie, ze najlepiej by bylo, aby jakis fanatyk-kamikadze rozwalil sie w grupie izraelskiej mlodziezy w Polsce! Wtedy dopiero byloby gadanie:
- polskie, ze "Zydzi nawet sobie bezpieczenstwa nie potrafia zalatwic"( "aby zwalic na Polakow", oczywiscie!)
- w Izraelu, ze Polacy zignorowali bezpieczenstwo mlodziezy zydowskiej, bo wiadomo...
Moze ktos sie w koncu porzadnie stuknie w glowe, zanim zacznie na tematy zydowskie perorowac.
Kaska
Masz rację. Wart Pac pałaca.
w naszych szkolach nie ucza niczego, a w izraelskich az za wiele.
Tylko, ze w tym 'za wiele" jest wyłącznie jednostronnie.
Wymienileś przykladowo parę nazwisk.
To wszystko nie jest takie proste. I jednokolorowe.
ą wielkie obszarowo tematy "tabu". Np. o rekwizycji polskich majatków za pomoc powstańcom styczniowym, i przekazaywaniu tych majatków donosicielom, po uprzedniej wywózce właścicieli na Sybir. To samo powtórzyło się na tzw. Kresach w okresie po 17.IX.1939 r., aż do 22.VII.1941.
Jedwabne było odreagowaniem powyzszego.
Wolałbym nie np. kontynuować.
http://fzp.jewish.org.pl/historia24.html
Komentowac nie musisz.
Kaska
Pewnie, że można się przerzucać przykładami.
Bo kto w '63 roku krzyż podniósł na Placu Zamkowym jak ruscy Polaka zastrzelili?
Właśnie takie licytowanie się wzajemne prowadzi, że barierki nadal stoją.
Tiia czytałem.
Jaki analityk taka analiza. Czytanie ze zrozumieniem, jako przedmiot podstawowy. Ale i tak piewrwszy wpis instytutu o czymś.
Ma prawo sadzić co chce.
...dla takiego marszu są wcale niebagatelne - propagandowym sukcesem dla islamskich fanatyków i terrorystów byłoby wywołanie jakiegokolwiek zamieszania czy zagrożenia. Po włączeniu się Polski do wojny z terroryzmem zgrożenie chyba jeszcze wzrosło...
To komentarz na podobny temat, w Instytucie Sobieskiego, napisany dużo delikatniej. W pierwszej chwili zdrzaźnił mnie ten wpis Igły, demonstracyjnie kłujący, potem mi przeszło - każdy sobie ten problem po swojemu odczuwa.
Dziś chyba i w Izraelu zaczyna narastać poczucie, że ten marsz mógłby inaczej wyglądać, ale i tam inercja jest przeogromna. Założenie, że nasze ministerstwo edukacji coś w TEJ sprawie może twórczego zdziałać jest tak pradowpodobne jak to, że Wierzejski geja w usta publicznie ucałuje.
/Założenie, że nasze ministerstwo edukacji coś w TEJ sprawie może twórczego zdziałać jest tak pradowpodobne jak to, że Wierzejski geja w usta publicznie ucałuje./
To znaczy, bardzo prawdopodobne?
"żaden z "licencjonowanych" dziennikarzy, autorów pisujacych w saolnie24 nigdy nie zajaknał sie o tym, czego nauczaja w szkolach izraelskich(...)"
A ktory z nich zna hebrajski?
Ty znasz?
Kaska
To co opisałeś jest rzeczywiście żenujące. Myślę jednak, że to jakaś niezrozumiała abberacja tak strony polskiej, jak i izraelskiej. Może jednak być inaczej.
Często przechodzę obok Umsagplatzu w Warszawie. Spotykam tam wycieczki Żydów z całego świata, choć z Izraela jest ich najwięcej, i nie ma tam tej bezsensownej obstawy, tego wrzasku zwiedzających i irytacji obserwujących. Tam dominuje cisza i zaduma. Inna sprawa, że wśrod tych żydowskich turystów dominują osoby starsze, a mniej liczna młodzież im tylko towarzyszy.
Inna sprawa, że jeden raz, kiedy wmieszałem się w grupę zwiedzających ze swoją córką i kiedy potem skręciliśmy w swoja stronę, dwie(Polki) starsze panie splunęły ostentacyjnie nam pod nogi. Moja córka, choć minęło już wiele lat od tego incydentu, nadal nie rozumie z jakiego powodu te dwie kobiety tak się zachowały.
Obaj wiemy dlaczego.
Jak byłem mały, to kiedy jeden z nas nie chciał się podzielić z innymi cukierkami, na podwórku, wołało się na niego - ty żydu jeden.
My wiemy dlaczego. Tak, to prawda. Ale moja córka nie rozumie tego dlatego, że jest wychowana tak jak jest, a część młodzieży jest wychowana przez takie panie jakie opisałem wyżej.
P.S. W mojej klasie nie wołało się "ty Żydu", bo do `69 roku było nas po 15 Żydów i Polaków. I byliśmy fajną, lubiacą się paką. Potem została nas połowa i byliśmy wściekli, że tamtych już nie ma i że nas rozparcelowali do innych klas.
Co do czołgu.
Wiem, że Merkava ma silnik odwrotnie niż inne czołgi, czyli można uznać, że jest wystawiona do nas rufą.
A jak zastąpisz lufę armaty, tubą propagandową, to zrozumiesz co miałem na myśli.
Już jest szkoła, żydowska w Warszawie. I dobrze.
czemu nie dostrzeżesz tego co ważne na prawdę w tych dniach, a pamieci o holokauście? Czemu irytują Cię jedynie młodzi rozwrzeszczani Żydzi a nie grupy wyjących członków NOP z hasłami spalenia Zydów i dziękujących za Oświęcim? w tym samym miejscu...Krakowie?
go nie irytują "młodzi rozwrzeszczani Żydzi", go irytuje coś zupełnie niepojętego w tym wydarzeniu, nawet dla mnie. Czy to może być, fakt odgrodzenia obcych, Igło?
No własnie odgrodzenie powoduje, że takie NOP może drzeć mordę - Polska dla Polaków.
Kiedy istnieje bariera durnie nie rozumieja nawet co wykrzykują.
ja juz chyba przywyklem do tych manifestacji ? mlodziez w grupie kazda taka sama, glosna i tandetna. ale do jednego nie moge przywyknac do tej pseudo cywilnej ochrony smutnych panow z mosadu z bronia za pazucha mowiacych do rekawa... tego nie moge zrozumiec, ba nie chce tego zrozumiec, to mi sie nie podoba. ale moze to jest jakis element teatru, grupa ludzi prowadzona przez straznikow, ...swoich straznikow.
gdy jechałem autobusem przez miasto, naprzeciw mnie usiadły 2 ładne młode dziewczyny i zaczęły swobodnie rozmawiać w języku, którego w ząb nie mogłem zidentyfikować. Ani romański, ani słowiański, ani ( tfu ) germański. Spytałem jednej po jakiemu gadają, odparła po polsku, że w hebrajskim, studentki to były.
Nikt się na nie nie rzucił, nie wyzwał nie opluł.
Kiedyś spieszyłem się na spotkanie, prawie biegłem przez Plac Grzybowski, chodnik przede mną tarasowała zorganizowana grupa w białych wiatrówkach z błękitną gwiazdą ( kto tak ich munduruje i po co , jak przedszkolaków ), żaden nie ustąpił miejsca ani o pół kroku, pomyślałem jak kiedyś w gettcie Żyd musiał niemiaszkowi schodzić z drogi i zdejmować czapkę, i wydarłem się, wtedy grupa zrobiła przejście.
spytany kiedyś o mordercę z Jaworzna ukrywającego się w Izraelu udał, że nie wie o kogo chodzi. Wspomniał tylko, że jest to temat zastępczy w stosunku do Jedwabnego. Więc nie dziw się takim jego odpowiedziom
Przeczytałem. Nie ma Pan szans na przeszeregowanie.
Pozdrawiam :-),
Ja ,jako stary krakus, często obserwuję te wycieczki z Izraela. Nawet parę lat temu, mój brat pracujący w TV w USA dostał zlecenie aby zrobić reportaż o tej młodzieży, odwiedzającej miejsca kaźni Żydów.
No i wybraliśmy się pod pomnik w Płaszowie, gdzie taka wycieczka akurat przyjechała razem ze swoimi białymi flagami z wielką, niebieską gwiazdą Dawida.
I gadaliśmy trochę z tą młodzieżą i odniosłem wrażenie, że ta młodzież jest nastawiona raczej wrogo do Polaków i Polski jako miejsca, gdzie naród żydowski został okrutnie zniszczony.
Oni myśleli, że rozmawiają z Amerykanami, bo tak się im mój brat przedstawił, zgodnie zresztą z prawdą. I dlatego ta młodzież gadała bez skrępowania.
Teraz jestem przekonany, że te marsze sprzyjają raczej podziałom niż zrozumieniu i rzeczywiście stają się zalążkiem konfliktu, który kiedyś może zakończyć się bardzo źle.
Z szacunkiem, Igła !
Czytałem ostatnio w Haaretz artukuł o tym, że ta izraelska młodzież w polskich hotelach niszczy wszystko co napotka na drodze, żeby się odegrać na Polakach za krzywdę Shoach. Wraca do izraela i zapada na jakieś dziwne schorzenia typu anoreksja, depresja i zaburzenia psychiczne co więcej pisze o tym jakis ich profesor socjolog. Czyli oni o tych i innych problemach wiedzą od lat i nic z tym nie robią.
...mogłoby jednak coś zrobić...
Mają przecież pewne swoje kontakty z wszechpolakami - ci aspirują do organizacji pożytku (!!!) społecznego (daj pan procencik na biednego wszechpolaka!) - mogliby więc skontaktować się z wszechżydami, i jakoś wytłumaczyliby sobie w sposób pokojowy wzajemne animozje i anse, z pożytkiem społecznym dla wszystkich!
A Wierzejski mógłby zostać koordynatorem akcji uświadamiającej. Rozmarzyłem się...
a może to jest tak jak podaje we WPROST H.Szafir w atrykule " AFERA HOLOCAUSTOWA" nr15 z dn.15.04.07?
bo jeżeli nawet tam jest odrobina prawdy, to na podsycaniu nienawiści można doskonale zarobić a jak wiadomo pieniądze nie śmierdzą i to jest czysty biznes a my tu rozdzielamy włos na XXX razy
Karuzela była, jeno nieczynna. Tak twierdzi b.b.b.wielu historyków oraz mieszkańców Warszawy, łącznie z moją Mamą.
Czyżby pochodzenie tylko Tuwima było pomijane w podręcznikach szkolnych? Gdy tymczasem - au contraire niejako - w notkach biograficznych np.polskich historyków w osławionej Wikipedii pochodzenie żydowskie (i tylko żydowskie, żadne inne) jest jak najbardziej wskazywane. A mnie interesują także potomkowie baronów kurlandzkich, rosyjskich rodów arystokratycznych lub kupieckich, francuskich bourgeois, niderlandzkich osadników czy śląskich autochtonów. Ale tych informacji brak...
bo poza Marszem Żywych są wycieczki młodych Izraelczyków do Polski, poznawanie kraju, wymiana młodzieży, warsztaty o kulturze żydowskiej i Holocauście ( np. w Lublinie, w których dwa razy uczestniczyłem), jak rozmawiałem z przewodnikiem jednym z Majdanka, to mówił, że się zmienia na lepsze, nie ma tak, że przyjeżdżają Żydzi, zwiedzają obóz i wyjeżdżają od razu. Oczywiście jest wiele do zrobienia, ale nie jest beznadziejnie.
Choć z drugiej stronie jak idioci ze strony RedWatch umieszczają zdjęcia klasy i nauczycielki, którzy dbają o cmentarze zydowskie, na swojej nazistowskiej stronie, to sie niedobrze robi i nadzieję tracić.
Pzdr
Oczywiście, że ma pani ( tym razem) rację.
Taki Meintojffel to np Kurlandczyk był, i dobry Polak.
Albo takie Donhoffy, też dobra polska szlachta, ale drugie Donhoffy tylko pruska i niedobra, bo junkierska.
Takoż i z Żydami było.
Czyli różnie.
Ale czym byłaby polska kultura i historia bez Żydów?
I tych dobrych i tych złych.
Niczem.
Pakuj się na imprezę u Nicponia.
Ja cię tam najpierw upiję, a potem obiję.
Albo odwrotnie.
... nie tylko kultura polska byłaby znaaacznie zubożona bez Polaków pochodzenia żydowskiego oraz Żydów sensu stricto. Oraz vice versa. Także i system zachowań oraz wartości, obyczaje i religia. Przez wieki życia obok siebie i (wbrew twierdzeniom Adama Michnika) ZE SOBĄ wymiana bezdewizowa w różnych aspektach społecznościowych - jak też jednostkowych - bazy i nadbudowy, ego, superego oraz id wzbogaciła obie nacje w sposób tyleż znaczący, co dziś już, nad czym boleję, starannie zapomniany. Gdzieś mam dwa duże reportaże o tym, które robiłam dla paryskiego Radio France Internationale oraz Radia Свобода. Dziś zajmują się tym w swoich niedostępnych dla ogółu opracowaniach wyłącznie etnolodzy. I dlatego, między innymi, na styku dwóch narodów mamy to, co mamy.
A Waszmość Pani macie jakies pomysły, aby te barierki zdemontować?
Wiem, wiem, proces jest ci to.
Ja to tylko prostak, często nadmiernie wkurzający się jestem, ale gdyby znakomite rody, z obu stron jąkąciś politykę, oświeconą, a jakże, zakreślić by mogły.
I zrobić.
przeczytałem go dzis w całości w Toku
... potrzebna jest długotrwała, wszechogarniająca i trudna burza mózgów. Zgłaszam akces.
A tak, słuchałem.
Dziękuję.
... na prowokacje nie zwykłam odpowiadać w ogóle. Tu także nie zamierzam. Gdyż w opinii rycerzy, stających w szranki w obronie mej czci, nie masz Wasze zdolności honorowej. Czyń więc, co sobie życzysz. Nikt Waści świtem bladem w Lasku Bulonskim oczekiwać nie będzie.
ja ci powiem, że ty to jednak masz łeb.
I ta końcówka:
"Myślę, a niech by oberwał, i oddał.
I wreszcie byłoby normalnie. "
Kurcze, to takie proste przecież.
Nie czytałem komentarzy, mogę być niechcący wtórny.
Wydaje mi się, że tak jest zawsze, gdy pojednanie jest odgórne. Jak się za coś państwo nasze kochane zabierze, to wszystko musi się skończyć niesmakiem. Prawdziwe pojednania zachodzą między Ty a Ja, nie między społeczeństwem a społeczeństwem.
Pozdr.
Też o tym myślałam, Milordzie. Jak najmniej państwa w państwie - to credo należałoby tatuować na czole wszystkim przedstawicielom waaadzy - jak leci. Państwo, jako aparat opresywny, powinno dostawać nahajem po łapach za wtrącanie się w nieswoje sprawy. Kto mu to jednak wyjaśni przekonująco? Nie widzę. Wskutek czego generalnie widzę czarno...
Czyżby płynęła we mnie jakaś arystokratyczna kropla? Myślimy tak podobnie... I na dodatek to umiłowanie nahajki... I krótkoterminowy pesymizm... To nie może być przypadek, Milady.
Pozdr.
.. чем чёрт не шутит? Może zadziałała zasada ósmej ręki... Skrzykniemy kiedyś wielki zlot gwiaździsty Salonu na jakiejś pięknej wielkiej łące. Poszukamy wówczas wspólnych antenatów...Może być śmiesznie...
A ja myślałem, że nigdy się z tobą nie zgodzę!
Piękny tekst. Bo mądry. Dla mnie żydzi to obcy świat, choć wychowałem się, w podobnym miasteczku w małopolsce. Niestety nie było się z kim bawić. Tylko na spacery ze szkoły chodziliśmy na żydowski cmentarz, która to nazwa długo kojarzyła mi się z parkiem bo żadnych grobów tam nie było. Nikt nam nic nie tłumaczył. Temat tabu?
Normalność by się bardzo przydała. Oni też chyba niewiele wiedzą, karmieni propagandą. Nie rozmawiamy.
Obrzucamy się medialnymi paszkwilami. Co z tego wyniknie?
Pozdr
Zdarza mi się uczestniczyć w różnych międzynarodowych internetowych gremiach. W jednym z takich zakątkow sieci zagadnęła mnie kiedyś nastolatka z Izraela. Wybierała się właśnie na szkolną wycieczkę do Polski i zaproponowała, że chętnie spotkałaby osobiście swoich polskich internetowych znajomych. Jednak po pewnym czasie okazało się, że o żadnym spotkaniu oczywiście mowy być nie może, bo taka wycieczka to tak naprawdę niemal operacja militarna z wszystkimi możliwymi restrykcjami. Tak czy inaczej udało mi się namówić napisanie mi o wrażeniach z Polski. No i...
...i oczywiście było o obozach, bo oni faktycznie są wożeni od jednego do drugiego, ale było też to pejzażu polskiej wsi i starych kościołach no i przede wszystkim nie było tam mnóstwa stereotypów których mogłem się spodziewać. Z tego co się zorientowałem, Polska i Polacy zostali jej przedstawieni tak obiektywnie, jakbym sobie tego sam życzył. Nie zauważyłem ani wrogości, ani rezerwy. Być może w jakiejś części wynikało to z faktu, że izraelska przewodniczka mówiła po polsku i zdaje się była dobrze do Polaków nastawiona. Być może nie bez znaczenia był fakt, że polskie media w tym czasie były dla Izraela znacznie łaskawsze niż np. BBC - to było lato 2001, nie pamiętam co się wtedy działo, ale ona zwróciła na to uwagę. Interesującym drobiazgiem było, że młodzi ludzie nie tracili poczucia humoru. Być może fakt, że swój autobus ze źle działającą klimatyzacją nazywali "Ghetto-bus" nie był jakimś szczególnie smacznym żartem, ale świadczył co najmniej o dystansie do całej sytuacji. Tak czy inaczej po wymianie kilku maili odniosłem, że albo trafilem na szczególny egzemplarz, albo toksyczne właściwości tych wycieczek są przesadzone.
(tak będzie bardziej po polsku)
Celny tekst. Miałem okazję w sobotę obserwować izraelskie wycieczki na placu Grzybowskim. I myślę sobie, że to co się dzieje wokół marszu żywych jest wielką zniewagą wobec ofiar Shoah. Ta cała impreza wyrodziła się w bezmyślną komercyjno - nacjonalistyczną hucpę.
Polscy ochroniarze i żydowscy tajniacy "mówiący do rękawa".
Jeden z nich powiedział - "Przyjeżdżam tu już od tylu lat, wrosłem w polską ziemię. Jak ja się czasami muszę za nich (uczestników wycieczek) wstydzić..." a zapytany o ten cały cyrk z ochroną - "oni inaczej nie potrafią, tak jest w każdym kraju. To nasza izraelska choroba."
Trzeba coś z tym zrobić, ale nie będzie to łatwe.
To chyba Amos Oz napisał kiedyś, że żydowski nacjonalizm kształtował się w Polsce. Że rodzący się Syjonizm, szukając wzorców, znajdował je w polskim ruchu narodowo - wyzwoleńczym, z całym jego romantyzmem, przekonaniem o wyjątkowości własnego cierpienia, mitologizowaniem historii.
W sumie jest to logiczne. Bo niby skąd mieli brać wzorce?
I chyba tak należy patrzeć na te marsze. Jak na odbicie naszych własnych narodowych histerii.
Właśnie wróciłem niedawno z Izraela. Jak oni strasznie są do nas (wciąż) podobni. Tylko nasze podziały na czytelników Wyborczej i wyznawców Rydzyka to nic w porównaniu z tym co się tam dzieje. Tam to, panie dziejku, głęboka Azja, film sensacyjny i dziki zachód.
Pozdrawiam Igło.
chyba nie sa przecenione
http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/opinie_070413/opinie_a_1.html
Przeczytałem. Bardzo to smutne. Najwyraźniej trafilem jednak na wyjątkowy egzemplarz. Bo to, że panna chciała być tylko dla mnie miła nie wchodzi w grę. Ona naprawdę miała o wiele szerszą wiedzę historyczną, niż Izraelczyk który wyłania się ze słów Zimmermanna
A mógłbyś podesłać linki do forów, na krórych odbywała się ta dyskusja?
To nie było takie forum, jakie do jakich dziś jesteśmy przyzwyczajeni, tylko starego typu lista mailowa, a korespondencja w sprawie wycieczki do Polski to już były prywatne maile. 5 maili w jedną i 5 w drugą stronę. Ale jeżeli masz ochotę i przymkniesz oko na moją angielszczyznę, mogę ci to *poforwardować* ;-)
Bardzo chętnie.
indis(at)gazeta.pl
No to wysłałem. Razem z przypisami 9 maili. Pozdrowienia.
No i jak się udały oględziny efektów izraelskiego systemu edukacji?
Edward,
W jakim mazowieckim miasteczku Zydzi znikneli
z krajobrazu w latach 50-60-tych? I w jaki sposob?
Czyzby jakies zapomniane lub tajne karty
historii Zaglady? I kto wtedy tego dokonal?
Bo Niemcow juz chyba tam nie bylo?
b.
wielonarodowosciowa Polska, czasami zaluje ze sie juz na to nie zalapalem, taka na przyklad Lodz - unikalna historia z 4 narodami w jednym miescie. pozdrawiam autora.