Polak oskarżony o gwałt i pobicie w Anglii skazany.. I nie moją jest rolą oceniać prawidłowość oceny dokonanej przez sędziów. Zawsze znajdą się prokuratorzy i obrońcy. Chciałbym zwrócić uwagę na inne zagadnienie.
Odpowiedzialność sędziów.
Wybiera się dwanaście osób mieszkających w danej okolicy. To nie są zawodowi prawnicy. I w ich rękach jest prawo decydowania o winie.
Jakie czynniki wpływają na decyzję? Jeden jest ważny. Odpowiedzialność za społeczne relacje istniejące w danym rejonie. Podświadomym celem wspomnianej dwunastki jest zapewnienie spokojnego życia mieszkańcom.
Jak przekłada się to na wyrokowanie?
Jest jakieś prawdopodobieństwo, że osądzony jest niewinny lub, że brak dostatecznych dowodów winy. Ale sędziowie rozpatrują to również w tym kontekście, że stateczny obywatel nie powinien znajdować się w miejscu i porze przestępstwa. Sam fakt obecności w tym rejonie w niewyjaśnionych okolicznościach jest już niestosowny.
Polacy jadąc do pracy tamże winni dostosować się do panujących obyczajów. I jeśli dowody winy nie były w pełni jednoznaczne, to powyższy czynnik mógł mieć wpływ na końcowy wyrok.
Czy to „angielskie” prawo jest dobre? Możemy porównać z orzeczeniami naszych sądów, gdzie znaczącą częścią jest określenie „uniewinniony z braku dostatecznych dowodów winy”. I często po takim wyroku „włos staje na głowie”.
komentarze
KJWojtas
Zaniepokoiło mnie w Pana wpisie następujące stwierdzenie:
“Jest jakieś prawdopodobieństwo, że osądzony jest niewinny lub, że brak dostatecznych dowodów winy. Ale sędziowie rozpatrują to również w tym kontekście, że stateczny obywatel nie powinien znajdować się w miejscu i porze przestępstwa. Sam fakt obecności w tym rejonie w niewyjaśnionych okolicznościach jest już niestosowny.”
Proszę przeczytać – “jest jakieś prawdopodobieństwo, że osądzony jest niewinny lub że brak dostatecznych dowodów winy”. Zatem dopuszcza Pan możliwość, że oskarżony jest niewinny. Następnie konstatuje Pan: “Sam fakt obecności w tym rejonie w niewyjaśnionych okolicznościach jest już niestosowny.” Ale czy niestosowność obecności nawet w niewyjaśnionych okolicznościach przesądza o winie? Proszę wziąć pod uwagę, ze w tym przypadku mamy do czynienia ze skazaniem na dożywocie (podwójne, o ile się nie mylę?).
Sam fakt obecności nawet w niewyjaśnionych okolicznościach w pobliżu miejsca przestępstwa nie może być wyznacznikiem winy. Wówczas osoby mieszkające w dużych miastach miałyby poważny problem, bowiem często mogłyby się znajdować w pobliżu miejsc, w których dokonano poważnych przestępstw.
Pozdrawiam serdecznie
wenhrin -- 29.01.2008 - 00:07wenhrin
Pisałem w S24. Powtórzę. Mam wątpliwości, ale ważne jest rozważenie hierarchii ważności: czy ważniejsze są indywidualne prawa jednostki, która nawet bywa wyalienowana ze społeczności (społeczeństwa), czy też zasad i relacji na jakich opiera się dana społeczność (społeczeństwo).
KJWojtas -- 29.01.2008 - 00:46To trudne ustawienie relacji.
Jestem skłony tu skłonny przyznać większe prawa społeczeństwu.
W porównaniu z tym, co mamy w Polsce raczej prawo angielskie jest bardziej odpowiednie. A pomylki zdarzają się chyba równie często przy sędziach zawodowych, jak i ławie przysięgłych.
Pozdrawiam
Trudne ćwiczenie...
...ale spróbujmy sobie wyobrazić, że nasz rodak jest winny. Czy wtedy też bronilibyśmy go wewnętrznie przed angielskim wymiarem sprawiedliwości?
Do nas docierają tylko relacje naszych dziennikarzy, rodziny oskarżonego (już skazanego…) i jego prawnika. Trudno nam uwierzyć w bezstronność ławy przysięgłych. Czy nie osądzamy ich przez pryzmat samych siebie? A jeśli ci ławnicy jak najbardziej obiektywnie i wnikliwie rozpatrywali i osądzili ten przypadek?
jotesz -- 29.01.2008 - 09:34jotesz
Mój wpis nie dotyczył samego wyroku. Raczej chciałem się zastanowić nad “waga “ różnych czynników mających wpływ na podejmowanie decyzji i to w odniesieniu do uwarunkowań różniących nasze społeczeństwa. [W S24 wręcz padło stwierdzenie, że należy rozpatrywać społeczeństwo jedynie jako zbiór (zatomizowanych) jednostek. To zupełnie odrębna kwestia. Na osobne wpisy i dyskusję].
KJWojtas -- 29.01.2008 - 10:33Ja zakładam, że członkowie ławy rozpatrzyli sprawe najbardziej obiektywnie, uczciwie i wnikliwie jak tylko mogli.
Pozostaje kwestia sposobu rozstrzygania wątpliwości. Czy robili to li tylko wg litery prawa, czy też i zgodnie z duchem prawa? Czyli mając na uwadze nie tylko interes jednostki, czy też również społeczności (społeczeństwa, narodu)?
W naszej mentalności istnieje, wytworzona przez zabory, cecha przeciwstawiania się prawu. (Relacji odwrotnej poświęcony był wpis – Polska nierządem stoi…).
Tymczasem w Anglii jest szacunek dla prawa; przeciwstawianie się mu np. poprzez nieprzestrzeganie ciszy nocnej, czy nawet publiczne a nadmierne okazywanie uczuć, jest traktowane nagannie.
Dlatego w Anglii rozpatrywana jest nie tylko kwestia udowodnienia winy, ale także stosunku do prawa. Można twierdzić, że te elementy wpływają na “odstraszającą funkcję” prawa.
Sądzę, że tego elementu w naszym prawodawstwie brakuje (lub jest go za mało).
I tylko na to chciałem zwrócić uwagę swoim wpisem.
Pozdrawiam