Z Antonim M. to sprawa jest chyba bardziej skomplikowana, albo bardzo prosta.
Miałem z nim następującą przygodę – otóż byl on gościem konferencji z okazji bodaj 10-lecia tzw. ustaw policyjnych. Macierewicz podszedł do mównicy i przez 15-20 minut mówil bardzo sensownie. Analizował, pokazywał błędy, omawiał doświadczenia, proponował nowe rozwiązania etc.
I nagle – owych 20 minutach – pan M. odjechał. I to niemal dosłownie. W ułamku sekundy stracił wątek, zaczął gadać od rzeczy, pienić się na zupełnie inny temat. Zaskoczeni ludzie popatrzyli po sobie i skomentowali we wiadomy sposób.
Szanowny Panie Komiko
Z Antonim M. to sprawa jest chyba bardziej skomplikowana, albo bardzo prosta.
Miałem z nim następującą przygodę – otóż byl on gościem konferencji z okazji bodaj 10-lecia tzw. ustaw policyjnych. Macierewicz podszedł do mównicy i przez 15-20 minut mówil bardzo sensownie. Analizował, pokazywał błędy, omawiał doświadczenia, proponował nowe rozwiązania etc.
I nagle – owych 20 minutach – pan M. odjechał. I to niemal dosłownie. W ułamku sekundy stracił wątek, zaczął gadać od rzeczy, pienić się na zupełnie inny temat. Zaskoczeni ludzie popatrzyli po sobie i skomentowali we wiadomy sposób.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 30.01.2008 - 15:26