Ja Spenglera nie znam. Nastawiam się, żeby z biblioteki wziąć, przeczytać i albo triariusa wyśmiać albo przed triariusem zgiąć kolano. Bocheńskiego owszem, dosyć znam.
Wałki z PZU czy inną Heureką na to, czy ja na chleb mam czy nie mam, w żaden sposób nie wpłyną, bo ja na ławeczce siedzę, w szachy z dziadkami pociskam, a ludzie przynoszą mi posiłki i proszą o siedem minut rozmowy, za które płacą fajkami i konfiturami (żeby było jasne – płacą nie dżemem, tylko konfiturami, ja dżemu nie przyjmuję). Książki mam w bibliotekach, atrament i papier przysyła mi siostra zamieszkała w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, gdzie zamężna jest z chirurgiem plastycznym.
>Autor
Ja Spenglera nie znam. Nastawiam się, żeby z biblioteki wziąć, przeczytać i albo triariusa wyśmiać albo przed triariusem zgiąć kolano. Bocheńskiego owszem, dosyć znam.
Wałki z PZU czy inną Heureką na to, czy ja na chleb mam czy nie mam, w żaden sposób nie wpłyną, bo ja na ławeczce siedzę, w szachy z dziadkami pociskam, a ludzie przynoszą mi posiłki i proszą o siedem minut rozmowy, za które płacą fajkami i konfiturami (żeby było jasne – płacą nie dżemem, tylko konfiturami, ja dżemu nie przyjmuję). Książki mam w bibliotekach, atrament i papier przysyła mi siostra zamieszkała w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, gdzie zamężna jest z chirurgiem plastycznym.
No więc mnie co?
Pozdro.
wyrus -- 26.01.2008 - 19:18